Argentyńczycy są sprawcami największej na turnieju niespodzianki - w piątek sensacyjnie zremisowali 24:24 z wicemistrzami świata i Europy Duńczykami. Zespół z Ameryki Południowej z turnieju na turniej spisuje się coraz lepiej, na mundialu w 2011 roku potrafili pokonać m.in. Szwedów i zajęli najlepsze w historii 12. miejsce. Teraz od początku psują humor lepszym od siebie. W niedzielę niewiele brakowało by popsuli i nam, choć tak naprawdę dzięki zwycięstwu polskim kibicom spadł kamień z serca i odetchnęli z ulgą, ale humoru wcale nie powinniśmy mieć przez to lepszego. Dlatego, że drużyna Michaela Bieglera znowu zagrała słabo i nie ma wątpliwości, że z przeciwnikiem mocniejszym na takie szczęśliwe zakończenie nie moglibyśmy liczyć. Argentyńczycy od początku sprawiali kłopoty. Latali wokół dużych i ciężkich Polaków jak zwiad tatarskiej jazdy wokół husarii. Aktywna, ruchliwa i szybka defensywa 5-1 i 3-2-1, czyli z jednym, lub dwoma wysuniętym obrońcami, wychodzenie do rozgrywających, rozbijały koncepcję gry "Biało-czerwonych" w ataku. O ile taka była, bo nie wychodziły nawet proste krzyżówki. Po początkowym prowadzeniu dwoma bramkami, zaczęła się walka gol za gol. W 20. minucie Polska wygrywała jeszcze 10:8, ale tak jak z Niemcami fatalnie zagraliśmy końcówkę pierwszej połowy. Straciliśmy cztery gole, zdobyliśmy tylko jednego i do szatni schodziliśmy przegrywając 11:12. Słabo spisywała się obrona, Sławomir Szmal bronił tak, że aż prosiło się o spróbowanie między słupkami Piotra Wyszomirskiego. Mecz, który powinien wyglądać tak, że podstawowi gracze wypracowują przewagę, a mniej doświadczeni wchodzą potem, żeby utrzymać wynik i nabierać doświadczenia, wyglądał zupełnie inaczej. Podstawowi zawodnicy się męczyli, tracili siły, a przewagi nie było. Do tego trener Biegler nie wprowadzał zbyt wielu zmian i taki Michał Jurecki grał niemal cały czas. Najlepszy w naszym zespole Krzysztof Lijewski, schodził chyba tylko wtedy, gdy oddychał rękawami, a Bartosz Jurecki w pojedynkę walczył na kole niemal do 50 minuty. Do tego koszmarnie rozgrywaliśmy akcje w przewadze, a było ich naprawdę dużo. W drugiej połowie właśnie przebłysk geniuszu "Lijka" pozwolił nam odzyskać prowadzenie. Dołożył się też Przemysław Krajewski, który ze 100-procentową skutecznością kończył to, co miał do skończenia. W 50. minucie był jeszcze remis po 20 i zaczęły się kluczowe momenty, w których zaczęło funkcjonować wszystko to, co szwankowało do tej pory. Bartosz Jurecki wykorzystał dwa rzuty karne, "Kasa" obronił karnego, Michał Jurecki pozwolił się sfaulować Diego Simonetowi, który za to dostał trzecią karę i osierocił swoich kolegów w decydujących momentach meczu. Do tego Polacy zarobili dwie kary w odstępie 23 sekund i - tak jak w identycznym fragmencie z Niemcami - wytrzymali to! Grając 97 sekund w 4 przeciwko 6 zdobyli gola podwyższając prowadzenie do trzech bramek na 24:21. Szmal obronił kolejnego karnego i półtorej minuty przed końcem stało się jasne, że tego meczu nie przegramy. No, prawie. Argentyńczycy zdobyli dwie bramki, a my nadal graliśmy we czterech, ale tym razem trener wziął czas w odpowiednim momencie i w miarę bezpiecznie Polska "dowiozła" zwycięstwo do końca. W innym meczu "polskiej" grupy Niemcy pokonali 27:26 Rosję, z którą "Biało-czerwoni" zagrają we wtorek. W ostatnim niedzielnym spotkaniu grupy D Dania rozgromiła Arabię Saudyjską 38:18. Autor: Leszek Salva Polska - Argentyna 24:23 (11:12) Polska: Sławomir Szmal - Krzysztof Lijewski 5, Bartosz Jurecki 5, Przemysław Krajewski 5, Michał Jurecki 4, Mariusz Jurkiewicz 2, Michał Daszek 2, Kamil Syprzak 1, Robert Orzechowski, Karol Bielecki, Andrzej Rojewski, Piotr Grabarczyk, Michał Szyba, Piotr Chrapkowski. Argentyna: Matias Schulz - Diego Simonet 5, Federico Pizarro 5, Sebastian Simonet 5, Federico Fernandez 4, Leonardo Querin 2, Federico Vieyra 1, Juan Pablo Fernandez 1, Facundo Cangiani, Pablo Simonet, Pablo Portela, Agustin Vidal, Gonzalo Carou, Adrian Portela, Sergio Crevatin. Tabela grupy D (mecze, punkty, bramki): 1. Niemcy 2 4 56:522. Dania 2 3 62:423. Rosja 2 2 53:444. Polska 2 2 50:525. Argentyna 2 1 47:486. Arabia Saudyjska 2 0 35:65