- Jestem strasznie rozczarowany, bo wierzyłem w awans naszych zawodników do finału. I do pewnego momentu wszystko układało się po naszej myśli. Graliśmy zespołowo w ataku, notowaliśmy niezłą skuteczność rzutową i wydawało się, że mamy ten mecz pod kontrolą - dodał. W 20. minucie Polacy prowadzili 10-8, ale cztery minuty później zrobiło się 13-11 dla Katarczyków. - W tym momencie wszystko się odwróciło. Stanęliśmy w ataku pozycyjnym i zaczęliśmy grać zbyt indywidualnie. Z kolei rywale wyszli do nas wyżej w obronie, a poza tym kilka bardzo ważnych piłek odbił Szarić - ocenił. Srebrny i brązowy medalista mistrzostw świata uważa także, że w porównaniu do ostatnich meczów tego turnieju biało-czerwoni zagrali zdecydowanie słabiej w defensywie. - Na pewno nie było ta obrona, którą widzieliśmy chociażby w spotkaniach ze Szwecją i Chorwacją. Zagraliśmy w niej bez charakterystyczne dla nas zęba, gubiliśmy się i dopuszczaliśmy rywali do oddawania rzutów z szóstego metra. Widoczne to było zwłaszcza w drugiej połowie. Słabiej spisywała się również nasza bramka, ale prawda jest też taka, że zawodnicy z pola specjalnie nie pomagali Szmalowi i Wyszomirskiemu - przyznał. 133-krotny reprezentant Polski zgodził się z opinią, że gospodarze mistrzostw świata mogli liczyć na przychylność serbskich arbitrów, ale jednocześnie stwierdził, że tego należało się w tym spotkaniu spodziewać. - Musieliśmy się liczyć, że w przypadku spornych sytuacji sędziowie będą gwizdać na korzyść Katarczyków. Sam naliczyłem dziewięć kontrowersyjnych werdyktów, kiedy można było podjąć inną decyzję. Była jednak szansa pozbawienia rywali wsparcia arbitrów. Gdybyśmy wygrywali różnicą 2-3 bramek, nie dalibyśmy Serbom wielkiego pola manewru - podsumował Siódmiak. Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Polska - Katar Zapis relacji dla urządzeń mobilnych