- Miałyśmy Danię rozpracowaną pod każdym względem. Nie potrafiłyśmy wygrać, ponieważ byłyśmy zbyt wolne. Nie grałyśmy nic w obronie, tego co powinnyśmy. Początek drugiej połowy był katastrofalny w naszym wykonaniu - oceniła 28-letnia rozgrywająca drużyny narodowej i HC Lipsk. Szczególnie w obronie nie działo się w polskim zespole zbyt dobrze. - Traciłyśmy bardzo łatwe bramki, a potem jeszcze doszła do głosu m.in. Kristina Kristiansen, która sama potrafi wygrać mecz. Nasza obrona była strasznie dziurawa i nieszczelna. Kolejne bramki rywalek były tylko skutkiem naszej słabej gry w obronie w drugiej połowie. Jest mi bardzo przykro, bo to wyjątkowo smutne dla sportowca być czwartym - dodała. Według Kudłacz przyczyn porażki należy upatrywać w tym co się działo na boisku zaraz po przerwie. - Przełomowym momentem był początek drugiej połowy. Wtedy miałyśmy trzy bramki przewagi, a Dunki przeprowadziły kilka akcji, po których to one objęły prowadzenie. Wówczas w naszych głowach zaczęło drżeć, zaczęłyśmy obawiać się konsekwencji - podkreśliła. Także gra w ofensywie w drugiej części gry pozostawiała sporo do życzenia. - Nasz kontratak nie był taki jaki powinien. Nie podawałyśmy piłki w odpowiednią stronę, tam gdzie stały wolne zawodniczki - stwierdziła rozżalona Kudłacz. W Belgradzie rozmawiał Cezary Osmycki