- Do końca tygodnia powinno się wyjaśnić, który z nich w przyszłym sezonie będzie reprezentował barwy naszego klubu - powiedział prezes kielczan Bertus Servaas. Zespół z Kielc ma w tej chwili w swoim składzie trzech bramkarzy Filipa Ivicia, Vladimira Cuparę i niespełna 18-letniego Miłosza Wałacha. Pierwsi dwaj, mimo że mają jeszcze ważne kontrakty z klubem (Chorwat do 2020, a Serb do 2021 roku) po zakończeniu tego sezonu opuszczą stolicę regionu świętokrzyskiego. Cupara za pół roku będzie zawodnikiem wicemistrza Węgier Telekomu Veszprem, a Ivić przeniesie się do niemieckiego VfL Gummersbach. - Kiedy Vladimir poinformował nas, że chce odejść, zaproponowaliśmy Filipowi, aby u nas został. Ale on miał inne plany. Chce grać więcej i ja to rozumiem. Od przyszłego sezonu przyjdzie do nas Niemiec Andreas Wolff, dlatego szukamy drugiego bramkarza - nie ukrywał Servaas. Prezes mistrzów Polski zdradził, że w kręgu zainteresowań klubu są trzej zawodnicy: Mateusz Kornecki z Górnika Zabrze i dwaj z zagranicy. - Mateusz jest lekkim faworytem, ale jest jeden problem. Ma kontrakt z Górnikiem do 2020 roku. Ma też wpisaną w umowie kwotę odejścia. W przypadku dwóch pozostałych zawodników sytuacja jest prostsza, kontrakty z obecnymi klubami kończą się im w czerwcu 2019 roku. Chcemy to na spokojnie wszystko przeanalizować i dokonać najlepszego wyboru - podkreślił. Nowy zawodnik będzie musiał się pogodzić z rolą drugiego bramkarza. Za pół roku do Kielc przyjdzie bowiem Andreas Wolff, zawodnik reprezentacji Niemiec i THW Kiel. - Nie widzę w tym żadnego problemu. Nasz klub ma już swoją renomę. Zawodnicy chcą u nas grać. Mateusz już nam mówił, że chciałby przejść do nas, pozostali dwaj także mają na to ochotę. Poza tym, ja bardzo nie lubię takiego określenia "drugi bramkarz". Przecież Wolff nie będzie grał w Lidze Mistrzów wszystkich spotkań po 60 minut. Też może mieć jakiś słabszy dzień. Decydować będzie po prostu dyspozycja w danym dniu - zapewnił Servaas, który zdradził też, że kielecki klub podpisał już umowę z młodym, bardzo obiecującym lewym rozgrywającym z zagranicy. - Będzie u nas grał od 2020 roku, ale czynimy starania, aby przyszedł do nas 12 miesięcy wcześniej. Nie mogę zdradzić w tej chwili jego nazwiska, bo mogłoby to utrudnić nam negocjacje - zaznaczył prezes PGE Vive. Sternik mistrzów Polski potwierdził też medialne doniesienia, że klub z Kielc zainteresowany jest podpisaniem umowy z 17-letnim środkowym rozgrywającym Haukurem Thratarsonem, uznawanym za ogromny talent. Młody Islandczyk gra obecnie w rodzimej lidze w klubie Selfoss, gdzie drugim trenerem jest były zawodnik Vive Thorir Olafsson. O sprowadzenie mierzącego 190 cm wzrostu szczypiornisty będzie jednak niezwykle trudno. Podobno pozyskaniem Islandczyka zainteresowany jest mistrz Francji Paris Saint-Germain i czołowe kluby niemieckie. - Rozmawialiśmy z jego menedżerem. Młody zawodnik jeszcze przez rok, dwa chce zostać w Islandii. Będę się starał dotrzeć do niego, mamy tutaj zapewnioną pomoc Thorifa Olafssona. Pozyskanie go nie będzie jednak łatwe, bo Islandczycy z reguły przechodzą do ligi niemieckiej albo do Hiszpanii. Poza tym prawie pół Europy chce go zatrudnić, bo to ogromny talent. Będziemy chcieli go sprowadzić do Kielc, ale powodzenie tej operacji zależy od wielu rzeczy - nie ukrywał Servaas. Sternik klubu odniósł się też do medialnych doniesień dotyczących gry w Vive Tomasza Gębali. 23-letni zawodnik już wcześniej poinformował, że nie przedłuży wygasającego w czerwcu kontraktu z Orlen Wisłą Płock. Pojawiły się nawet informacje, że reprezentant kraju podpisał już umowę z klubem z Kielc. - Nie jest to prawdą. Rozpoczęliśmy dopiero rozmowy. Uważam jednak, że jeśli będzie dobrze prowadzony, może być świetnym zawodnikiem. Ale nic nie jest jeszcze przesądzone. Mamy bardzo mocne lewe rozgranie, a poza tym przyglądamy się jeszcze kilku innym zawodnikom - podkreślił Servaas. Autor: Janusz Majewski