Finałowe mecze o mistrzostwo Polski zapowiadają się bardzo ciekawie. Co prawda kielczanie wygrali wszystkie trzy spotkania w tym sezonie z odwiecznym rywalem, ale dwukrotnie byli blisko porażki. W fazie zasadniczej ekstraklasy we własnej hali zwyciężyli dopiero po rzutach karnych, a w finale Pucharu Polski okazali się lepsi o jedną bramkę (26-25). - Wyniki tych spotkań nie mają w tym momencie żadnego znaczenia. Cała batalia rozpoczyna się od początku. W Płocku nastawiamy się twardy bój - zaznaczył lewoskrzydłowy PGE Vive Kielce Mateusz Jachlewski. Urosz Zorman mistrzostwo Polski zdobywał siedmiokrotnie jako zawodnik. Teraz staje przed szansą dokonania tego po raz pierwszy jako trener. - Pamiętam pierwsze finałowe mecze w Płocku. Fantastyczna atmosfera w hali, komplet publiczności i twarda, zacięta walka na parkiecie. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie. Zapowiada się święto polskiej piłki ręcznej - nie ukrywał drugi trener kielczan. Zdaniem Tałanta Dujszebajewa głównym atutem zespołu z Mazowsza jest agresywna obrona. - Wszyscy prezentują się dobrze. Sporo będzie jednak zależeć od tego, na ile pozwolą sędziowie. To oni są na boisku i jeśli zawodnicy grają za ostro, powinni ich utemperować. Są jakieś granice. Nie zamierzamy jednak płakać. Jeśli oni zagrają twardo, to my odpowiemy tym samym - zaznaczył kirgiski szkoleniowiec, który komplementował trenera rywali Hiszpana Xaviera Sabate. - Każdy trener potrzebuje trochę czasu. Na efekty trzeba zawsze poczekać. Po tych kilku miesiącach widać olbrzymią pracę, jaką wykonał Sabate. W ostatnich tygodniach zagrali trzy-cztery mecze. Dzięki temu dostali czas na odpowiednie przygotowanie fizyczne, ale też mentalne. Nie mieli takich obciążeń jak my w starciach z ekipą z Paryża. Rywale są w bardzo dobrej formie. Mówiąc to, nie szukamy jednak alibi. Znamy swoją wartość. Jesteśmy faworytem i chcemy, aby tytuł został u nas - nie ukrywał Dujszebajew. - Na początku sezonu nie prezentowali się najlepiej. Teraz to już zupełnie inna drużyna. Z każdym meczem grają coraz lepiej. Na dodatek będą mieli za sobą swoich kibiców. Zapowiada się świetne widowisko - dodał rozgrywający Marko Mamić. Oba zespoły wystąpią w tym meczu osłabione. Kielczanie bez Michała Jureckiego i Daniela Dujshebaeva. Rywale będą sobie musieli radzić bez Tomasza Gębali. Reprezentacyjny rozgrywający w pierwszym półfinałowym spotkaniu z MMTS Kwidzyn po raz drugi w swojej karierze zerwał więzadła krzyżowe przednie w prawym kolanie. - To na pewno spore osłabienie dla Wisły, zwłaszcza w obronie. Tomek nie dawał się ogrywać w pojedynkach jeden na jeden, wybijał piłki kołowym i był bardzo mocnym punktem ich defensywy. A w ataku to wiadomo, jeżeli się rozpędził, to ciężko było go zatrzymać. Nie życzę nikomu kontuzji, ale dla nas to jest plus, że nie zagra. Wierzę jednak, że szybko wróci do gry po kontuzji - zaznaczył Jachlewski. Kielczanie walczą w tym sezonie o 16. tytuł mistrza Polski, a ósmy z rzędu. Zespół z Płocka po raz ostatni odbierał złote medale w 2011 roku. - Zdajemy sobie sprawę, że rywale będą bardzo zdeterminowani, żeby z nami wreszcie wygrać. Będą mieli za sobą swoich fanów. Ale my jedziemy do Płocka tylko z jednym założeniem - wygrać i zdobyć kolejne mistrzostwo - podkreślił Mamić. Pierwszy finałowy mecz o mistrzostwo Polski rozpocznie się w środę w Płocku o godz. 20.15. Rewanż w sobotę w Kielcach. Janusz Majewski