Skoro wicemistrzowie Polski z Płocka potrafili w ostatniej kolejce fazy grupowej pokonać w Niemczech znacznie mocniejszy zespół Füchse Berlin, to można było też oczekiwać sukcesu w starciu z teoretycznie słabszym od "Lisów" TBV Lemgo. Okazało się jednak, że przez prawie 50 minut to zespół z Niemiec przeważnie nadawał ton wydarzeniom na boisku. Ostatni kwadrans należał jednak do Orlenu Wisły, a sukces tego zespołu mógł być nawet jeszcze bardziej okazały. Lemgo - Orlen Wisła. Pierwsza połowa pełna błędów Spotkanie to zapowiadało się ciekawie choćby z tego powodu, że Lemgo w tym sezonie Ligi Europejskiej jest jedną z najbardziej ofensywnie grających drużyn, a płocczanie mają znakomitą defensywę. Pierwsze minuty wskazywały, że spokojna gra wicemistrza Polski, wsparta właśnie mocną obroną, pozwoli im kontrolować boiskowe wydarzenia. I tak było niemal przez kwadrans - wystarczyły jednak dwa, trzy błędy w ataku, a Lemgo po kontrach odskoczyło na dwie bramki (8-6). Sporo zastrzeżeń można było mieć zwłaszcza do Dmitrija Żytnikowa, ale i Michał Daszek nie był jakoś specjalnie widoczny. Płocczanie odzyskali jednak przewagę, dwie świetne parady zaliczył Adam Morawski, z prawego skrzydła trafił Przemysław Krajewski, a z drugiej linii poprawił Siergiej Kosorotow (11-9 dla Płocka). Znów jednak goście nie potrafili utrzymać równej gry w ataku, stracili dwie bramki po rzutach do pustej bramki, a w ostatnich 30 sekundach pierwszej połowy Lemgo miało jeszcze akcję na 16-13. Szansy jednak nie wykorzystało, a jak pokazało druga połowa - ta bariera dwóch bramek różnicy była dla Lemgo jak zaklęta. Lemgo - Orlen Wisła. Niespokojny kwadrans po przerwie Na początku drugiej połowy płocczanie dość szybko doprowadzili do remisu (15-15), ale inicjatywy przejąć jednak nie potrafili. Ba, to Lemgo znów miało szansę na trzybramkowe prowadzenie, ale zgubiło piłkę przy stanie 18-16. Czasami gra wicemistrza Polski mocno irytowała - Wisła nie potrafiła wygrać nawet przewagi sześciu na czterech w polu, gdy w krótkim odstępie czasu z boiska wylecieli Isaias Guardiola i Lukas Zerbe. Dopiero w 42. minucie Lovro Mihić zdołał doprowadzić do kolejnego remisu (20-20), a po chwili niezawodny na prawym skrzydle Przemysław Krajewski dał gościom prowadzenie. Nadal było to jednak spotkanie bardzo wyrównane. Grę Lemgo bardzo dobrze prowadził mistrz Europy z reprezentacją Szwecji Jonathan Carlsbogård, ale i zespół z Płocka miał kilka mocnych punktów. Przede wszystkim jednak goście nie dali się ponieść emocjom po kontrowersyjnych decyzjach norweskich arbitrów, którzy co chwilę wyrzucali któregoś z graczy na dwie minuty. Kibice buczeli, gracze Lemgo protestowali, bo w drugiej części dostali aż pięć kar, ale to spowodowało też, że gospodarze zupełnie zgubili rytm gry. Lemgo - Orlen Wisła. Profesor Przemysław Krajewski W 49. minucie Przemysław Krajewski wyprowadził Orlen Wisłą na dwubramkowe prowadzenie (24-22), w 52. minucie ten sam gracz trafił do pustej bramki (26-23), a chwilę później Lovro Mihić dał płocczanom aż czterobramkową zaliczkę. Było już jasne, że wicemistrz Polski wywiezie z Nadrenii Północnej-Westfalii jakąś zaliczkę, ale otwartą kwestią było, czy pozwoli ona już bardzo poważnie mówić o praktycznie pewnym awansie. Były bowiem szanse na pięciobramkowe prowadzenie, ale goście ich nie wykorzystali. Może gdyby piłka jeszcze częściej trafiała do Przemysława Krajewskiego, który miał stuprocentową skuteczność... W sumie jednak wynik i tak jest dla Orlenu Wisły dobry, a rewanż już w przyszły wtorek o godz. 18.45 w Płocku. Jeśli zespół z Mazowsza awansuje do ćwierćfinału, to o awans do Final Four Ligi Europejskiej zmierzy się z lepszym w dwumeczu Kadetten Schaffhausen (Szwajcaria) - IK Sävehof (Szwecja). Pierwsze spotkanie dość niespodziewanie wygrali Szwajcarzy aż 32-26. TBV Lemgo - Orlen Wisła Płock 28-31 (15-13) TBV Lemgo: Johannesson (9 obron/35 rzutów - 26 proc.), Zecher (3/8 - 37 proc.) - Elisson 7, Zerbe 7, Suton 6, Carlsbogård 4, Simak 2, G. Guardiola 1, I. Guardiola 1, Hutecek, Schagen, Schwarzer, Reitemann, Blaauw, Geis. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 3/3. Orlen Wisła: Morawski (7/32 - 22 proc.), Witkowski (0/1 - 0 proc.) - Kosorotow 9, Krajewski 7, Żytnikow 4, Mihić 4, Daszek 3, Serdio 2, Fernandez 1, Szita 1, Daćko, Jurečič, Šušnja, Terzić, Lučin, Mindegia. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 1/2.