W krajowych rozgrywkach komplet punktów w 14 spotkaniach - do tego kibice są już przyzwyczajeni. W Lidze Mistrzów kielecka drużyna po dziesięciu kolejkach zajmuje z 12 punktami piątą lokatę w tabeli grupy A. Jest pan zadowolony z postawy i dorobku zespołu na tym etapie rozgrywek? Bertus Servaas: - Już przed sezonem mówiłem, że jeśli na koniec roku będziemy mieć w Lidze Mistrzów 10-12 punktów, to będę bardzo zadowolony. Oczywiście szkoda tych ostatnich spotkań, w których potraciliśmy punkty, ale nie zapominajmy, że praktycznie przez cały sezon nie graliśmy w pełnym składzie. Ta drużyna musi się jeszcze scementować. To nie jest takie proste, na to potrzeba czasu. Mamy m.in. nowego środkowego rozgrywającego i nowego bramkarza. Przyszło do nas siedmiu zawodników. Zawsze powtarzam, że sprzęt muzyczny trzeba nastroić, a w naszym przypadku potrzeba na to czasu. Drużyna jest w fazie przebudowy. Barcelona też przechodziła podobny proces, przez kilka lat nie było ich w Final Four. Takie są tego konsekwencje, ale zmiany pokoleniowe w zespole to nieuchronne zjawisko. Do końca fazy zasadniczej pozostały jeszcze cztery kolejki. Pierwsze miejsce w grupie można już właściwie zarezerwować dla mistrza Hiszpanii, ale druga lokata jest chyba w zasięgu drużyny, która do Vardaru Skopje traci tylko jeden punkt? - Jeśli z tych czterech spotkań wygramy trzy, to mamy pewne trzecie miejsce w grupie. Arcyważny będzie pierwszy mecz z IFK Kristianstad na wyjeździe. Kiedy tam wygramy, to później mamy dwa mecze u siebie z francuskim Montpellier i Telekomem Veszprem, a w Niemczech, w starciu z Rhein-Neckar Loewen, też stać nas na zwycięstwo. Siedem punktów w tych pojedynkach powinno dać nam drugą lokatę na koniec fazy zasadniczej, gdyż Vardar musiałby wszystko wygrać, bo mamy z nimi lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Uważam, że miejsca 1-3 na koniec fazy zasadniczej dają możliwość gry w Final Four. Oczywiście nie będzie to zadanie łatwe, bo podobne ambicje jak my ma wiele innych drużyn. Ale jesteśmy w stanie tego dokonać. Podstawa to zwycięstwo nad mistrzem Szwecji. Jeśli zdobędziemy tam dwa punkty, to wszystkie drzwi staną przed nami otworem. Słoweński skrzydłowy VIVE Blaz Janc powiedział, że zespól w pełnym składzie jest w stanie wygrać w tym sezonie z każdym, nawet najsilniejszym przeciwnikiem. Podziela pan tę opinię? - Zgadzam się z tym, ale jeszcze raz powtórzę, że ten zespół dopiera się dociera, przed sezonem przyszło do nas wiele nowych twarzy. To świetni zawodnicy, ale oni też potrzebują czasu, aby się zaaklimatyzować i wkomponować w drużynę. Najlepszy tego przykład to bramkarz Vladimir Cupara, który już miał udane występy w tym sezonie. Ale nie zapominajmy, że Serb jest u nas dopiero od pół roku. Jestem przekonany, że stać go na dużo lepszą grę. Podobnie jest z innymi zawodnikami. Przez większą część sezonu kłopoty zdrowotne miał Luka Cindric. Spore osłabienia mieliśmy też w obronie. Kontuzjowani są Marko Mamić i Michał Jurecki, długo nie było Mariusza Jurkiewicza. Ten zespół ma jeszcze spore rezerwy, dlatego z optymizmem patrzę w przyszłość. Sporo ostatnio mówi się o Andreasie Wolffie, bramkarzu THW Kiel, który od przyszłego sezonu będzie zawodnikiem VIVE. Podobno chęcią pozyskania niemieckiego zawodnika zainteresowanych jest kilka klubów. Niektórzy twierdzą, że nie jest wcale przesądzona jego przeprowadzka do Kielc. - Z Wolffem mamy podpisany kontrakt i nie wyobrażam sobie, aby nie został naszym zawodnikiem, oczywiście jeśli sytuacja finansowa klubu będzie w porządku. Zależy jak będzie wyglądał nasz budżet na sezon 2019/20. Wszystko wyjaśni się w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Po rozmowach, które obecnie prowadzimy, jestem pełen optymizmu. Jestem przekonany, że Wolff będzie naszym zawodnikiem i nikt z drużyny nie odejdzie. Jeśli tak się stanie, będziemy groźni dla każdego zespołu w Europie. Podobno Czarnogórzec Branko Vujović, wypożyczony aktualnie do Celje Pivovarna Lasko, za rok ma wrócić do mistrza Polski? Prowadzimy rozmowy w tej sprawie, ale najprawdopodobniej od przyszłego sezonu faktycznie ten młody zawodnik będzie grał w Kielcach. Obserwujemy jego grę w zespole mistrza Słowenii i jesteśmy zadowoleni z postępów, jakie poczynił w ostatnim czasie. Mam nadzieję, że te pochlebne opinie, które zbiera, potwierdzi występując w naszej drużynie. Zasłużył na taką szansę. Czy w najbliższym czasie zaskoczy pan opinię publiczną, jak to ma pan w zwyczaju, jakimś niespodziewanym transferem? - Takich rzeczy nigdy nie zdradza się wcześniej. Planujemy kilka transferów, w niektórych przypadkach jesteśmy już w trakcie rozmów. Mogę tylko zdradzić, że podpisaliśmy umowę z jednym z zawodników, który będzie grał w VIVE od sezonu 2020/21. Ale czynimy starania, aby przyszedł do Kielc już rok wcześniej. Zdradzi pan chociaż o jaką pozycję chodzi? - Mogę tylko powiedzieć, że to jest bardzo młody, ale jednocześnie ogromnie zdolny chłopak. Za kilka lat może być światowej klasy zawodnikiem. Predyspozycje, aby tak się stało, ma niesamowite. Jestem bardzo zadowolony, że będzie u nas grał. Czy kielecka drużyna, która - jak pan powiedział - znajduje się w przebudowie, ma szansę nawiązać do sukcesów ekipy, w której grali m.in. Sławomir Szmal i Karol Bielecki? - Kiedyś mieliśmy jedną z najstarszych drużyn w Lidze Mistrzów. Teraz przyszło do nas sporo młodych zawodników, dlatego potrzeba czasu i cierpliwości, aby ten zespół grał na tym największym poziomie. Myślę, że już w następny roku wykonamy krok do przodu, a za dwa lata będziemy wymagać od drużyny, aby była w Final Four Ligi Mistrzów. Musimy jeszcze wzmocnić ją na kilku pozycjach i myślę, że właśnie za te dwa lata będziemy jednym z najlepszych zespołów w Europie. Rozmawiał: Janusz Majewski