- Szybko upłynęły mi dwa lata w Orlenie Wiśle, nie kończę jeszcze kariery, ale na razie nie podjąłem decyzji, gdzie zagram w następnym sezonie. Przed wyjazdem muszę podziękować płockim kibicom, którzy zawsze, przede wszystkim kiedy mecze oglądałem z ławki rezerwowych, wspierali mnie. Nie gwizdali na mnie, ale dodawali otuchy - przyznał. 36-letni reprezentant Czech przyjechał do Płocka po znakomitym występie w mistrzostwach Europy w 2018 roku w Chorwacji, gdzie w siedmiu meczach zdobył 56 goli i został królem strzelców imprezy. Na podpisanie kontraktu z Orlen Wisłą namówił go ówczesny trener Piotr Przybecki, który miesiąc później odszedł z płockiego klubu. Obowiązki szkoleniowca objął Hiszpan Xavi Sabate, a Zdrahala, zamiast na parkiecie, podczas meczów siedział głównie na ławce rezerwowych. - Myślę, że od początku trener Sabate miał zupełnie inny pomysł na grę, beze mnie. Pewnie gdyby Piotr Przybecki został w Płocku, mój pobyt tu wyglądałby inaczej. Najtrudniejszy był pierwszy sezon, bo nie wiedziałem, dlaczego nie gram, ale teraz już jest dobrze. Upłynęły szybko dwa lata i muszę powiedzieć, że jak grałem, choć w sumie niedużo, ale jak grałem, to czułem, że kibice stoją za mną murem i to było takie ciepłe uczucie. Wspierali mnie. Nie gwizdali na mnie, ale dodawali otuchy - stwierdził zawodnik. Zdrahala nie ukrywa, że chciał wcześniej rozwiązać kontrakt z mazowieckim klubem. - Miałem to w głowie i gdybym miał 25 lat, to bym to zrobił. Nie zrobiłem, bo moje dzieci były tu bardzo szczęśliwe i ja też, mimo wszystko czułem się tu bardzo dobrze z wszystkimi wokoło. Dlatego zdecydowałem, że zostaję do końca kontraktu w Płocku - tłumaczy. Były już zawodnik Orlenu Wisły zapewnia, że to miasto będzie mu się kojarzyć przede wszystkim ze znakomitą atmosferą. - Nasz zespół był jak jedna wielka rodzina, w szatni, na parkiecie i poza nim, wszyscy się wspierali. Zapamiętam także kibiców, którzy pokazywali przez cały czas mojego pobytu w Płocku, że jestem tu mile widziany. Z kilkoma nawet spotykaliśmy się, dopingowali mnie nawet na ostatnich mistrzostwach Europy podczas meczów w Wiedniu - zauważył. Zdrahala w lipcu skończy 37 lat, ale nadal uważa, że to nie jest jeszcze czas na zakończenie kariery. - Na początku tego sezonu złapałem kontuzję, nie grałem dużo, nawet można powiedzieć, że bardzo mało. Postanowiłem, że w styczniu 2020 zagram w mistrzostwach Europy i po nich zadecyduję, co dalej. Mistrzostwa były udane, czułem się bardzo dobrze, byłem tym zawodnikiem, którym chciałem być w drużynie i zdecydowałem, że jeszcze pogram sezon lub dwa. Miałem kilka ofert, a wśród nich taką, na którą byłem zdecydowany, która mi odpowiadała, można powiedzieć, że miało się spełnić moje sportowe marzenie. Już rozmawialiśmy o kontrakcie, dogadywaliśmy szczegóły, ale przyszedł koronawirus i wszystkie rozmowy z dnia na dzień się zakończyły. Na dziś mam trzy oferty, nad nimi myślę, zobaczymy gdzie będę grał w następnym sezonie - zaznaczył Zapewnił, że wraz z reprezentacją Czech wystąpi na mistrzostwach świata 2021, które będą pewnie jego ostatnią tak dużą imprezą. Poza tym jeszcze marzy mu się gra na wysokim poziomie w dobrym klubie. Karierę sportową piłkarza ręcznego Zdrahala zaczął w wieku 11 lat za namową brata. W swoim CV ma cztery mistrzostwa Czech z Banikiem Karvina Ostrawa, występy w Bundeslidze, w lidze szwajcarskiej, w europejskich pucharach i w Lidze Mistrzów. Do Płocka zawitał przed sezonem 2018/19, wystąpił w 48 meczach, w których strzelił 68 bramek. - Przez dwa lata udało mi się zdobyć niewiele więcej goli niż podczas siedmiu meczów mistrzostw Europy 2018 - przyznał, rozgoryczony. Jest podstawowym zawodnikiem reprezentacji Czech, w której występuje od grudnia 2005 roku. Brał udział w mistrzostwach Europy w Austrii (2010) i Chorwacji (2018) oraz czempionacie globu w Katarze (2015). Autor: Jolanta Marciniak