"Święta wojna" - tak określana jest rywalizacja pomiędzy Orlenem Wisłą a PGE Vive. Najlepsze drużyny w kraju znów walczą o złoty medal. Pierwsza odsłona odbyła się w Płocku. Gospodarze walczyli ambitnie, ale to nie wystarczyło na obrońców tytułu.Początek spotkania należał do podopiecznych Krzysztofa Kisiela. Przemysław Krajewski skończył kontrę, a Gilberto Duarte popisał się ładnym rzutem z drugiej linii i było 3-1. W 8. minucie kielczanie straty odrobili za sprawą Michała Jureckiego. Kolejny zryw gospodarzy pozwolił im odskoczyć na trzy gole przewagi. Po golu Igor Żabicia w 14. minucie na tablicy mieliśmy wynik 7-4 dla Wisły. Wtedy do pracy zabrali się szczypiorniści Tałanta Dujszebajewa. Kielczanie bezlitośnie wykorzystywali błędy gospodarzy i rzucili pięć goli z rzędu. Niemoc Wisły przerwał dopiero Marko Tarabochia.Obrońcy tytułu złapali wiatr w żagle. Kontry w wykonaniu PGE Vive były wręcz zabójcze jak na przykład w 24. minucie, kiedy trafił Mateusz Jachlewski (12-8). Ozdobą pierwszej części był rzut wolny wykonywany przez Michała Jureckiego już po upływie czasu. Mimo muru złożonego z kilku zawodników Wisły popularny "Dzidziuś" zdołał umieścić piłkę w bramce. Jurecki sprytnie rzucił między nogami jednego z płocczan (15-11).W drugiej połowie kielczanie kontrolowali wydarzenia na boisku. Kiedy w 36. minucie Blaż Janc trafił na 21-15 wydawało się, że losy spotkania są już rozstrzygnięte. Tymczasem gospodarze rzucili się do odrabiania strat. W 49. minucie Valentin Ghionea wykorzystał rzut karny i do remisu Wiśle brakowało już tylko jednego gola (23-24). Mecz się zaostrzył i często jeden lub drugi zespół grał w przewadze.Ostatnie minuty należały jednak do Vive. Bardzo dobre zawody rozgrywał zwłaszcza Jurecki. To po jego golu kielczanie odbudowali bezpieczną przewagę (29-26). Na niespełna dwie minuty przed końcem trener Kisiel wziął czas, ale po powrocie na boisko kontrę kielczan skończył Jachlewski (32-28) i tym samym pozbawił złudzeń rywali. Ostatecznie Vive wygrało 33-28. Ostatnie trafienie w tym spotkaniu było dziełem Jureckiego. Powiedzieli po meczu: Tomasz Strząbała (drugi trener Vive): "Był to bardzo trudny mecz dla nas. Zespół z Płocka zagrał momentami bardzo mocno w obronie. Byliśmy jednak dobrze przygotowani i najważniejsze, że w tych najtrudniejszych momentach potrafiliśmy utrzymać dobry poziom. Myślę, że to dopiero pierwsza połowa tego meczu. Pozostajemy w pełnej koncentracji do końca, ponieważ już nie raz się zdarzało, że zwycięstwo na wyjeździe niczego nie gwarantowało". Dean Bombac (rozgrywający Vive): "Gratulacje dla Wisły za super walkę i super mecz. To są derby na najwyższym poziomie. Jeszcze lepiej byłoby, gdyby hala była pełna. Najważniejsze, że wygraliśmy. Teraz czekamy na drugą połowę w Kielcach i chciałbym, aby puchar został u nas". Krzysztof Kisiel (trener Wisły): "Jeśli graliśmy mocno w obronie, to Kielce też nie odstawały. To był twardy mecz, dużo było walki, dużo kontrowersji. Myślę, że wszyscy na to liczyli i nie było tam złośliwości, czy umyślnych fauli. Każdy chce grać i dbać o swoje zdrowie. Na pewno trzeba podziękować kibicom, którzy przyszli do hali i nas wspomogli. Inaczej się gra, inna była atmosfera i to trzeba docenić. My jeszcze nie składamy broni, myślimy o niedzielnym rewanżu. Na pewno na wyjeździe będzie trudniej niż we własnej hali, ale będziemy walczyć do końca". Michał Daszek (skrzydłowy Wisły): "Gratulacje dla zespołu z Kielc. Byli dzisiaj o kilka bramek lepszym zespołem, my mieliśmy zbyt dużo przestojów i tak doświadczony zespół to wykorzystał bardzo dobrze. Dziękujemy kibicom, że przyszli dziś do hali nas wspierać, bo inaczej nam się gra przy gwarze. Nie wykorzystaliśmy sytuacji, aby przenieść szalę na swoją stronę i później było już ciężko. W sporcie jest wszystko możliwe, jedziemy do Kielc powalczyć o dobry wynik. Jeszcze ten dwumecz się nie zakończył, wszystko zależy od nas i naszej postawy na boisku". Orlen Wisła Płock - PGE Vive Kielce 28-33 (11-15) Orlen Wisła Płock: Marcin Wichary, Adam Morawski - Michał Daszek 2, Gilberto Duarte 4, Przemysław Krajewski 3, Dan Racotea 1, Valentin Ghionea 5, Mateusz Piechowski, Sime Ivic 1, Marko Tarabochia 2, Igor Żabic 6, Lovro Mihic 2, Jose de Toledo 2 PGE Vive Kielce: Sławomir Szmal, Filip Ivic - Michał Jurecki 7, Alex Dujshebaev 2, Mateusz Kus, Julen Aguinagalde 4, Karol Bielecki 2, Mateusz Jachlewski 4, Manuel Strlek 3, Blaż Janc 5, Krzysztof Lijewski 2, Mariusz Jurkiewicz 1, Uros Zorman 1, Marko Mamic, Dean Bombac 2. Kary: 4 - 12 minut Widzów: około 4500 Sędziowali: Jakub Jerlecki i Michał Łabuń ze Szczecina.