Wśród trenujących są doświadczeni kadrowicze, jak Kamil Syprzak, ale i nowe twarze, jak Wojciech Gumiński. Skrzydłowy Zagłębia Lubin w tym roku znalazł się w szerokiej kadrze trenera Michaela Bieglera, ale na razie wystąpił tylko w spotkaniach towarzyskich. - Cały czas czekam na swoją szansę. Cieszę się, że jadę do Tunezji, bo będzie okazja udowodnić swoją przydatności do zespołu - powiedział 25-letni zawodnik. W czerwcu pojedynki kwalifikacyjne do mistrzostw świata z Niemcami oglądał z trybun, jednak - jak przyznaje - wszystko jeszcze przed nim. - Na razie spełniło się z moje marzenie, jakim było trafić do kadry. Nie da się ukryć, że połknąłem bakcyla. Pamiętam, jak oglądałem moich kolegów w telewizji i bardzo chciałem być razem z nimi. Teraz jestem z drużyną, a ponieważ ciężko na to pracowałem, to jestem szczęśliwy - zapewnił. Do pełni szczęścia brakuje mu tylko udziału w meczu o stawkę bądź wyjazdu na imprezę mistrzowską. - Może uda się wyjechać do Kataru na mistrzostwa świata w styczniu. Dwa spotkania z Tunezją będą szansą na pokazanie się, na wysłanie sygnału, że jestem gotowy. Być może przekonam trenera, że właśnie nadszedł mój czas, że jestem w najlepszym wieku i mam odpowiednie umiejętności, by założyć koszulkę z orłem na piersi i powalczyć w najważniejszej przyszłorocznej imprezie - tłumaczył Gumiński. W innej sytuacji jest kołowy Orlen Wisły Kamil Syprzak, który od dłuższego czasu regularnie występuje w reprezentacji. - Nie wiem, czy mam już stałe miejsce w drużynie narodowej, ale nie zamierzam spocząć na laurach. Marzę o występie w igrzyskach olimpijskich i wszystko temu podporządkowuję - powiedział Syprzak. Wychowanek płockiego klubu po raz pierwszy dostał powołanie dokładnie cztery lata temu, jeszcze od trenera Bogdana Wenty. Rok zajęło mu przygotowywanie się do pierwszego meczu, zadebiutował w wieku 20 lat, w listopadzie 2011, w meczu z Białorusią. Od tego momentu ma pewne miejsce w składzie. - Nie wiem, ile mam na swoim koncie meczów w pierwszej drużynie, nie liczę. Zwykle przed najważniejszymi imprezami drukowane są gazetki z danymi statystycznymi o każdym zawodniku i wtedy się orientuję. Nie liczę zdobytych bramek, bo można się w tym pogubić, zwłaszcza przed turniejami kwalifikacyjnymi, kiedy dużo gramy. Dla mnie najważniejsze jest, by dostać powołanie, zdobyć zaufanie trenera, a potem grać najlepiej jak potrafię - zapewnił. Syprzak jest zadowolony z przebiegu kariery sportowej, ale - jak mówi - robi swoje i stara się grać z roku na rok coraz lepiej. Jego zdaniem, zgrupowanie w Płocku niewiele różni się od tych, na których bywał wcześniej. Przede wszystkim tym, że nie będzie meczu o punkty, a rywal jest z Tunezji, bo w Europie wszyscy grają w tym terminie w kwalifikacjach do ME, których "Biało-czerwoni" będą gospodarzem. - Przygotowujemy się podobnie. Na początku jest więcej zajęć na siłowni, potem pracujemy nad dynamiką i taktyką. Oglądamy także mecze kwalifikacyjne do mistrzostw świata z Niemcami, ale każdy z nas już wcześniej widział te spotkania. Na zgrupowaniu będziemy prawdopodobnie analizować tamte pojedynki i wyciągać wnioski, omawiać to, co było dobre, a co złe - nadmienił. Kadrowicze trenują w Płocku od piątku do niedzieli. W poniedziałek ekipa wyjedzie do Warszawy, skąd we wtorek rano wyleci, przez Frankfurt, do Tunisu. Pojedynki z Tunezją zaplanowano na 30 października i 1 listopada.