<a href="http://sport.interia.pl/forum/polacy-w-polfinale-mistrzostw-swiata-tematy,dId,2577980">Fantastyczny występ Orłów! Dyskutuj na forum!</a> Orły przeszły samych siebie w waleczności i odporności psychicznej. W II połowie miały przestój, z powodu którego Chorwaci odskoczyli aż na trzy gole (16-13), ale z zimną krwią, uparcie, realizowaliśmy plan krwawej zemsty. Za wszystkie porażki, których od 2008 roku nazbierało się sporo, czy za brzydki faul na naszej legendzie - Karolu Bieleckim, jakie dopuścił się brutal Żlijko Musa. Końcówka meczu to był koncert Polaków, nie tylko Sławomira Szmala, jak było dotychczas, tylko zespołu!Polacy zaczęli zgodnie z przewidywaniami bardzo aktywną obroną i jak zwykle brakiem płynności w ataku. Gole zdobywaliśmy po indywidualnych zagrywkach i rzutach z drugiej linii. Tak zdobywali bramki Mariusz Jurkiewicz, Karol Bielecki, Michał Jurecki i aż trzy razy Andrzej Rojewski. Udało się nawet dograć raz do skrzydła do Przemysława Krajewskiego, ale były kłopoty z wykorzystaniem kołowych. Co prawda, Bartosz Jurecki i Kamil Syprzak zdobyli po golu, ale prób było więcej. Okazało się jednak, że nasze szarpane ataki kończone indywidualnymi decyzjami przynosiły efekt. Głównie dlatego, że znakomicie Polacy spisywali się w obronie, z którą Chorwaci nie mogli sobie poradzić. Aktywne wychodzenie do Domagoja Duvnjaka czy Marko Kopljara wytrącało ich z rytmu. Rywal nie miał przygotowanych wariantów na to, że Polacy będą tak walczyć. W dodatku już w trakcie meczu nasz zespół łapał dodatkową motywację. Żelijko Musa tak potraktował swojego kolegę z Kielc Karola Bieleckiego, że aż mu spadły ochronne okulary. Igor Vori, najbardziej nieprzyjemny cwaniak na tym turnieju, przepychał się z Bartoszem Jureckim i - jak zwykle - szczypał, uderzał, dociskał do parkietu. W 22. minucie Przemysław Krajewski zdobył najbardziej ekwilibrystyczną bramkę katarskiego mundialu - spychany przez rywala, tyłem, przez plecy, w przeciwną stronę niż biegł, trafiając między nogi bramkarza! Mistrzostwo świata! Ale dzięki takim zagraniom w pierwszej połowie to Polska była bliżej mistrzostwa świata, a przynajmniej półfinału. Po kwadransie gry, gdy przegrywaliśmy 2-4, Polacy rzucili trzy gole z rzędu i wyszli na prowadzenie. Ponieważ w ataku Chorwaci byli nadal bezradni, powiększyliśmy prowadzenie do trzech goli (9-6 w 21. minucie), a na przerwę schodziliśmy z dwubramkową przewagą. Niestety, druga połowa zaczęła się dla nas fatalnie. Dziesięć pierwszych minut Polacy przegrali 1-6, bo kompletnie nie wychodził nam atak. Można się było spodziewać, że Chorwaci rozszyfrują naszą "taktykę", czyli indywidualne zagrania rozgrywających. Znowu wyszedł brak wariantu awaryjnego na niekorzystny obrót wypadków. W dodatku Slavko Goluza wprowadził do bramki za Alilovicia - Filipa Ilicia, który raz za razem bronił przede wszystkim rzuty Bieleckiego, więc trudno się dziwić, że "Kola" bał się rzucać. Dopiero w 42. minucie gola na przełamanie zdobył Rojewski, ale to było już przy wyniku 16-13 dla Chorwatów. Do końca meczu był jednak szmat czasu, a wynik nie był przesądzony. I - na szczęście - zaczęły się pojawiać pierwsze symptomy poprawy naszej gry. Bronić zaczął "Kasa", wreszcie zaczęliśmy trafiać: Jurkiewicz, Piotr Chrapkowski dwa razy i Bartosz Jurecki z karnego. A Chorwaci przestali i szybko zrobił się remis po 18. Zanosiło się w końcówce, na powtórkę z rozrywki... Ale zaczęło się wcześniej, jak przedwczesny poród... Przez 65 sekund musieliśmy grać w podwójnym osłabieniu po karach dla Chrapkowskiego i Rojewskiego. Gdyby Chorwaci to wykorzystali, to chyba nic by nas nie uratowało... Ale udało się! Jurkiewicz zdobył gola z niczego - w podwójnym osłabieniu, a za faul na nim dwie minuty dostał Kopljar i nasze nadzieje odżyły! Czas biegł i jedna drużyna odpowiadał golem drugiej. Remis 21-21, remis 22-22, aż w końcu Karacić trafił w słupek, a prowadzenie 32-22 dał nam Kamil Syprzak, po podaniu kapitalnie grającego w ostatnich minutach Chrapkowskiego. Zostały dwie minuty do końca, a "Kasa" obronił Duvnjaka! Półfinał mistrzostw świata był tak blisko! "Chrapek" wygarnął piłkę Cupiciowi, podał na kontrę do Jurkiewicza, który dał nam gola na wagę półfinału mistrzostw świata! 24-22! Gdy "Kasa" obronił Strleka już wszystko było jasne i nie przeszkodziło to, że w hali Al Saad zgasł zegar. Polska w półfinale mistrzostw świata po sześciu latach przerwy! O finał zagramy z Katarem, który pokonał Niemców 26-24! Polska - Chorwacja 24-22 (12-10)" style="font-size: 11.9999990463257px; vertical-align: middle;"> Polska: Sławomir Szmal - Mariusz Jurkiewicz 6, Andrzej Rojewski 4, Kamil Syprzak 3, Piotr Chrapkowski 3, Bartosz Jurecki 2, Michał Jurecki 2, Przemysław Krajewski 2, Karol Bielecki 1, Michał Daszek 1, Adam Wiśniewski, Piotr Grabarczyk, Michał Szyba. Chorwacja: Mirko Alilović, Filip Ivić - Domagoj Duvnjak 5, Marko Kopljar 5, Zlatko Horvat 4, Ivan Cupić 2, Ivan Slisković 2, Jakov Gojun 1, Igor Karacić 1, Damir Bicanić 1, Zeljko Musa 1, Luka Stepancić, Igor Vori, Manuel Strlek. Leszek Salva, korespondencja z Dauhy Sponsorem wyjazdu są organizatorzy 24. MŚ w Piłce Ręcznej Mężczyzn Katar 2015<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/ms-polska-chorwacja,4169" target="_blank">Zapis relacji na żywo z meczu Polska - Chorwacja</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/ms-polska-chorwacja,id,4169" target="_blank">Zapis relacji dla urządzeń mobilnych</a> Zobacz fenomenalną akcję Krajewskiego: