Polki ambitnie podeszły do spotkania, ale rywalki okazały się zdecydowanie za mocne. Serbki prowadziły niemal przez cały mecz, a gospodynie objęły prowadzenie dopiero w końcówce, gdy trener rywalek dał szansę rezerwowym.Przed tygodniem "Biało-Czerwone" przegrały na wyjeździe aż 19-33 i w czwartek czekało je bardzo trudne zadanie. Aby awansować na mistrzostwa, musiały wygrać w Lubinie różnicą 15 goli. Awans dawało też zwycięstwo 14 trafieniami, wówczas nie mogły jednak pozwolić rywalkom na zdobycie więcej niż 18 bramek.Stawka meczu była ogromna, bo eliminacje MŚ są równocześnie częścią kwalifikacji na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie. Przegrywający tracił szansę na wyjazd do Tokio.Mimo trudnego położenia reprezentacji Polski, w hali w Lubinie "Biało-Czerwone" przyszło dopingować sporo kibiców. Atmosfera na trybunach od początku była gorąca. Serbki błyskawicznie objęły prowadzenie, a ich bramkarka zatrzymała piłkę po rzucie Kingi Achruk. Polska rozgrywająca naprawiła jednak błąd po kilkudziesięciu sekundach i "Biało-Czerwone" wyrównały.Podopieczne Leszka Krowickiego na początku meczu grały aktywnie w obronie, nie pozwalając rywalkom na rzuty z dystansu. Dobra gra w defensywie pozwalała na wyprowadzanie kontrataków i w 7. minucie Polska objęła prowadzenie 4-3. Niestety, w kolejnych minutach polskie szczypiornistki zmarnowały dwie świetne sytuacje i nie zdołały odskoczyć przyjezdnym. To właśnie skuteczności najbardziej brakowało gospodyniom w pierwszych minutach. Sposobu na bramkarkę rzutami z lewego skrzydła nie potrafiła znaleźć Bogna Sobiech. Po kilku minutach strzelecki impas przerwała dopiero Joanna Szarawaga.W 17. minucie sędzia wykluczyła na dwie minuty Sladanę Pop-Lazić. Tyle że Karolina Kudłacz-Gloc nie wykorzystała rzutu karnego, podyktowanego za faul rywalki, a Polki nie wykorzystały gry w przewadze. - Cztery, pięć "setek": z tego muszą padać bramki! - podkreślał w czasie przerwy na żądanie Krowicki. Po niej boisko na dwie minuty musiała jednak opuścić Joanna Wołoszyk, a chwilę po jej powrocie karę otrzymała Małgorzata Buklarewicz. Efekt? Prowadzenie Serbii 10-8. Polki nie umiały powstrzymać Katariny Krpez-Slezak, która w 25 minut zdobyła cztery bramki. W końcówce dwa razy Serbki po kontrataku skarciła Mariola Wiertelak, ale na przerwę Polki zeszły przegrywając 12-14. Na początku drugiej połowy Adriannę Płaczek w bramce "Biało-Czerwonych" zastąpiła Weronika Gawlik i szybko popisała się udaną interwencją. Kara dla Jovany Milojević nie poprawiła sytuacji Polek, które po 35 minutach przegrywały już 13-17. Nawet gdy gospodynie na chwilę zmniejszały straty, szczypiornistki z Bałkanów szybko umacniały przewagę. Na początku drugiej połowy łatwo znajdowały podaniami skrzydłowe i obrotową. Polki szybko pożegnały się z resztkami nadziei na awans do MŚ, ale w drugiej połowie oddalały się od nich również szanse na zwycięstwo w Lubinie. Dopiero kiedy trener Serbii dał szansę rezerwowym, "Biało-Czerwone" zaczęły odrabiać straty. Skuteczna po kontratakach nadal była Wiertelak, jej koleżanki wróciły też do agresywnej gry w obronie. Po trafieniu Agnieszki Zych z rzutu karnego w 48. minucie przewaga rywalek zmalała do dwóch bramek. Po piątej bramce Wiertelak Polki przegrywały tylko 23-24. Wtedy zawiodła obrona szczypiornistek Krowickiego, a trafienie Kristiny Liscević powiększyło straty Polek do trzech bramek. Kudłacz-Gloc i Achruk efektownymi akcjami znów doprowadziły jednak do sytuacji, w której reprezentacja Polski była o włos od wyrównania. Udało się jej dopaść Serbię na dwie minuty przed końcem, w dodatku końcówkę Polki rozgrywały w liczebnej przewadze po karze dla Jeleny Agbaby. Pogoń przyniosła efekt. Trafienie Zych na minutę przed końcem dały Polkom prowadzenie, potem Serbki pomyliły się w ataku, a Achruk zdołała rzucić do bramki opuszczonej przez bramkarkę rywalek. Jeszcze jedno trafienie polskiej rozgrywającej ustaliło wynik spotkania na 30-27. To jednak tylko zwycięstwo na pocieszenie. DG Polska - Serbia 30-27 Polska: Płaczek, Gawlik - Achruk 7, Buklarewicz, Janiszewska, Kobylińska 1, Kudłacz-Gloc 4, Łabuda 2, Matuszczyk 2, Nowicka, Rosiak, Sobiech 1, Szarawaga 3, Wiertelak 6, Wołoszyk, Zych 4 Serbia: Graovac, Risović - Agbaba, Kovacević, Krpez Slezak 8, Lavko 2, Liscević 4, Milojević 1, Mitrović, Nikolić 2, Pop Lazić, T. Radojević 4, D. Radojević, Radosavjlević 1, Stevin, Stoijlković 5. Po meczu powiedzieli: Leszek Krowicki (trener Polski): - Nasze marzenia o mistrzostwach świata i igrzyskach prysły w Serbii. Jestem dumny z dziewczyn, że się podniosły po tamtej wysokiej porażce i pokazały dzisiaj, że potrafią grać w piłkę ręczną. Dużo czasu poświęciliśmy na analizę pierwszego meczu i to przyniosło efekt. Wiele rzeczy się złożyło na to, dlaczego tak wyszedł nam pierwszy pojedynek. Szkoda i żal, że tak się to potoczyło. Wiem, że wszyscy już dzisiaj oczekują pewnych deklaracji ode mnie. Ja jednak mam pracodawców i najpierw z nimi będę rozmawiać o tym, co dalej. Musimy się zastanowić, co trzeba zrobić, aby piłka ręczna w Polsce się rozwijała i szła w dobrą stronę. Jako trener odpowiadam za wynik, ale najpierw będę rozmawiał z moimi pracodawcami i kiedy już opadną emocje, nie za dzień, dwa, bo nie musimy się spieszyć, mamy czas, powiadomimy, jaka jest decyzja. Adrianna Płaczek (bramkarka): - Wygrałyśmy, ale trudno się cieszyć, bo w dwumeczu byłyśmy gorsze. O wszystkim zadecydował mecz w Serbii, który był najgorszy w naszym wykonaniu od kilku lat. Chciałyśmy dzisiaj pokazać, że potrafimy grać lepiej i myślę, że się nam to udało. Żal i smutek jednak pozostał. Joanna Szarawaga (obrotowa): - Bardzo chciałyśmy udowodnić dzisiaj, że potrafimy grać w piłkę ręczną i ten mecz w Serbii był tylko wypadkiem przy pracy. Bo to pierwsze spotkanie zadecydowało o wszystkim. Mimo trudnej sytuacji, kibice dzielnie nas dzisiaj wspierali i to zwycięstwo jest też dla nich. Szkoda, że tak się to potoczyło. Na pewno inaczej sobie to wyobrażałyśmy. Wiedziałyśmy, że Serbki to mocny rywal, ale nikt się nie spodziewał, że już po pierwszym spotkaniu będzie niemal jasne, kto jedzie na mistrzostwa. Pocieszeniem jest, że dzisiaj pokazałyśmy, że potrafimy grać lepiej.