Po przerwie na spotkania reprezentacji w kwalifikacjach mistrzostw Europy płocczanie wrócą na parkiety w spotkaniu Ligi Mistrzów. Mecz wicemistrza Polski i trzeciej drużyny ligi niemieckiej zainauguruje 6. kolejkę rozgrywek. - Dopiero we wtorek zameldują się na treningu wszyscy zawodnicy, 11 grało w swoich narodowych drużynach. W podobnej sytuacji są rywale, choć chyba nawet w trudniejszej, bo jeden dzień stracą na podróż do Płocka - powiedział szkoleniowiec Orlen Wisły. Przed sezonem z zespołu THW Kiel odeszło ośmiu graczy, a przyszło sześciu młodych zawodników. Największym wzmocnieniem jest 25-letni bramkarz Andreas Wolf, którego kariera eksplodowała podczas tegorocznych mistrzostw Europy w Polsce, w których Niemcy triumfowali. Zawodnik ma wspierać mającego znakomity sezon Duńczyka Niklasa Landina. Takiego tandemu bramkarzy nie ma chyba żaden inny europejski klub. Zresztą islandzki trener Alfred Gislason na każdej pozycji dysponuje dwoma różnorzędnymi zawodnikami. - Z każdą drużyną, co pokazały dotychczasowe spotkania, można wygrać i przegrać. Nie musimy, no może z wyjątkiem pojedynku w Danii, wstydzić się naszych występów. Co prawda na naszym koncie jest tylko jeden punkt, ale na pewno nie ostatni. Mamy w grupie silnych rywali i musimy sobie z nimi radzić. Każdy mecz, to ciężka przeprawa, nikt nie odpuszcza. W środę będzie podobnie - podkreślił Przybecki. W bogatej karierze zawodniczej rozegrał on wiele spotkań przeciw drużynie z Kilonii, jednej z najbardziej utytułowanych w Europie. W roli trenera będzie to jego debiut. Także Orlen Wisła wielokrotnie rywalizowała z THW. Przed trzema laty miała szansę na remis, ale w końcówce gola na wagę zwycięstwa zdobył dla rywali Czech Filip Jicha, który obecnie reprezentuje barwy Barcelony. W poprzednim sezonie płocczanie stali przed szansą na zwycięstwo, gdy THW Kiel przyjechał do Polski w mocno osłabionym składzie, bez formy i po porażkach w Bundeslidze. Goście jednak odrodzili się w Orlen Arenie i pewnie wygrali 37:23. - W środę staną naprzeciw siebie dwie inne drużyny niż w poprzednim sezonie. Jedno pozostaje niezmienne - niemiecka ekipa jest bardzo trudnym przeciwnikiem, a u nas musi +zaskoczyć+ wiele elementów, żebyśmy powalczyli o punkty. Nie muszę dodawać, że bardzo chcemy wygrać i zrobimy wszystko, by zadanie zrealizować - zapewnił Przybecki. Bramkarzowi Marcinowi Wicharemu najbardziej utkwił w pamięci mecz z THW Kiel, kiedy... rzucił gola, choć wysoko zwyciężyli rywale. - Wynik dobry nie był, ale z powodu zdobytego gola właśnie to spotkanie sprzed lat najchętniej wspominam - powiedział Wichary. Było to w sezonie 2005/06. Płocczanie wygrali wtedy pierwszy i jedyny jak do tej pory pojedynek z tym przeciwnikiem - 32-31 przed własną publicznością. Choć w środę z powodu kontuzji nie zagra, jest pewny, że jego kolegów stać na sprawienie niespodzianki. - Pokazaliśmy, że potrafimy grać na równi z każdą drużyną. Problem jest tylko jeden - żeby dobrze i skutecznie grać przez całe 60 minut, a nie tylko okresami. Jeśli z Kiel trafi nam się przestój, to możemy być pewni, że rywale to wykorzystają - zauważył. Na mecz z "Zebrami" płocki bramkarz nie wróci, w tym tygodniu ma zaplanowane badania. - Lekarze ocenią, czy już mogę wznowić treningi. Jestem w trakcie czterotygodniowego odpoczynku, poprzednie mecze kolegów oglądałem w telewizji, ten najbliższy, na trybunach. Mam nadzieję, że z moimi kolanami wszystko będzie w porządku i wkrótce pomogę drużynie w zdobywaniu punktów - nadmienił Wichary. Niemiecka ekipa przyjedzie do Płocka we wtorek w południe, w planach dnia ma trening w godzinie środowego pojedynku, czyli o 18.30. Transmisje w Canal + Sport i Eleven Sports.