Zespół z Kielc po raz czwarty w historii klubu zagra w Final Four Ligi Mistrzów. Drużyna Tałanta Dujszebajewa przegrała co prawda z mistrzem Francji Paris Saint-Germain 26-35, ale zdołała obronić 10-bramkową zaliczkę z pierwszego spotkania. - To był potwornie trudny mecz. W pewnym momencie wyglądało nawet na to, że nie damy już rady, ale my nie mieliśmy nawet chwili zwątpienia i to przyniosło nam sukces - podkreślił Dujshebaev. Drużyna z Paryża pod koniec spotkania kilkakrotnie wychodziła na 11-bramkowe prowadzenie, które dawało jej awans, ale kielczanie w decydujących momentach zachowali więcej zimnej krwi i opanowania od rywali i to oni mogli po meczu świętować sukces. - Doskonale wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że te trudne momenty, a takich nie brakowało, musimy przetrwać. Udało się nam to, choć nasza gra się nie układała, zarówno w obronie, jak i w ataku. Ale przeciwnicy też są ludźmi. Ręka w końcówce nawet im mogła zadrżeć. Dodatkowo w ostatnich minutach uśmiechnęło się do nas szczęście, plus bramki Vlada (Władysława Kulesza - PAP) i Alexa, parady Wladimira Cupary, i udało nam się odwrócić wynik - mówił o rewanżowym meczu z PSG rozgrywający kieleckiej drużyny Krzysztof Lijewski. - Najważniejsze, że do końca trzymaliśmy głowy do góry, byliśmy drużyną, pokazaliśmy siłę tego zespołu. W tym meczu nie brakowało trudnych chwil, ale w ostatnich minutach byliśmy jednością, graliśmy na maksimum naszych możliwości. Pokazaliśmy charakter i klasę, mieliśmy też trochę szczęścia, które w tym momencie było potrzebne - dodał starszy syn trenera PGE Vive. Przed kielecką halą Legionów na drużynę czekali najwierniejsi fani 15-krotnych mistrzów Polski. - Jesteśmy najlepszymi kibicami na świecie, tyle razy było to już mówione, więc nie będę tego przypominał. To, co pokazała nasza drużyna w Paryżu, to było coś niesamowitego. Pokazali wielką klasę - mówił jeden z kieleckich kibiców. - Czy wygrywają, czy przegrywają, zawsze jesteśmy z naszą drużyną. Ale teraz wszyscy jedziemy do Kolonii - dodała fanka zespołu z Kielc. Final Four Ligi Mistrzów rozegrany zostanie w dniach 1-2 czerwca w Lanxess Arena w Kolonii (Niemcy). Oprócz mistrza Polski zagrają w nim Barca Lassa, Telekom Veszprem i Vardar Skopje. Losowanie półfinałowych par odbędzie się we wtorek w Kolonii. - Nie ma znaczenia na kogo trafimy. Tutaj już każdy może wygrać z każdym. To tylko jeden pojedynek. O wygranej zadecyduje dyspozycja w danym dniu - powiedział hiszpański rozgrywający mistrzów Polski. - To już najmniej ważne, kogo wylosujemy. Wszystkie cztery zespoły grały w jednej grupie. Obojętnie kogo przydzieli nam los, będzie bardzo ciężko. Barcelona będzie faworytem, bo wygrała z wszystkimi. Mają psychologiczną przewagę, kilka procent szans więcej - dodał Lijewski. Kielecka drużyna już po raz czwarty zagra w Final Four Ligi Mistrzów. Polski zespół wygrał te rozgrywki w 2016 roku, a dwukrotnie (2013, 2015) zajmował trzecie miejsce. Autor: Janusz Majewski