Przy stanie 32-23 jego podopieczni kilka razy w łatwy sposób stracili piłkę w ataku. W efekcie rywale zdołali zmniejszyć rozmiary porażki o dwa gole. Opiekun zabrzan zwrócił uwagę, że w ostatnich minutach wpuścił na plac gry rezerwowych graczy. - Dziś się udało wygrać, a nie wiadomo jak będzie wyglądać rewanżowy mecz w Puławach. Ja chcę mieć 15, 16 piłkarzy gotowych do gry. Kogo to obchodzi, czy to się odbędzie się kosztem zwycięstwa nie 10 a na przykład siedmioma bramkami - powiedział Lijewski. Zdaniem szkoleniowca Azotów Puławy Michała Skórskiego głównym powodem porażki był fakt, że jego podopieczni nie potrafili powstrzymać od celnych rzutów obrotowego Górnika Marka Daćki. - Niewiele straciliśmy bramek po rzutach z drugiej linii. W dużej mierze padały one przy udziale Daćki. Nieudane akcje w obronie powodowały u nas frustrację i proste błędy w ataku. Chociaż w pierwszej połowie mieliśmy przewagę, to nie udało nam się jej utrzymać do przerwy. W drugiej połowie przez pewien moment skutecznie goniliśmy zabrzan, ale nie potrafiliśmy konsekwentnie grać do końca - dodał Skórski. Ponad 577 metrów kwadratowych ma flaga Polski, która została rozwinięta przez zawodników przed tym spotkaniem. Pokryła ona całe boisko. W ten sposób uczczono przypadające w poniedziałek święto Niepodległości. NMC Górnik Zabrze - Azoty Puławy 32-25 (17-12) Najwięcej bramek: dla Górnika - Marek Daćko 6, Bartłomiej Tomczak 6, Iso Sluiters 6, Jan Czuwara 4; dla Azotów - Piotr Jarosiewicz 5, Michał Szyba 4, Dawid Dawydzik 3, Bartosz Kowalczyk 3, Antoni Łagowski 3, Mateusz Seroka 3. Autor: Rafał Czerkawski