Norwegia wydawała się wielkim faworytem tego meczu, a może i całych mistrzostw. Wicemistrzynie świata z 2017 roku pozostały bez medalu podczas ostatniego mundialu w Japonii i teraz pałały żądza rewanżu. W drugiej fazie mistrzostw w tym roku Norweżki zagrały dwa bardzo ciężkie mecze o to, by znaleźć się w fazie pucharowej - zremisowały 30-30 ze Szwecją i wygrały 37-34 z broniącymi złota Holenderkami. Holandii w turnieju już nie ma, a Norwegia po wygranej 34-28 z Rosją znalazła się w półfinale. Hiszpanki nie wyglądały na rywalki na tym samym poziomie. Gospodarz mistrzostw świata rozprawił się jednak w ćwierćfinale z Niemkami, a wcześniej hiszpańskie szczypiornistki wygrały relatywnie słabą grupę drugiej rundy, z Japonią, Chorwacją, Austrią czy Brazylią.CZYTAJ TAKŻE: Hiszpania bez porażki w drugiej fazie mistrzostw świataHiszpańska drużyna przegrywała już 4-7, ale Norweżki zamiast jej uciec i przypieczętować swą przewagę, doprowadziły do bardzo wyrównanej końcówki. Po przechwycie piłki w obronie w wykonaniu Alexandriny Cabral drużyna Hiszpanii wyrównała na 11-11. Mistrzostwa świata. Norwegia pokazała klasę W drugiej połowie Hiszpanki doprowadziły do 14-15 i co pewien czas doskakiwały do Norweżek. Pachniało wynikiem jak z pierwszego półfinału, w którym Francja dwukrotnie tylko prowadziła z Danią, z czego ostatni raz - wraz z końcową syreną. Nie tym razem jednak. Na Kilkanaście minut przed końcem meczu przewaga faworyta osiągnęła rozmiary 21-16. Przy podwójnym osłabieniu Norwegii karami zespół hiszpański zamiast straty odrobić kompletnie się posypał. Przy stanie 24-17 losy półfinału były już przesądzone. Norwegia kontrolowała końcówkę całkowicie i wygrała ostatecznie 27-21 (11-11). Wzięły tym samym rewanż za porażkę z Hiszpanią na mistrzostwach świata dwa lata wcześniej w Japonii.