Dlaczego punkty zdobyte na 6. zespole grupy A były takie ważne? Dlatego, że pozwoliły kielczanom awansować na drugie miejsce w tabeli. Dlatego, że pozwoliły utrzymać się w czubie tabeli przed arcytrudnymi meczami w dwóch najbliższych kolejkach: z Barceloną w Kielcach i Vardarem Skopje na wyjeździe, w których mistrzowie Polski zagrają mocno osłabieni, bo bez Michała Jureckiego (nie zagra już do końca roku) i - najprawdopodobniej - Luki Cidrića. Dlatego wreszcie, że solidny zespół z Białorusi był bliski sprawienia sensacji, na którą w Kielcach nikt nie oczekiwał, bo tydzień temu w Brześciu Vive wygrało gładko różnicą 9. goli. Nikt, poza samą drużyną gospodarzy, która przestrzegała: to będzie inny mecz, Brzesć dwa razy z rzędu tak słabo nie zagra, to jest dobry zespół, który równo walczy z mocniejszymi od siebie - mówili. I trudno było się z tym nie zgodzić, choć jednocześnie trzeba było mieć świadomość , że PGE Vive gra u siebie, a do składu wraca Krzysztof Lijewski. Potwierdziło się to pierwsze. Nie było mowy o łatwym zwycięstwie i kielczanie od początku toczyli równy bój z Białorusinami. Prowadzili najwyżej dwoma golami, przegrywali też najwięcej dwoma. By zdobyć bramkę trzeba było zagrać niemal doskonałą akcję, bo i obrona gości była mocna i bramkarz Ivan Pesić sroce spod ogona nie wypadł. Można było odnieść wrażenie, że w pierwszej połowie kielecka obrona mogła dać z siebie więcej, a tak to goście dosyć skutecznie dziurawili bramkę Vladimira Cupary i Filipa Ivića. W efekcie do przerwy PGE Vive prowadziło tylko jednym golem - 17-16. Druga połowa zaczęła się jednak tak samo... jak przed tygodniem w Brześciu. Trzy świetne interwencje Cupary, parę błędów gości i... kolejne szanse kielczan. Szanse jednak nie wykorzystywane, bo udało się odskoczyć tylko na trzy gole - 21-18 w 38. minucie. Wtedy w Brześciu było już prawie pozamiatane, w Kielcach szykowała jatka do samego końca. Może nie bardzo krwawa, bo dwa-trzy gole dystansu jednak na tablicy się stabilizowały. W ostatnim kwadransie Białorusini urwali z tego jedną bramkę i było 1-2 trafienia przewagi, ale mocniejsza kielecka obrona (czyli, że było co poprawiać) utrzymywała poziom ciśnienia wrażliwszych kibiców na w miarę przyzwoitym poziomie. W 54. minucie było nawet 31-27 dla Kielc - najwyżej (!) w tym meczu, więc wydawało się, że końcówka będzie spokojna. Ale nie za to się w Kielcach kocha piłkę ręczną, by liczyć na spokojne końcówki. Wcześniejsze minuty kosztowały gospodarzy mnóstwo wysiłku, który właśnie wtedy zaczął odbijać się czkawką. Obroniony (słaby) rzut Fernandeza, niecelny Lijewskiego i znów (słaby) obroniony Mariusza Jurkiewicza. I jest 31-30 dla Kielc, Lijewski dostaje dwie minuty, a do końca 110 sekund. Te końcówkę kielczanie wygrali, bo mieli w drużynie słoweńskiego skrzydłowego Blaża Janca. Najpierw sam zabrał piłkę i akcją "na wcisk" podwyższył na 32-30, a gdy był w obronie wygarnął Białorusinom piłkę, popędził do kontry i było 33-30 i 55 sekund do końca, co oznaczało, że punkty zostają w Kielcach. Men of the końcówka dla Janca, Man of the match dla Alexa Dujszebajewa, który zdobył 10 goli i z takim zawodnikiem, można ograć wszystkich, a tych słabszych nawet jak nie idzie. W sobotę o 18 w Hali Legionów "match of the year" - PGE Vive kontra FC Barcelona, czyli lider i wicelider grupy A Ligi Mistrzów. Biletów już dawno nie ma. Leszek Salva PGE Vive Kielce - Mieszkow Brześć 34:31 (17:16) PGE Vive Kielce: Vladimir Cupara, Filip Ivić - Alex Dujshebaev 10, Blaż Janc 6, Arkadiusz Moryto 5, Mateusz Jachlewski 4, Krzysztof Lijewski 4, Daniel Dujshebaev 3, Marko Mamić 1, Angel Fernandez Perez 1, Bartłomiej Bis, Julen Aginagalde, Mariusz Jurkiewicz, Władysław Kulesz, Arciom Karalek. Mieszkow Brześć: Ivan Pesic, Ivan Mackiewicz - Aleksander Szkurinski 6, Simon Razgor 5, Siergiej Szyłowicz 4, Sandro Obranović 3, Arciom Kułak 3, Szime Ivić 3, Arciom Selwasiuk 2, Darko Djukić 2, Wiaczesław Szumak 2, Andrej Jaszczanka 1, Jagor Budzeika, Andrej Jurynok, Pavel Horak, Walentin Kuran. Kary: PGE Vive - 8, Mieszkow - 8 min. Sędziowali: Nenad Nikolić i Duszan Stojkovic (Serbia). Widzów: 3500. Wyniki innych spotkań 8. kolejki Ligi Mistrzów: grupa A środa, 14 listopada Montpellier HB - Rhein-Neckar Loewen 31-26 (16-12) sobota, 17 listopada Telekom Veszprem - IFK Kristianstad 36-27 (20-14) Barca Lassa - Vardar Skopje 34-26 (16-15) M Z R P Bramki Pkt 1. Barca Lassa 8 7 0 1 268-215 14 2. PGE Vive Kielce 8 6 0 2 251-233 12 3. Rhein-Neckar Loewen 8 5 0 3 255-238 10 4. Vardar Skopje 8 5 0 3 225-219 10 5. Telekom Veszprem 8 4 0 4 234-230 8 6. Mieszkow Brześć 8 2 0 6 214-243 4 7. Montpellier HB 8 1 1 6 216-239 3 8. IFK Kristianstad 8 1 1 6 226-272 3