"Zmiany w składzie w dużej mierze były podyktowane kontuzjami. Począwszy od Michała Olejniczaka poprzez Damiana Przytułę i paru innych zawodników, którzy wystąpili na turniejach w Opolu, w Hiszpanii, a wcześniej w Rostocku w meczu towarzyskim z Niemcami, u wszystkich widać było przede wszystkim ogromną chęć pokazania się, mobilizację. Oczywiście muszą się bardzo wiele uczyć, bo nasza polska liga nie wychowuje jeszcze takiego produktu', który mógłby zagrać na najwyższym poziomie, ale chłopaki momentami dawali radę i poczuli, że dzięki ciężkiej systematycznej pracy będą mogli kiedyś tę reprezentację ciągnąć" - kontynuował szkoleniowiec. Wielokrotnie podczas ostatnich meczów młodzi reprezentanci kraju obok popisowych akcji, razili szkolnymi błędami, jak faule w ataku, kroki itp. Podczas zgrupowań drużyny narodowej nie ma czasu na ich korektę. Takie rzeczy, według Przybeckiego, powinny być podstawą pracy już od najmłodszych lat. "Staram się współpracować z trenerami klubowymi na tyle ile mogę, ale też trzeba sięgać głębiej. Ważne jest z jakim wyszkoleniem zawodnicy trafiają do klubów. Teraz na świecie raczej nie mówi się o dwudziestolatku, że jest zawodnikiem młodym. Te czasy minęły. Oni muszą już to abecadło mieć opanowane. Wtedy łatwiej będziemy mogli na zgrupowaniu korygować pewne braki. Naprawdę pewne rzeczy indywidualne można poprawić" - podkreślił. Podczas turnieju w Opolu Polacy wygrali po karnych zarówno z Japonią, jak i w finale z Rumunią. Po Nowym Roku w hiszpańskiej Palencii przegrali nieznacznie w końcówce z Białorusią 28:30, a także gospodarzami imprezy, aktualnymi mistrzami Europy 28:34, choć przez większą część gry dzielnie stawiali czoła utytułowanym rywalom. W ostatnim spotkaniu pokonali Arabię Saudyjską 28:19. "Końcówki w Opolu były dla nas korzystne. Pojechaliśmy do Hiszpanii i np. w meczu z Białorusią cały czas było na styku. Może to nie zespół topowy, ale w piłkę ręczną potrafiący grać. W ostatnich dziesięciu minutach nie wykorzystaliśmy sześciu sytuacji sam na sam. O tym kto wygra często decydują detale, forma dnia. Jeśli potrafimy wypracować sobie takie pozycje, no to trudno, czasami tak się zdarza, że się ich nie wykorzysta. Gorzej by było, gdybyśmy w ogóle nie dochodzili do takich pozycji. Cieszy mnie, że zawsze graliśmy do końca, a sytuacji nie wykorzystywaliśmy bo akurat tego dnia bramkarz przeciwnika był lepszy" - ocenił. W meczu z grającą na swoim terenie, zawsze mocną ekipą hiszpańską Przybecki też sporo eksperymentował. "Z Hiszpanią było co innego. Przy obecnym stanie reprezentacji nie jesteśmy jeszcze w stanie zagrać sześciu na sześciu pełne 60 minut z takim zespołem. Dlatego zdecydowaliśmy się na wariant z dwoma obrotowymi i o dziwo to wyszło. To oznacza, że chłopaki dużo potrafią, bo wcześniej taką sytuację ćwiczyliśmy tylko raz, może dwa. Ale widać było, że ci młodzi potrafią utrzymać grę przynajmniej przez 50 minut. Co nie jest takie proste. Oczywiście to są mecze towarzyskie, ale to już jest jakaś wartość sama w sobie" - powiedział. Zdaniem trenera takie emocjonujące konfrontacje budują zespół. "Z kolei w Opolu końcówki były po naszej stronie. Co prawda kończyły się mecze karnymi, ale to też jest przeżycie dla takich młodych, niekoniecznie wiekiem, ale stażem reprezentacyjnym, zawodników. To jest też fajny efekt tych ostatnich spotkań. To trzeba ze sobą wspólnie taki mecz przeżyć. Atmosfery pracy sportowej nie zbuduje się samymi rozmowami, to trzeba przeżyć na boisku i uczestniczyć w takich ważnych momentach" - dodał. Przybecki dał szansę gry w reprezentacji m.in. 17-letniemu Michałowi Olejniczakowi, zawodnikowi UKS Miś Gorzów Wielkopolski. Jak przekonywał, jego decyzja nie była jedynie na pokaz. "To nie jest tylko fasada, że się wzięło chłopaka z UKS. On po prostu ma predyspozycje. Jest niezwykle wytrzymały, jak na ten wiek, przeszedł testy i był jednym z lepszych, jest szybki 'na nogach'. Oczywiście brakuje mu jeszcze wielu rzeczy, jak poruszanie się po boisku, czytania gry itd., ale on się nie boi, szuka kontaktu, w obronie potrafi wytrzymać z dorosłymi. Nie wzięliśmy chłopaka, żeby tylko sobie pobiegał" - zapewnił. Podczas ostatnich sprawdzianów kadry na boisku pojawiło się też wielu innych młodych graczy, w tym kilku debiutantów. Przybecki jest z ich postawy zadowolony, choć zastrzega, że wiele pozostało jeszcze do poprawy. "Damian Przytuła bardzo fajnie zagrał, ale w reprezentacji szybkość poruszania się, podejmowania decyzji jest dużo większa niż w lidze i tego trzeba się nauczyć. Ale pokazał w wielu momentach, że może być alternatywą dla bardziej doświadczonych kolegów. Byłem zbudowany, że wytrzymał ogromną presję Hiszpanów. Paweł Salacz z Wybrzeża to bardzo ciekawy materiał na kołowego. Trzeba jednak pamiętać, że on dopiero pół roku gra w pełnym wymiarze w polskiej lidze. Dużo się uczy ale też wiele potrafi. Wiele trzeba poprawić, ale oni potrzebują grania, grania i jeszcze raz grania" - stwierdził. Największe zmiany trener poczynił na środku rozegrania. "Mamy dużo zmian na środku rozegrania i w prowadzeniu gry. Bartosz Kowalczyk miał bardzo dobre momenty, z Adrianem Kondratiukiem było różnie. Oni jeszcze muszą się jeszcze dużo uczyć, a na wyższym poziomie nie jest to proste. W klubach bardzo mało albo w ogóle nie grają w obronie i to jest pewien problem" - uzupełnił. Selekcjoner powołał do reprezentacji również grających za granicą, bardziej doświadczonych zawodników, którzy jednak w swoich klubach mają mało okazji do gry. "Są jeszcze tacy jak Kamil Syprzak (FC Barcelona Lassa) czy Maciej Gębala (SC DHfK Lipsk), którzy w swoich klubach nie grają w pełnym wymiarze. Kiedy przyjeżdżają na zgrupowanie, to nie są w rytmie gry. Co mnie podbudowało, że po kilku treningach widać efekt. Oni zrozumieli, że nie mamy za dużo czasu na trenowanie i musimy wszystko od razu przerobić na boisku i nie wracać do pewnych rzeczy, do 'obsów' w innych meczach" - powiedział. Na rozpoczynających się w czwartek mistrzostwach świata zabraknie po raz pierwszy od dłuższego czasu Polaków. Przybecki chciałby, żeby w finale zagrali współgospodarze turnieju - Dania i Niemcy. "Nie mam swoich typów. Faworyci są ci sami od lat. Czasami zdarzają się jedna czy dwie niespodzianki. Dla tego turnieju byłoby fajnie, gdyby Niemcy spotkali się w finale z Duńczykami. Byłby super atrakcyjny. Oczywiście bardzo mocni są obrońcy tytułu Francuzi. Podczas przygotowań rozbili w pył Słoweńców, pomimo że grali bez Nikoli Karabatica. Oni zawsze będą faworytami. Oczywiście wielkie szanse na złoto mają Hiszpanie, ale nie wystąpi ich świetny bramkarz Capar Sterbik i zobaczymy czy bez niego będą równie mocni" - zakończył Przybecki. Selekcjoner wraz z drużyną przebywa na zgrupowaniu w Warszawie, gdzie wziął udział w uroczystym spotkaniu, podczas którego Związek Piłki Ręcznej w Polsce i Suzuki Motor Poland przypieczętowały dalszą współpracę (rozpoczęła się w 2015 roku). Japoński producent samochodów, motocykli i silników zaburtowych przez kolejny rok będzie "Oficjalnym Sponsorem ZPRP", "Oficjalnym Sponsorem Reprezentacji Polski kobiet i mężczyzn", a także "Oficjalnym Sponsorem Superligi Kobiet" oraz Pucharu Polski kobiet i mężczyzn. Rozmawiał Cezary Osmycki