Płocczanie mieli całkiem udany początek sezonu w Lidze Mistrzów, do której wrócili po dwuletniej przerwie. W listopadzie zaczęły się jednak wielkie problemy i na dobrą sprawę trwały aż do dzisiaj. Z ośmiu spotkań "Nafciarze" przegrali aż siedem, ale ta jedna wygrana, sensacyjna z Magdeburgiem, pozwoliła im wrócić do walki o wyjście z grupy. Sytuację ułatwili im gracze PPD Zagrzeb, którzy przegrali ostatnie starcia, w tym w środę w Danii z GOG Gudme. Chorwaci nerwowo więc patrzyli na to, co wicemistrz Polski zrobi w Porto, bo wygrana Orlenu Wisły dawała tej drużynie awans na szóste miejsce i grę w 1/8 finału. Był tylko jeden mały problem - podopieczni Xaviera Sabate ani razu nie zdobyli jeszcze w tej edycji rozgrywek hali rywala. Świetny start wicemistrzów Polski. Wysokie prowadzenie na samym początku Tym razem zaczęli dobrze, by nie powiedzieć nawet - bardzo dobrze. Już po kilkunastu sekundach skuteczną interwencją popisał się Marcel Jastrzębski, a przecież w zeszłym tygodniu nie obronił żadnego z... siedemnastu strzałów graczy PSG. W ataku zaś od razu trafił Tin Lučin i goście objęli prowadzenie. Porto niedługo później wyrównało na 1-1 i... był to ostatni remis w pierwszej połowie. Zespół z Płocka nie grał jakoś szczególnie dobrze, ale i tak lepiej od "Smoków", bo gospodarze popełniali masę błędów. Już w pierwszym fragmencie dostali dwie kary: Victor Iturriza za rzucenie piłką w twarz Jastrzębskiego, Daymaro Salina za faul na Dmitriju Żytnikowie. To wtedy "urodziła" się całkiem okazała zaliczka płocczan, którzy po kontrze i trafieniu Przemysława Krajewskiego do pustej bramki odskoczyli na 8-4 (11. minuta). Szkoleniowiec Porto Magnus Andersson poprosił o przerwę i jego drużyna nieco opanowała emocje, choć potężny Iturriza jeszcze przed upływem kwadransa gry miał na koncie dwa wykluczenia. Jedni i drudzy grali falami. Wicemistrzom Polski została niewielka zaliczka Wicemistrzowie Polski długo prowadzili dwoma, trzema bramkami, ale nie można było mieć tej pewności, że kontrolują całe spotkanie. Za dużo było chaosu w ataku, a i obrona Orlenu Wisły nie wyglądała jakoś szczególnie okazale. Gospodarze co chwilę dostawali rzuty karne, dopiero w 24. minucie Ignacio Biosca zdołał zatrzymać Jacka Thurina, przy piątej próbie Szweda. Wtedy Porto mogło doskoczyć na jedno trafienie (11-12). Goście potrafili jednak na kilka minut uspokoić swoją grę w ataku, to pozwoliło im znów uciec na trzy bramki (11-14). Mieli nawet szansę na kolejną, trener Sabate specjalnie poprosił o przerwę, a jego podopieczni w odpowiedzi... popełnili dwa błędy, które zakończyły się kontrami i celnymi rzutami skrzydłowego Antonio Arei. Dobrze chociaż, że po tej drugiej akcji gościom zostało jeszcze kilka sekund, bo przynajmniej Krzysztof Komarzewski zdążył zdobyć bramkę na 15-13... Fatalny kwadrans po przerwie. To wtedy Orlen Wisła mógł przegrać awans do 1/8 finału Druga połowa wyglądała już jednak inaczej. Płocczanie trzy pierwsze akcje zmarnowali, Portugalczycy - wykorzystali. Nie minęły nawet trzy minuty, a już Porto było po raz pierwszy w całym spotkaniu na prowadzeniu (16-15). Nieco ożywili się nawet miejscowi kibice, których stosunkowo niewielu zjawiło się w Dragão Arenie. To był zdecydowanie najgorszy i najtrudniejszy dla gości okres tego meczu - a zarazem tak bardzo istotny. W ofensywie szwankowało wszystko - złe decyzje podejmował Lučin, pozycji rzutowych nie miał Żytnikow, nie kreował okazji Nico Mindegia. Przez ponad 11 minut goście jedyne dwie bramki zdobyli z rzutów karnych wykonywanych przez Lučina. Aż dziw bierze, że właśnie wtedy FC Porto nie potrafiło rozstrzygnąć tego spotkania. I dziwi też, że przerwą na żądanie nie reagował Sabate. Hiszpan dopiero w 43. minucie skorzystał z tej możliwości, gdy jego zespół przegrywał 17-19. Wtedy już nic się gościom nie układało, a Lučin przegrał nawet pojedynek z karnego z dobrze dysponowanym w drugiej połowie Nikolą Mitrevskim. A wcześniej trafił przecież pięć razy. Wicemistrzowie Polski mieli wtedy już trzy bramki straty, a przecież awans dawało im wyłącznie zwycięstwo. Hiszpański bramkarz dał sygnał, Płock wrócił do gry Niewiele wskazywało, że ostatnie fragmenty będą tak emocjonujące. Świetną zmianę w płockiej bramce dał Biosca, który na dzień dobry popisał się podwójną obroną. Za chwilę Mihić zdobył ze skrzydła bramką kontaktową, a później skrzydłowy gości wyrównał na 23-23. Dużo wniosło też wejście Tomasa Pirocha, znacznie bardziej przydatnego w ofensywie od Michała Daszka. Czech wywalczył dwa rzuty karne, zaliczył piękną asystę. Dobrym pomysłem Sabate była też gra na dwóch obrotowych, a siłę rażenia z drugiej linii miało zwiększyć wejście Siergieja Kosorotowa. Rękę do gości wyciągnął też Areia, który na pięć minut przed końcem znalazł się sam na sam z Bioscą. Mógł trafić na 26-24, a tymczasem "wkrętką" rzucił w twarz Hiszpana. Zamiast gola, była więc kara dla skrzydłowego Porto. Płocczanie świetnie wykorzystali grę w przewadze i na trzy minuty przed końcema, po dwóch trafieniach Krzysztofa Komarzewskiego, prowadzili 26-25. A mogli wyżej, tylko Kosorotow popełnił kuriozalny błąd kroków, po którym rywale rzucili piłką przez całe boisko do pustej bramki (26-26). Rosjanin odpowiedział jednak skuteczną akcją na 80 sekund przed końcem (27-26), teraz to Portugalczycy grali już nie tylko dla siebie, ale i dla zespołu z Zagrzebia. Areia na 40 sekund przed końcem meczu trafił w słupek, a goście zebrali piłkę. I tej szansy już nie zmarnowali, a decydująca okazała się akcja cichego bohatera tej końcówki - Komarzewskiego. Radosć wicemistrzów Polski była ogromna - tego awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów kilka tygodni temu nikt się bowiem nie spodziewał. Tam zagrają z HBC Nantes, pierwsze starcie 22 marca w Płocku. FC Porto - Orlen Wisła Płock 27-28 (13-15) FC Porto: Frandsen (2/15 - 13 proc.), Mitrevski (5/17 - 29 proc.) - Veitia Valdés 1, Sousa 1, Iturriza 1, Pedro Cruz 2, Christensen 0, Silva 1, Salina 4, Thurin 6, Diocou 1, Fernandes 0, Branquinho 2, Areia 6, Alves 0, Magalhães 2. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 6/7 Orlen Wisła: Jastrzębski (6/28 - 21 proc.), Biosca (2/6 - 33 proc.) - Daszek 2, Lučin 9, Piroch 0, Serdio 3, Šušnja 1, Fazekas, Komarzewski 4, Krajewski 1, Terzić 0, Dawydzik 1, Mihić 5, Mindegia 0, Żytnikow 1, Kosorotow 1. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 7/8. Inne wyniki grupy A: GOG Gudme - PPD Zagrzeb 33-29 (20-12)PSG - Telekom Veszprem 37-35 (19-24)SC Magdeburg - Dinamo Bukareszt 34-33 (19-17) 1. PSG 14 - 24 pkt - 492-4392. SC Magdeburg 14 - 20 pkt - 453-4193. Telekom Veszprem 14 - 18 pkt - 449-4294. GOG Gudme 14 - 15 pkt - 459-4545. Dinamo Bukareszt 14 - 13 pkt - 416-4296. Orlen Wisła Płock 14 - 9 pkt - 374-4127. PPD Zagrzeb 14 - 8 pkt - 390-4208. FC Porto - 14 - 5 pkt - 407-438 Zespoły z miejsc 1-2: awans do ćwierćfinału; zespoły z miejsc 3-6: awans do 1/8 finału.