Otwierający 21. serię mecz w Ostrowie Wielkopolskim jawił się bardzo ciekawe. Zanosiło się na wyrównane starcie zespołów, które marzą o brązowym medalu. PGE Wybrzeże dobrze zaczęło rok, Rebud KPR Ostrovia ostatnio straciła punkt w Piotrkowie Trybunalskim. Pojedynek przypominał jednak ten z pierwszej części sezonu, kiedy drużyna Kima Rasmussena wygrała 11 golami. Teraz było podobnie. Od początku gospodarze postawili na mocną obronę, do tego w bramce mogli liczyć na solidne wsparcie Sandro Mestricia. Ostrovia zbudowała kilkubramkową przewagę, która pozwoliła jej na pełną kontrolę. Wygrała 34:24, przeskakując swojego rywala w tabeli i awansując na czwarte miejsce. Może być trzecia, jeśli w środę w zaległym meczu pokona na wyjeździe Energę MKS Kalisz. - Kluczowa była gra w obronie i postawa bramkarzy, zwłaszcza przy tak szybkiej grze - nie miał wątpliwości Kim Rasmussen, trener Ostrovii. Pierwsze zwycięstwo w tym roku zanotował KGHM Chrobry Głogów, który pewnie pokonał na wyjeździe Energę MMTS Kwidzyn 30:22. Ostatnie miejsce w tabeli opuścił Zepter KPR Legionowo, który niespodziewanie ograł przed własną publicznością szóstą Corotop Gwardię Opole 29:27. Dla zespołu z Mazowsza to pierwsza wygrana od listopada i premierowa pod okiem Tomasza Strząbały. - Mogę tylko podziękować swoim zawodnikom. Bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, aby zespół uwierzył, że praca, którą wykonujemy przynosi efekt. Byliśmy dobrze przygotowani. W końcówce mogliśmy przechylić zwycięstwo na swoją korzyść już wcześniej, bo nie wykorzystaliśmy szansy na plus trzy. Później wszystko było możliwe. Zasłużyliśmy na tą wygraną. To duże święto dla naszej drużyny - tłumaczył trener Zepteru KPR. Święta Wojna nie zawiodła W niedzielę, niemal w samo południe, doszło do starcia dwóch najlepszych polskich zespołów. Po bardzo wyrównanym meczu, dobrym pod względem sportowym, Industria Kielce pokonała przed własną publicznością Orlen Wisłę Płock 25:24. "Nafciarze" wygrali pierwsze spotkanie czterema golami, dlatego jeśli do końca fazy zasadniczej nie dojdzie do żadnej sensacji, to oni przystąpią do play-offów z pierwszego miejsca. - Decydował charakter. Mimo trudności jakie napotkaliśmy, mimo negatywnego wyniku, chłopaki cały czas wierzyli w plan Tałanta Dujszebajewa. Trzymaliśmy chłodną głowę i walczyliśmy. Silna psychika plus twarda, agresywna obrona dała nam sukces - komentował Krzysztof Lijewski, drugi trener Industrii Kielce. W niedzielę Azoty Puławy pokonały przed własną publicznością Śląsk Wrocław 30:27, utrzymując się w grze o play-offy. Tracą punkt do ósmego Górnika Zabrze, który w pewnym stylu ograł Piotrkowianina Piotrków Trybunalski 39:31. - W polskiej lidze nie ma słabych drużyn. Oczywiście, nieosiągalne są Kielce i Płock, bo to mistrzowski poziom. Piotrkowianin walczył jak tylko mógł. To było bardzo szybkie spotkanie. Byliśmy przygotowani na takie bieganie - tłumaczył Dmytro Artemenko, skrzydłowy Górnika. Na siódmym miejscu z 31 punktami jest Energa MKS Kalisz, która na zakończenie serii ograła na wyjeździe Zagłębie Lubin 28:23. W środę podopieczni Rafała Kuptela mogą awansować na oczekiwaną przez kilka zespołów szóstą lokatę (uniknięcie Kielc i Płocka w ćwierćfinale), ale muszą zaległych, domowych derbach ograć drużynę z Ostrowa Wielkopolskiego.