Forma rywala mistrza Polski byłą sporą niewiadomą, bo piłkarze ręczni z Ukrainy dawno meczu o taką stawkę nie grali. Ich ubiegłotygodniowe starcie z PSG w Zaporożu zostało odwołane i odbędzie się na neutralnym terenie. W międzyczasie przylecieli do Polski na sparing z Unią Tarnów, pewnie wygrali go ośmioma bramkami, ale to o niczym nie świadczyło. Bo Kielce to jednak inna klasa i nawet Motor będący w najwyższej formie nie byłby w Hali Legionów faworytem. Łomża Vive Kielce - Motor Zaporoże. Eksperyment Dujszebajewa Dość szybko zresztą potwierdziło się to na boisku. Gdy litewski trener Motoru Gintaras Savukynas poprosił w 7. minucie o przerwę, jego zespół przegrywał już 2-7. Kielczanie dobrze bronili, kontrowali, imponowali różnorodnością kończenia akcji. Rozgrywający świetnie współpracowali z obrotowym Nicolasem Tournatem, a mistrz olimpijski kończył ataki. W pierwszej połowie zdobył aż pięć bramek, co rzadko zdarza mu się w całych spotkaniach. W ogóle trener Tałant Dujszebajew mocno eksperymentował, bo przez pierwszy kwadrans na prawym skrzydle grał w ataku... Arciom Karalok. Dopiero w 11. minucie bramkarz Motoru Giennadij Komok obronił pierwszy rzut Igora Karačicia, ale wtedy przewaga kielczan była bardzo bezpieczna. Częściowo stracili ją po kwadransie gry, gdy trener Dujszebajew zaczął wymieniać wszystkich graczy z pola, a do tego regularnie gospodarzy stopował bramkarz Motoru Maksym Wiunik. Tradycyjnie wiele na boisku widział Aidenas Malasinskas, który nie tylko rzucał, ale i bardzo dobrze grał z kołowymi, zaskakiwał rzutami z drugiej linii młody Ihor Turczenko. Wciąż jednak kielczanie mieli cztery, pięć bramek przewagi, a pierwszą połowę powinni wygrać 20-13. Duńscy sędziowie, absolutnie niesłusznie, nie zaliczyli jednak trafienia Haukura Thrastarsona. Islandczyk rzucił z ok. 13 metrów, piłka wpadła do siatki jeszcze przed syreną. Sędzia Jesper Madsen był jednak innego zdania. Zmiany w Kielcach nie dały lepszej gry Drugą połowę kielczanie zaczęli chyba najniższym zestawem w drugiej linii (Alex Dujszebajew, Michał Olejniczak, Igor Karačić) i początkowo nie wyglądało to najlepiej. Motor zdobył dwie bramki, Karačić zmarnował karnego, a dopiero po ponad czterech minutach Łomża Vive zdobyła 20. bramkę. Później szło jednak już doskonale. Piłka co chwilę trafiała do Nicolasa Tournata, a ten w ofensywie miał doskonały dzień. Jeśli nie trafiał, to zdobywał rzut karny. W efekcie na kwadrans przed końcem Łomża Vive wygrywała już 26-17, ale właśnie wtedy Tałant Dujszebajew zaczął robić swoje tradycyjne zmiany. I znów nie wpłynęły one dobrze na zespół, który zgubił rytm i roztrwonił część przewagi. W 50. minucie kielczanie wygrywali 27-22. Nie było oczywiście mowy o jakiejkolwiek sensacji, ale też nie było już możliwości, by mistrz Polski triumfował jakoś wyjątkowo okazale. Zwłaszcza, że ra za razem trafiał Arkadiusz Moryto. I tak się stało. A za tydzień znacznie trudniejsza przeprawa - Łomża Vive zagra na wyjeździe z Telekomem Veszprem. Łomża Vive Kielce - Motor Zaporoże 33-27 (19-13) Łomża Vive: Kornecki (8 obron - 23 proc.) - Tournat 8, Moryto 7, Sićko 5, Thrastarson3, Karalek 3, A. Dujszebajew 2, Nahi 2, Sanchez-Migallon 1, Olejniczak 1, Surgiel 1, Vujović, Karačić, D. Dujszebajew. Rzuty karne: 4/5. Motor: Komok (2 obrony - 14 proc.), Wiunik (11 obron - 34 proc.) - Horiha 5, Wasiliew 4, Malasinskas 4, Puchowski 4, Denisow 3, Turczenko 3, Bochan 3, Kubatko 1, Tilte, Molina Casano, Krawczenko, Doncow, Šebetić, Kasai. Rzuty karne: 2/2.