Tydzień temu w Szwajcarii wicemistrz Polski wygrał z Kadetten 33-31, co już dawało płockim kibicom dużą dawkę optymizmu w kontekście awansu do Final4 Ligi Europy. Dla zespołu z Szafuzy już sam awans do ćwierćfinału był sporym sukcesem, ale przede wszystkim Szwajcarzy stracili swój największy atut. W tym sezonie ani razu, aż do meczu z Orlenem Wisłą, nie przegrali w swojej hali, a skoro płocczanie potrafili tego dokonać jako pierwsi, można było jednak oczekiwać powtórki na Mazowszu. I tak się stało. Orlen Wisła Płock - Kadetten Szafuza. Kapitalna obrona płocczan Kluczem do ogrania Kadetten było wyeliminowanie największego atutu tej drużyny, czyli Joana Cañellasa. 35-letni Hiszpan, były mistrz świata i dwukrotny mistrz Europy, może i najlepsze lata ma za sobą, ale wciąż imponuje świetnym przeglądem pola, ale też i rzutem. To na nim skupili się wicemistrzowie Polski, choć Cañellas w pierwszych minutach dał się im we znaki. Kilka razy ładnie podał, dwie dobre interwencje w bramce gości zaliczył Kristian Pilipović, który od lipca zastąpi Adama Morawskiego w Płocku. To pozwoliło gościom objąć przez chwilę prowadzenie, ale kapitalna defensywa Orlenu Wisły dość szybko odebrała im wszelkie marzenia. CZYTAJ TEŻ: Poważna kontuzja reprezentantki Polski - zerwała więzadło krzyżowe! Co ciekawe, przez kwadrans bramkarz gospodarzy Adam Morawski nie obronił żadnego rzutu rywali, ale i to nie było specjalnie potrzebne. Wicemistrzowie Polski nie dopuszczali bowiem rywali do rzutów, przechwytywali piłkę i kontrowali. Brylował w tym Lovro Mihić, który po 14 minutach miał już na koncie cztery trafienia. Gdy przychodziło do ataku pozycyjnego, świetnie piłki rozdzielał Niko Mindegia, a akcje kończył przeważnie Siergiej Kosorotow. Po trzech przechwytach z rzędu - i zarazem trzech kontrach - Orlen Wisła prowadził w 14. minucie już 11-5. Tak naprawdę losy dwumeczu były więc rozstrzygnięte, tak duża była bowiem różnica między zespołami pod względem umiejętności. Ręce składały się do oklasków, gdy Mindegia wrzucał piłkę w pole bramkowe, a będący już w powietrzy Michał Daszek kończył akcję skutecznym rzutem. Goście zaś dostali kolejny cios - po 20 minutach dwie dwuminutowe kary miał już na koncie ich as Cañellas. Hiszpan musiał więc bardziej uważać w defensywie. Orlen Wisła Płock - Kadetten Szafuza. Formalność w drugiej połowie Sześć bramek przewagi Orlenu Wisły po pierwszej połowie dawało tej drużynie olbrzymi komfort. Płocczanie grali więc spokojnie - wykorzystywali każdy kolejny błąd rywali w ataku, natychmiast kontrowali. Mihić czy Przemysław Krajewski nabiegali się jak nigdy, bo dostawali podania już na połowie rywali i spokojnie pokonywali Pilipovicia. W 47. minucie oba zespoły dzieliło już 10 bramek, chwilę później przewaga płocczan wzrosła do 12 trafień, a w samej końcówce - do 13. Tak ogromna różnica na tym poziomie zdarza się bardzo rzadko, a świadczy też o wielkiej sile defensywy wicemistrza Polski. To z niej brały się dzisiaj kontrataki, którymi w Płocku dobity został zespół z Szafuzy. Orlen Wisła Płock w Final4 Ligi Europy Wicemistrz Polski po raz drugi z rzędu awansował do grona czterech najlepszych drużyn Ligi Europy. Oprócz Orlenu Wisły, w turnieju Final4 znajdą się także zespoły: RK Nexe Našice z Chorwacji, Benfica Lizbona i obrońca trofeum SC Magdeburg. Turniej ten odbędzie się 28 i 29 maja. Orlen Wisła Płock - Kadetten Szafuza 35-22 (17-11) Orlen Wisła: Morawski (8 obron/30 rzutów - 27 proc. skuteczności), Witkowski (0/0) - Mihić 8, Kosorotow 6, Krajewski 6, Daszek 5, Żytnikow 2, Serdio 2, Szita 2, Jurečič 1, Šušnja 1, Terzić 1, Mindegia 1, Fernandez, Daćko, Lučin. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 1/2. Kadetten: Pilipović (6/34 - 18 proc.), Biosca (1/7 - 14 proc.) - Cañellas 5, Zehnder 3, Kusio 3, Matzken 3, Schelker 2, Tominec 2, Schopper 1, Bartók 1, Novak 1, Lier 1, Küttel, Schmidt, Gerbl, Maros. Kary: 12 minut. Rzuty karne: 5/6. Pierwszy mecz: 33-31 dla Orlenu Wisły. Awans do Final4: Orlen Wisła.