Jak tłumaczył odpowiedzialny za pion szkolenia Kuchta, powodem zwolnienia Przybeckiego było to, że reprezentacja na obecnym etapie potrzebuje kogoś na stałe obecnego w kraju, a nie szkoleniowca, który łączyłby prowadzenie drużyny narodowej z pracą w zagranicznym klubie. - To w naszej ocenie nie będzie wpływało pozytywnie na wyjście z kryzysu i budowę drużyny. Wcześniej taką opinię w tej sprawie wydała Rada Trenerów, o której Piotr został poinformowany. Uważaliśmy, że tego rodzaju forma pracy będzie ze szkodą dla kadry. My, jako Rada Trenerów, nie wyobrażamy sobie prowadzenia zespołu narodowego z oddali. Oczywiście są przypadki łączenia obowiązków, ale uważamy, że nasza drużyna jest na takim etapie, że wymaga dużej uwagi ze strony selekcjonera - uzasadnił Kuchta decyzję zarządu, o której pierwszy poinformował "Przegląd Sportowy". 31 stycznia 46-letni Przybecki, który kadrę prowadził od 18 maja 2017, podpisał obowiązujący od nowego sezonu kontrakt z niemieckim drugoligowcem VfL Luebeck-Schwartau. Jeszcze w piątek na stronie związku pojawiła się informacja o konsultacji szkoleniowej w Płocku, która od 3 marca miała się odbywać pod okiem Przybeckiego. Informację o tym opatrzono zdjęciem szkoleniowca. - Prezes już z Piotrem rozmawiał. Do czasu znalezienia jego następcy kadrę będą prowadzili trenerzy, którzy byli przy drugiej reprezentacji - Patryk Rombel i Sławomir Szmal. Kolejnym krokiem będzie poszukiwanie nowego selekcjonera - dodał Kuchta. W pierwszym półroczu męską reprezentację czekają cztery pozostała spotkania kwalifikacji mistrzostw Europy - w kwietniu dwumecz z Niemcami (10 kwietnia w Gliwicach i trzy dni później w Halle) oraz rewanżowe potyczki z Kosowem i Izraelem, któremu "Biało-Czerwoni" ulegli na wyjeździe 24-25. Bartłomiej Pawlak