Skąd to "pałowanie"? Wenta, zanim w 1989 wyjechał do Hiszpanii, reprezentował gdańskie Wybrzeże, sześć razy zdobył z nim mistrzostwo Polski. Tyle że Wybrzeże było klubem milicyjnym, zawodnicy formalnie odbywali szkolenia milicyjne w ramach zasadniczej służby wojskowej. W aktach Wenty w IPN pojawił się wpis o tym, że przez niemal dwa lata był "kursantem PCP ZOMO" WUSW w Gdańsku, a później, do końca swojej przygody z klubem, formalnie zatrudniono go "na stanowisku milicjanta Grupy "S" WUSW w Gdańsku". Legendarny bokser Paweł Skrzecz, związany z milicyjną Gwardią Warszawa, mówił w TVN24: - Jak Bogdan Wenta miał możliwość pałować kogoś po głowie? To tak samo jak ja. Jak ja miałem możliwość dostać pałę? Nawet munduru nie miałem. Naszym zadaniem było zdobywać sukcesy na arenie międzynarodowej. Głownie dla Polski, także dla siebie. A tam byliśmy po prostu zatrudnieni. Trenowaliśmy na sali - opowiadał. Wenta zaś te międzynarodowe sukcesy osiągał - z Wybrzeżem dwukrotnie dotarł do finału Pucharu Europy, czyli odpowiednika dzisiejszej Ligi Mistrzów. Tam mistrz Polski minimalnie przegrał w 1986 roku dwumecz z Metaloplastiką Šabac, rok później już wyraźniej z SKA Mińsk. 25-letni Wenta jednak błyszczał, podobnie jak starszy od niego o 4 lata Daniel Waszkiewicz i młodszy o rok Zbigniew Plechoć. Wszyscy byli też podporami reprezentacji Polski, ale nie dostali w niej szansy tego najważniejszego występu - w turnieju olimpijskim w Los Angeles. Polscy piłkarze ręczni mogli zdobyć w Los Angeles medal. Fatalna decyzja niedługo przed igrzyskami Dla Wenty, ale nie tylko dla niego, był to duży cios. Polska miała wtedy zarówno znakomitych, doświadczonych graczy, choćby 36-letniego Andrzeja Szymczaka, brązowego medalistę z Montrealu, ale też właśnie graczy pokroju 23-letniego Wenty. Biało-Czerwonych wskazywano jako kandydatów do medalu, byli aktualnymi brązowymi medalistami mistrzostw świata, dwa miesiące przed startem igrzysk pokonali Jugosławię. A ta sama Jugosławia w Kalifornii sięgnęła po złoto. Tyle że na zgrupowanie Polaków, niedługo przed planowanym wylotem, przyjechali "smutni panowie" z Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Sportu. I powiedzieli, że Polska do Stanów Zjednoczonych nie poleci - żaden sportowiec, co było odwetem bloku wschodniego za zbojkotowanie przez USA igrzysk w Moskwie w 1980 roku. - Był wtedy socjalizm! Byliśmy młodzi i mogliśmy co najwyżej podyskutować o tym w pokojach. Pamiętam, że w tej małej sali zapadła cisza. To był cios - wspominał później cytowany przez TVP Sport Daniel Waszkiewicz. Z bojkotu wyłamała się Rumunia, zdobyła brąz. A Polakom został w zamian "Zawody Przyjaźni", które rozegrano w trzech miastach NRD. Biało-Czerwoni trafili do grupy w Magdeburgu, turniej nazywali prześmiewczo "Los Magdeburgos", zajęli ostatecznie trzecie miejsce. Z tego całego grona szansę gry w turnieju olimpijskim uzyskał jeszcze tylko Bogdan Wenta. Wiele go to jednak kosztowało. Losy krzyżowały Wentę i Dujszebajewa - obaj zmienili reprezentacje. A na końcu wylądowali w jednym mieście Znakomity rozgrywający w 1989 roku trafił do hiszpańskiej Bidasoi Irun, później do słynnej Barcelony. W Hiszpanii spędził sześć lat, w 1995 roku trafił do Niemiec, do niezłego klubu TuS Nettelstedt. To tam spotkał się pierwszy raz w jednej drużynie z Tałantem Dujszebajewem, choć wcześniej rywalizowali w Hiszpanii, później ich drogi się krzyżowały. Dziś obaj są ważnymi osobami w Kielcach. Dwa "charakterne koguty", które chciały dominować - tak mówiono. Dujszebajew, z urodzenia Kirgiz, od 1995 roku mógł już reprezentować Hiszpanię, Wenta wkrótce podążył jego drogą. W Nettelstedt przyjął niemieckie obywatelstwo, jako człowiek z Kociewia nie miał tu żadnych problemów. Tyle że nie mógł mieć wtedy podwójnego, tego polskiego musiał się zrzec. A już po roku zrobiło się głośno, bo Wenta dostał powołanie do reprezentacji... Niemiec. Miał 35 lat, ostatnie spotkanie w rodzimych barwach rozegrał trzy lata wcześniej, nie dogadywał się z selekcjonerem Bogdanem Kowalczykiem. A Niemcy mieli grać w Karlsruhe w eliminacjach mistrzostw świata z... Polską. - Nie zagram. Wiem, ile zawdzięczam reprezentacji, więc nie będę grał przeciwko Polakom. Niemcy przegrali z kretesem na igrzyskach olimpijskich w Atlancie. Teraz reprezentacja potrzebuje doświadczonego rozgrywającego - mówił Adamowi Mauksowi z Gazety Wyborczej. I dodał: - Odmówiłem. Nie mógł zresztą występować, bo był po artroskopii łąkotki, ale w 1997 roku temat wrócił. I był aktualny - w czterech kolejnych sezonach Wenta wystąpił w 50 meczach w niemieckiej koszulce, spełnił swoje marzenie, które 16 lat wcześniej zabrali mu komuniści. Zagrał bowiem w 2000 roku w igrzyskach w Sydney. Medalu jednak nie zdobył, Niemcy skończyli na piątej pozycji, bo przegrali ćwierćfinał z Hiszpanią 26:27. A dwie ostatnie bramki zdobył... Tałant Dujszebajew. Człowiek, który odrodził reprezentację Polski. I dostał za to... Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski Dziś Wenta znów jest obywatelem Polski - paszport odzyskał w 2008 roku, był wtedy na ustach wszystkich kibiców w Polsce. Cztery lata wcześniej przejął polską reprezentację, choć doświadczenia z pracy w tej roli nie miał żadnego. Nasi szczypiorniści byli zaś w kompletnym niebycie - sportowo i organizacyjnie. Wenta zbudował kapitalny zespół, nazwiska braci Jureckich, braci Lijewskich, Szmala, Bieleckiego, Tkaczyka, Jurasika czy Siódmiaka były na pierwszych stronach gazet. Bo Polacy wywalczyli w 2007 roku sensacyjne wicemistrzostwo świata, w finale w Kolonii ulegli Niemcom. Tuż po tym meczu znalazłem się w szatni, selekcjoner wciąż przeżywał tam porażkę.] W Warszawie ten sukces doceniono, obecny w Kolonii prezydent Lech Kaczyński wręczył bowiem później Wencie Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Później z tą drużyną sięgnął jeszcze w Chorwacji po brązowy medal mistrzostw świata, ale gdy w 2012 roku Polacy nie dostali się na igrzyska olimpijskie w Londynie, stracił posadę. "Wentyl" jednak poprowadził zespół w turnieju olimpijskim, cztery lata wcześniej w Pekinie. I tak jak w roli niemieckiego zawodnika, tak jako polski trener skończył na piątej pozycji. Odnosił też sukcesy w klubie z Kielc, w 2013 roku doprowadził Vive do trzeciego miejsca w Lidze Mistrzów. Wkrótce szefowie klubu znaleźli innego kandydata - Tałanta Dujszebajewa. I to Kirgiz prowadzi obecnego mistrza Polski z miasta, którego prezydentem wciąż jest Bogdan Wenta.