W czterech poprzednich sezonach Orlen Wisła i GOG aż trzykrotnie trafiały na siebie w europejskich pucharach, scenariusz zawsze był ten sam. Ze zwycięstw cieszyli się gospodarze. Przełom nastąpił dopiero we wrześniu w Płocku, GOG wygrał 30:26, głównie dzięki fenomenalnemu Mortenowi Olsenowi. Zawodnik, który w tym roku skończy 40 lat, zdobył 10 bramek, wszystkie z gry, dorzucił sześć asyst. Jeszcze pod koniec listopada poprowadził tę drużynę do wygranej z FC Porto, a kilka dni później rozwiązał kontrakt i przeniósł się do Bjerringbro-Silkeborg. A wraz z jego odejściem zakończyły się dobre wyniki w Lidze Mistrzów. Trzy kolejne porażki sprawiły, że mistrz Danii osunął się w tabeli, dziś - w przypadku wysokiej przegranej, mógł spaść nawet za "Nafciarzy". Wyrównany początek, później dwa "skoki" mistrza Danii. Stąd wzięła się przewaga Płocczanie zaś udowodnili już tydzień temu, że gdy dobrze funkcjonuje ich defensywa, a w bramce dwoi się i troi Marcel Jastrzębski, są w stanie osiągać bardzo dobre wyniki. Dziś jednak początek spotkania nie był dla nich łatwy, ale chyba nikt nie spodziewał się tu takiej przeprawy. Minęło kilka minut, zanim w miarę przyzwoicie zaczęła funkcjonować defensywa wicemistrzów Polski. W ataku Xavier Sabate coraz odważniej stawia na Niko Mindegię, a Hiszpan wraca powoli do formy sprzed poważnej kontuzji z maja 2022 roku. Znów rzucał, dogrywał, wiele widział. Szkoleniowiec "Nafciarzy" mocno też wierzy w swojego podopiecznego z reprezentacji Czech Tomáša Pirocha, a ten również dobrze zaczął to spotkanie, także w defensywie. I było to spotkanie wyrównane, w 14. minucie był jeszcze remis 7:7. Wystarczyły jednak trzy nieudane próby rzutowe Tina Lucina, Dawida Dawydzika i Gergo Fazekasa, trzy udane akcje mistrza Danii i już zrobiło się 10:7 dla GOG. Musiało minąć kilka minut, zanim lider Superligi zdołał odrobić straty, a i to na niezbyt długo. Duńczycy dobrze rozciągali grę, norweski skrzydłowy Alexandre Blonz często kończył akcje z rozegrania. A z dystansu trafiał Emil Madsen. Król strzelców poprzedniej edycji Ligi Mistrzów dwa tygodnie temu zdobył aż 19 bramek w półfinale Pucharu Danii z Fredericią, jego zespół wygrał pod dogrywce 34:31. Dziś w pierwszej połowie cztery razy próbował pokonać Jastrzębskiego, za każdym razem był lepszy. Inna sprawa, że młody golkiper Orlenu Płock nie miał swojego dnia, przez pół godziny zaliczył zaledwie dwie skuteczne interwencje. To jednak nie jego kiepska postawa sprawiła, że wicemistrzowie Polski tracili po pierwszej połowie trzy bramki. W 25. minucie GOG prowadził 13:12, ale grał w osłabieniu - Sabate poprosił wtedy o przerwę. I dwa błędy popełnił Mindegia - Duńczycy, w osłabieniu odskoczyli na 15:12. I tak wysokie prowadzenie mieli schodząc do szatni. "Nafciarze" w potrzasku. Kiepski początek, pięć bramek straty. Później sześć. I zaczęła się pogoń Miejsce Jastrzębskiego zajął po przerwie Mirko Alilović, ale na "dzień dobry" został dwukrotnie pokonany przez rywali. GIG odskoczył na 19:14, sytuacja zaczęła robić się mocno niekomfortowa. Doświadczony Chorwat nie pomagał w bramce drużynie, do tego jego koledzy z pola marnowali świetne okazje. Jak Michał Daszek, który w kontrze przegrał pojedynek z drugim golkiperem reprezentacji Szwecji Tobasem Thulinem. Różnica powiększyła się do sześciu trafień, gdy w 42. minucie trafił z kontry Blonz (26:20). Sabate poprosił o przerwę, musiał jakoś wstrząsnąć zespołem. A widać było, że jest zły. Tyle że ciężko myśleć o odrabianiu strat, gdy marnuje się tyle znakomitych sytuacji, Daszek znów przegrał pojedynek z Thulinem. Gra obronna wicemistrza Polski poprawiła się jednak na tyle, że rywale mieli jeszcze większe problemy w ataku. A gdy goście zbliżyli się na trzy bramki (25:28 w 49. minucie), trener GOG też wziął czas. I zarządził grę na dwa koła, bez bramkarza, co miało być sposobem na płocczan. Na sześć minut przed końcem meczu było już jednak bardzo ciekawie - Lučin z karnego trafił na 28:30. Wszystko się mogło wydarzyć, zwłaszcza, że Jastrzębski wskoczył na najwyższe obroty. W nieprawdopodobny sposób zatrzymał Madsena, dał impuls drużynie. Abel Serdio wywalczył ósmego karnego dla gości, a Lučin rzucił z 7 metrów na 29:30. Emocje były niesamowite, na dwie minuty przed końcem Jastrzębski zatrzymał Madsena, płocczanie mogli wyrównać. Długo grali swoją akcję, Duńczycy świetnie bronili, ale w końcu rzut oddał Miha Zarabec. I wtedy 14. interwencją w meczu popisał się Thuilin. Kluczową, najważniejszą, bo jego zespół już sytuacji nie wypuścił. Miał minutę na zdobycie bramki potwierdzającej wygraną. Tyle że Duńczycy... zgubili piłkę, gościom zostało 17 sekund. Sabate rozrysował akcję, Zarabec zaczął, skończył Serdio. I wiślacy wywalczyli w Odense jeden punkt. Za tydzień w Orlen Arenie wicemistrzowie Polski będą musieli w starciu z FC Porto przynajmniej zremisować - wtedy znajdą się w 1/8 finału Ligi Mistrzów. I najprawdopodobniej wpadną na PSG lub Aalborg. GOG Gudme - Orlen Wisła Płock 32:32 (17:14) GOG: Thulin (14/42 - 33 proc.), Rex Dorgelo (1/3 - 33 proc.) - Pedersen 2, Jakobsen 1, Madsen 9, Leger, Rasmussen, Kildelund 2, Zachariassen 1, Lyng, Lykke 3, Mensing 6, Persson, Lindskog 1, Blonz 7, Clausen. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 4/4. Orlen Wisła: Jastrzębski (6/28 - 21 proc.), Alilović (1/11 - 9 proc.) - Daszek 1, Zarabec 1, Lučin 11, Piroch 3, Serdio 2, Susnja 1, Fazekas 4, Krajewski 2, Perez 1, Terzić, Dawydzik 1, Mihić 3, Mindegia 2, Żytnikow. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 7/8.