Miesiąc temu w Kielcach mistrz Polski zagrał przeciwko Pickowi Szeged chyba najlepszy kwadrans w tym sezonie. Było wtedy wszystko - kapitalna gra obronna, efektowne interwencje Andreasa Wolffa, świetne kontry Arkadiusza Moryty, znakomita skuteczność Szymona Sićki. Wtedy już po kwadransie było 13-4 (a chwilę później nawet 16-6), co oznaczało właściwie rozstrzygnięcie spotkania. I tak się stało, bo nawet redukując bieg w drugiej połowie, Łomża Industria pewnie ograła mistrza Węgier 37-30. Kolejny koncert Andreasa Wolffa natchnął mistrzów Polski Teraz na powtórkę kielczanie nie mogli jednak liczyć. Raz - Pick gra w ostatnim czasie zupełnie inaczej, dużo lepiej. Dwa - do gry wróciło kilku ważnych dla tej drużyny graczy, z reprezentantem Węgier Bence Bánhidim na czele. W jednym aspekcie mistrz Polski zdołał jednak nawiązać do starcia sprzed miesiąca. Była to postawa Andreasa Wolffa - niemiecki bramkarz wielokrotnie ratował w tym sezonie skórę kolegom, a w Segedynie było podobnie. W pierwszej połowie zaliczył dziewięć skutecznych interwencji, a że regularnie trafiali Nicolas Tournat i Arkadiusz Moryto, swoje dodał też Szymon Sićko, to trener Węgrów Juan Carlos Pastor poprosił o przerwę. Po kilku minutach było bowiem 6-2 dla gości i nic nie wskazywało na to, że sytuacja może się zmienić. Fatalna kontuzja rozgrywającego mistrzów Polski. To może być koniec sezonu dla Islandczyka! Kielczanie utrzymywali dość bezpieczne prowadzenie, mimo tradycyjnych zmian, które po kwadransie przeprowadził Tałant Dujszebajew. Dobrze do gry wprowadził się na środku rozegrania Haukur Thrastarson, to Islandczyk właśnie podwyższył w 21. minucie na 13-8. Chwilę później zaś doszło do paskudnie wyglądającej sytuacji właśnie z udziałem tego gracza. Młody rozgrywający wyskoczył w górę, a spadając, prawdopodobnie, doznał poważnej kontuzji kolana. Ponad rok temu, w meczu z Elverum, też nie wytrzymało kolano szczypiornisty, uraz ten wyłączył go z gry na wiele miesięcy. A stało się to zaledwie po kilku meczach i wyleczeniu poważnej kontuzji stopy. Nic dziwnego, że przerażony Tałąnt Dujszebajew chwycił się za głowę i nie wierzył w to, co się stało. Podobnie zresztą jak jego asystent Krzysztof Lijewski czy Dylan Nahi. Ten uraz kolegi źle podziałał na graczy z Kielc. Dwa pojedynki z Mirko Aliloviciem przegrał Arciom Karaliok, a przecież doświadczony Serb do tego momentu był niemal statystą. Równie nieskuteczny był Daniel Dujszebajew, a mistrzowie Węgier momentalnie odrobili straty. W 26. minucie były snajper kielczan Dean Bombač wyrównał na 13-13! Ostatnie słowo należało jednak do mistrzów Polski - zdobyli trzy ostatnie bramki, a jeszcze w samej końcówce Szymon Sićki był bliski podwyższenia na 17-13. Trener mistrzów Polski wściekły na tureckich sędziów. Zawodnicy - podobnie To był dopiero zwiastun emocji, które nastąpiły w drugiej połowie. W dużej mierze przyczynili się do nich tureccy sędziowie i delegat z Portugalii. W pierwszych dziesięciu minutach po przerwie trzykrotnie wyrzucali graczy z Kielc z boiska, na co nerwowo reagował trener Dujszebajew. Można było podziwiać akcje Francuzów z Łomży, wykańczane przez Nicolasa Tournata. Można też było podziwiać skuteczność Bombača, który trzy razy z rzędu pokonał Wolffa w ciągu półtorej minuty. Kielczanie jednak, mimo tych problemów z wykluczeniami, grali swoje, utrzymywali przewagę. Nawet gdy Pick zmniejszył straty do dwóch goli, to Moryto, w osłabieniu, po kontrze pokonał Alilovicia. Widać było, że decyzje arbitrów wywołują złość w zespole mistrza Polski. Tyle że taką złość pozytywną - nakręcającą zespół. Popisowo akcje kończyli Moryto i Nahi, po świetnej interwencji w defensywie z radości skakał Nedim Remili. W 47. minucie Łomża Industria wygrywała już 24-19! Sędzia zaliczył bramkę po niecelnym rzucie gracza z Kielc. Szybko się wycofał Znów, co prawda, przytrafił się gościom słabszy moment (dwie bramki Węgrów i jeszcze kolejna akcja w ataku), ale tym razem powtórki z pierwszej połowy nie było. Skuteczność Moryty, przebudzenie w ofensywie Karalioka i Daniela Dujszebajewa - to gwarantowało względny spokój. Nie było więc nerwowej końcówki, bo przewaga mistrzów Polski stale wynosiła cztery-pięć bramek. I nawet dziwaczny błąd arbitra, który początkowo zaliczył gola dla Kielc po niecelnym rzucie Remiliego, też nie miał większego wpływu. Ostatecznie więc Łomża Industria Kielce wygrała w Segedynie 31-28 i przynajmniej do jutra będzie liderem grupy B. Pick Szeged - Łomża Industria Kielce 28-31 (13-16) Pick: Alilović (12 interwencji/42 rzuty - 29 proc. skuteczności), Krivokapić - Bodó 2, Garciandia 4, Martins 5, Bombač 6, Gaber 2, Šoštarič 1, Frimmel 1, Bánhidi 3, Tønnesen 3, Radivojević, Szita 1, Rosta, Mačkovšek, Blonz 3. Kary: 2 minuty. Rzuty karne: 3/5. Łomża Industria: Wolff (14/41 - 34 proc.), Kornecki (0/1 - 0 proc.) - Tournat 5, Wiaderny, Karaliok 2, A. Dujszebajew, Gębala, D. Dujszebajew 2, Sićko 2, Sanchez-Migallon, Remili 2, Thrastarson 2, Moryto 8, Karačić 3, Nahi 5, Stenmalm. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 4/4. Pozostałe wyniki grupy B: Celje - Elverum 29-26 (15-13)THW Kiel - Nantes 37-33 (20-18)Barcelona - Aalborg 32-26 (15-16) 1. Barcelona - 9 - 17 pkt - 312-2582. Łomża Industria - 9 - 16 pkt - 303-2773. Nantes - 9 - 12 pkt - 314-2854. THW Kiel - 9 - 8 pkt - 300-2965. Aalborg - 9 - 7 pkt - 293-2936. Pick Szeged - 9 - 6 pkt - 276-2917. Celje - 9 - 4 pkt - 267-3078. Elverum - 9 - 2 pkt - 250-308