Oprócz pojedynku ojca z synem, ćwierćfinałowe spotkanie Ligi Mistrzów będzie miało jeszcze jeden, symboliczny wymiar. To właśnie Vardar wyeliminował w 1/8 finału zespół z Płocka. - Przydzielili nam Vardar, trzeba będzie pomścić Wisłę - powiedział zaraz po losowaniu zawodnik Vive i reprezentant Polski Piotr Chrapkowski. - Na pewno to jest wymagający przeciwnik, wszyscy widzieliśmy, jak zagrali w 1/8, szczególnie u siebie. Był to prawie perfekcyjny mecz w ich wykonaniu, ale w tej edycji Ligi Mistrzów już przegrywali, w Płocku i w trakcie trwania fazy grupowej. Na pewno więc są do ogrania, ale to będzie bardzo ciężki przeciwnik - dodał Chrapkowski. Obchodzący we wtorek swoje 27. urodziny Chrapkowski, zapytany, czy losującym udał się "prezent" odpowiedział, że nie miał żadnych życzeń. - W tej fazie rozgrywek w grze nie ma już słabych zespołów. Pamiętajmy, że to najlepsza ósemka - podkreślił. W podobnym tonie wypowiedział się inny zawodnik Vive, Krzysztof Lijewski. - Vardar Skopje nie jest dla nas taki zły, bo mamy dobre wspomnienia ze stolicy Macedonii - powiedział, nawiązując do ćwierćfinałowego pojedynku sprzed dwóch lat, w którym kielczanie wyeliminowali inny zespół z tego miasta - Metalurg. - Obstawiam nasze szanse na 51 proc. Ten jeden procent wynika z tego, że gramy mecz rewanżowy u siebie. Spodziewam się ciężkiego dwumeczu. Vardar pokazał, że odrobienie sześciu bramek straty z pierwszego meczu z Płockiem, to dla nich żaden problem, bo już do przerwy sobie wszystko ustawili - ocenił Lijewski. Przypomniał, że drużyny z Bałkanów są specyficzne, niebezpieczne na swoim terenie, z fanatycznym dopingiem kibiców. Do atmosfery w hali w Skopje nawiązał także wiceprezes Vive Tauronu Marian Urban. - Okazało się, że aby dostać się do Final Four trzeba przejść przez piekło, jakim jest Skopje. To specyficzna hala i żywiołowy oraz agresywny doping kibiców" - przypomniał. "Pełna koncentracja i pełna mobilizacja to już rola trenera, który będzie chciał udowodnić w pojedynku z synem, że to my będziemy cieszyć się z wyjazdu na Final Four - dodał drugi wiceprezes klubu Tadeusz Dziedzic. Według słoweńskiego rozgrywającego Vive Urosa Zormana "ciężko powiedzieć, czy to dobry los, czy zły". Według zawodnika na tym etapie rozgrywek każdy zespół ma swoje atuty i trudno wskazać łatwiejszych czy trudniejszych zawodników. - Trzeba zasłużyć, żeby znaleźć się w gronie najlepszej ósemki Europy, więc trudno kogokolwiek z tego grona oceniać - zaznaczył. - W naszych głowach są tylko dwa zwycięstwa i wyjazd na Final Four. Przecież dla takich meczów pracujemy cały sezon. Teraz zaczynają się emocje, zarówno w lidze polskiej jak i w Lidze Mistrzów, więc czeka nas bardzo intensywny czas - ocenił Zorman w rozmowie z dziennikarzami. Kielecki klub jest jedynym polskim zespołem, który dotarł do ćwierćfinału europejskich rozgrywek w tym sezonie. To drugi występ szczypiornistów Vive w tej fazie Ligi Mistrzów. Ostatnio w gronie ośmiu najlepszych zespołów znaleźli się w 2013 roku. Wówczas w 1/4 finału zmierzyli się z Metalurgiem Skopje z Macedonii i awansowali do turnieju Final Four w Kolonii, zajmując ostatecznie trzecie miejsce.