Dzień przed meczem, podczas treningu, naciągnął mięsień Milijan Puszica i z niego oraz z kontuzjowanego wcześniej Mariusza Jurkiewicza, trener Manolo Cadenas nie mógł skorzystać w tym bardzo ważnym dla płockiego zespołu meczu. W drużynie Barcelony nie zagrali: kontuzjowany Victor Tomas i ukarany przez EHF Sergiej Rutenka. Trener Cadenas doskonale zna drużynę Barcelony, sam był jej szkoleniowcem i wie, że zwycięstwo na jej terenie jest niezwykle trudne. - Ale my jesteśmy drużyną, która się dopiero buduje, dla mojego zespołu to najlepszy sposób, by uczyć się piłki ręcznej - powiedział przed spotkaniem. Drużyna Orlen Wisły była skazana na pożarcie, mało kto dawał jej szanse na zwycięstwo, z tym większym zdumieniem kibice obserwowali pierwsze minuty pojedynku. W siódmej minucie, przy stanie 2-1 dla płockiej ekipy, Marcin Wichary obronił rzut Gudjona Valura Sigurdssona. Do wyrównania doprowadził Jesper Noddesbo, a potem swój rytm znaleźli płocczanie. Dwa gole zdobył Valentin Ghionea, dołożył bramkę Angel Montoro i w 11 minucie Orlen Wisła prowadziła 5-2, choć grała przez dwie minuty w osłabieniu, a w bramce świetnie poczynał sobie Rodrigo Corrales. Na tym jednak słabszy okres gry Barcelony się skończył i w 17 minucie gospodarze prowadzili już 605. Jeszcze po golach Emila Racotei i Kamila Syprzaka dla Wisły oraz Kiriła Łazarowa był w 21 min. remis 7-7, ale od tego momentu prowadziła drużyna Barcelony. W 23 minucie, po znakomitym okresie gry Łazarowa i pierwszej, po pięciu niecelnych rzutach, bramce Nikoli Karabatica, ekipa hiszpańska prowadziła 10-7 i wydawało się, że różnica będzie się powiększać z minuty na minutę. Płocczanie nie zamierzali się jednak poddawać i na przerwę schodzili z jednobramkową stratą. Po przerwie wyrównał Namenja Zelenović, ale potem częściej cieszyli się ze zdobycia gola gospodarze. Jeszcze w 36 minucie. był wynik 17-16, ale w ataku uaktywnili się gracze Barcelony i w 39 minucie prowadzili 20-16. Trener Cadenas wziął czas i płocczanie zmniejszyli różnicę 20-18 w 40 miucie. Gospodarze poczynali sobie coraz śmielej, w 42 minucie wygrywali 23-18, ale Orlen Wisła nie odpuszczała, w 43 minucie na tablicy był wynik 23-20, a w 49 minucie nawet 25-23. Pojedynek nie tracił tempa i wydawało się, że jeszcze każdy wynik jest możliwy, bo Orlen Wisła cały czas goniła wynik. Ostatecznie płocczanie ulegli rywalom, ale zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i gospodarze nie mogli być pewni wyniku niemal do ostatniej minuty. W trzeciej kolejce rozgrywek Ligi Mistrzów Orlen Wisła ponownie grać będzie na wyjeździe. 8 października będzie podejmowana w Campushalle przez zwycięzcę poprzedniej edycji Final Four - Flensburg Handewitt. FC Barcelona - Orlen Wisła 30-25 (13-12) FC Barcelona: Gonzalo Perez de Vargas, Daniel Szaric - Nikola Karabatic 7, Cedir Sorhaindo 1, Daniel Sarmiento 2, Joan Saubich 2, Wael Jallouz 1, Kirił Łazarow 9, Gudjon Valur Sigurdsson, Jesper Noddesbo 4, Raul Entrerrios 2, Aitor Arino 1, Eduardo Gurbindo 1, Viram Morros. Orlen Wisła Płock: Rodrigo Corrales, Marcin Wichary - Michał Daszek, Emil Dan Racotea 2, Aleksander Tioumentsev 1, Adam Wiśniewski, Valentin Ghionea 3, Tiago Rocha 4, Kamil Syprzak 4, Nemanja Zelenović 6, Angel Montoro 4, Ivan Nikczević 1. Kary: Barcelona - 6, Orlen Wisła - 8 min. Sędziowie: Vaidas Mazeika i Mindaugas Gatelis z Litwy.