Po wczorajszej porażce w Mińsku polscy piłkarze ręczni mają niewielkie szanse awansu na mistrzostwa Europy. - Jeśli trener Dujszebajew miałby honor, to zrezygnowałby po czwartkowym blamażu. Zostało nam pięć procent szans i nawet jeśli uda nam się awansować do finałów mistrzostw Europy, to na pewno nie będzie lepiej tylko gorzej. Reprezentacja zrobiła straszny zjazd, ale pretensji nie można mieć tylko do selekcjonera, bo teraz czkawką odbijają się wieloletnie zaniedbania związku w kwestii szkolenia. Obecnie nie mamy kim grać - stwierdził Panas. Brązowy medalista mistrzostw świata z 1982 roku uważa, że mecz z Białorusią był drugim w ostatnich latach najgorszym występem "Biało-czerwonych". - Numerem jeden jest oczywiście spotkanie w Krakowie, podczas mistrzostw Europy z Chorwacją. Nie zmienia to faktu, że to, co pokazaliśmy w Mińsku, to wstyd. Brakuje mi słów, bo nie było nic. Ani obrony, ani ataku, ani taktyki. Wewnątrz reprezentacji musi być jakiś problem, bo zawodnicy sprawiali wrażenie jakby nie chciało im się biegać. W ofensywie graliśmy chodzonego, a w defensywie były stojaki, które rywale z łatwością ogrywali. Trzeba też dodać, że zdeklasowała nas przeciętna drużyna - ocenił. Panas szczególnie zirytowany był sprawdzaniem na środku rozegrania kolejnych zawodników, głównie skrzydłowych. - Pal licho z Jachlewskim, ale kiedy zobaczyłem tam Daszka, zaniemówiłem. Nie wiem, co zawodnicy robią na treningach, jednak wyraźnie widać, że nie wiedzą gdzie mają grać i co mają grać. Dujszebajew jest na bakier z taktyką, ale odnoszę też wrażenie, że w trakcie meczu przestaje kontaktować. On nie widzi tego, co dzieje się na boisku, bo niektóre sytuacje aż proszą się o jakąkolwiek reakcję - skomentował. 143-reprezentant Polski podkreślił również brak lidera oraz ducha walki i odpowiedniej atmosfery w ekipie biało-czerwonych. "Naszą drużynę dotknął marazm. Trener to jedno, ale w kadrze zawsze są zawodnicy, którzy potrafią w trudnych chwilach krzyknąć na kolegów i chwycić towarzystwo za twarz. Liderem był kiedyś Michał Jurecki, ale po kontuzji jest zaprzeczeniem samego siebie. W Mińsku, przy niekorzystnym wyniku, wszyscy nasi gracze siedzieli bez emocji na ławce" - zauważył. Polska jest jedynym zespołem w grupie B bez punktu - pozostałe drużyny mają ich na koncie po cztery. W listopadzie przegrała w Gdańsku z Serbią 32-37 oraz uległa na wyjeździe Rumunii 23-28 i jeśli nie wygra w niedzielę w Płocku z Białorusią, nie wystąpi w styczniu 2018 roku w Chorwacji w finałowym turnieju. A to oznaczałoby, że "Biało-czerwonych" zabrakłoby w imprezie tej rangi po raz pierwszy od 2000 roku. - Jeśli tak się stanie, Dujszebajew musi odejść. I jeśli sam nie podejmie honorowej decyzji, to powinien mu w tym pomóc związek i sam rozwiązać z nim umowę - podsumował Panas.