Jurkiewicz kontuzji doznał podczas spotkania Ligi Mistrzów z francuskim Montpellier HB. W szóstej minucie meczu upadł na parkiet, a boisko opuścił z pomocą kolegów. Pierwsza diagnoza nie była optymistyczna - podejrzenie zerwania więzadła krzyżowego przedniego, co mogłoby oznaczać nawet zakończenie kariery przez byłego reprezentanta kraju. Na szczęście przeprowadzone badania wykazały jedynie rozciągnięcie więzadła, ale również niestety poważne uszkodzenie łąkotki. W piątek zawodnik kieleckiej drużyny przeszedł operację w klinice w Poznaniu. "To dla nas bardzo optymistyczne informacje. Więzadło krzyżowe przednie jest rozciągnięte, ale nie jest zerwane. Łąkotka natomiast była w bardzo złym stanie i nie udało się jej uratować. Doktor Tomasz Owczarski musiał usunąć uszkodzony fragment i teraz Mariusz będzie musiał funkcjonować bez niego" - powiedział fizjoterapeuta PGE VIVE Kielce Tomasz Mgłosiek, cytowany przez oficjalną stronę internetową Klubu. Według Mgłośka standardowy czas powrotu do treningów w przypadku takiego urazu to półtora miesiąca. W przypadku Jurkiewicza potrwa to jednak dłużej, nawet trzy miesiące. Oznacza to, że 38-letniego zawodnika nie zobaczymy prawdopodobnie już w tym sezonie na boisku. "Kolano jest po przejściach, miało już rekonstrukcję więzadła, więc musimy uważać. Nie możemy zbyt wcześnie wprowadzić zawodnika do gry. Mogłoby się to wiązać z poważnymi powikłaniami. Brak części łąkotki będzie miał wpływ na mechanikę stawu w perspektywie lat, generując większe zmiany zwyrodnieniowe. Nie chcemy komplikacji, które mogłyby zaważyć na jego przyszłym zdrowiu, więc będziemy dmuchać na zimne" - tłumaczył fizjoterapeuta. Autor: Janusz Majewski maj/ co/