SC Magdeburg w zeszłym roku wygrał Ligę Mistrzów, bo w półfinale pokonał w rzutach karnych Barcelonę, później zaś w finale odrobił straty do Industrii Kielce i pokonał mistrzów Polski po dogrywce. Jesienią sięgnął po klubowe mistrzostwo świata, w Dammamie ograł w finale Fuchse Berlin 34:32, oczywiście... po dogrywce. Ostatnio był awans do Final 4 Ligi Mistrzów po wygraniu rzutów karnych z Industrią, choć Alex Dujszebajew miał karnego na awans dla Polaków. Teraz nowym mistrzom Niemiec ta seria się skończyła. Bo choć w samej końcówce meczu z Aalborgiem był remis 25:25, to ostatnie słowo należało do rywali. Weterani z Aalborga zagrają w finale. SC Magdeburg nie obroni tytułu w Lidze Mistrzów Duńczycy z Aalborga, z weteranami w składzie, bramkarzem Niklasem Landinem i rozgrywającym Mikkelem Hansenem, są bowiem fenomenem. Niby zespół, który ciężko stawiać wśród głównych faworytów, ale jednak ogromne możliwości w zakresie taktycznym. Wygrali grupę w Lidze Mistrzów, później wyrzucili bogaty Telekom Veszprem. W starciu z Magdeburgiem aż do 59. minuty żadna z drużyn nie miała dwóch bramek przewagi, tak wyrównane starcia zdarzają się niezwykle rzadko. Duńczycy "katowali" rywali grą siedmiu na sześciu, niezwykle skuteczną. W decydujących momentach świetnymi akcjami w ataku popisał się Mads Hoxer, wcześniej zaś na 25:24 w trudnym momencie trafił Hansen. Trener Aalborga Stefan Madsen na końcówkę posłał do boju jednego z najsłynniejszych bramkarzy świata Niklasa Landina, choć w pierwszej połowie mu nie szło. I to Landin zaliczył kluczowe interwencje przy dwóch rzutach Janusa Smarasona i jednym Omara Ingi Magnussona. Hoxer zaś trafił na 27:25, a to wystarczyło do wygrania meczu. Spacerek Barcelony w półfinale Ligi Mistrzów. Kiel upokorzone w Kolonii Rywalem Aalborga w finale Ligi Mistrzów została przed godz. 20 Barcelona, co niespodzianką raczej nie jest. Może nią być jednak styl, w jakim pozbawiła złudzeń THW Kiel. Przez 10 minut było to starcie "bramka za bramkę", a później swoje możliwości zaczął pokazywać duński bramkarz Barcy Emil Nielsen. Gracze "Zebr" nie mieli na niego sposobu, byli bezradni. Prowadzili 6:5, a już w 22. minucie było 10:6 dla graczy z Katalonii. To był kres ich marzeń, Nielsen w pierwszej połowie miał blisko 50 proc. skuteczności, zaliczono mu osiem parad. W połowie meczu oba zespoły dzieliło sześć trafień (15:9), w drugiej części jeszcze ta różnica się powiększała. Skończyło się na 30:18 dla Barcelony, grającej już rezerwami. Finał Ligi Mistrzów, Barcelony z Aalborgiem, w niedzielę o godz. 18. Wcześniej starcie o trzecią pozycję dwóch niemieckich klubów: Kilonii i Magdeburga.