Na mistrzostwach świata piłkarzy ręcznych, które odbywają się w Niemczech i Danii, kończy się druga faza grupowa. Wiadomo już, że o medale zagrają drużyny Francji i Niemiec. W grupie F największe szanse na awans do najlepszej czwórki mają Duńczycy i Norwegowie, a w grze jest jeszcze reprezentacja Szwecji. - Na razie większość spotkań kończy się na ogół spodziewanymi wynikami. Nie było dotychczas większych niespodzianek, może poza jednym meczem. Nie przewidywałem, że Chorwacja przegra z Brazylią. Wydaje mi się, że zespół Luki Cindricia przystąpił do tego pojedynku zbyt pewny siebie i drogo za to zapłacił. Ich mecz z Niemcami mógł się podobać, ale druga porażka sprawiła, że Chorwaci nie zagrają o medale - ocenił dotychczasowy przebieg mistrzostw Tłuczyński. Zdaniem byłego kołowego reprezentacji Polski głównym faworytem do złota jest reprezentacja Francji. - Bardzo solidny zespół, od lat w światowej czołówce. O jego sile stanowią takie gwiazdy jak Luka Karabatic czy Kentin Mahe. Moim zdaniem to właśnie drużyna znad Sekwany sięgnie po złoty medal tych mistrzostw - zaznaczył starszy brat Zbigniewa Tłuczyńskiego. Były szczypiornista stawia, że rywalem Francuzów w finale będą współgospodarze turnieju Niemcy. - Na tych mistrzostwach prezentują się z bardzo dobrej strony. Pokonali przecież po bardzo dobrym meczu Chorwatów, a wcześniej w pierwszej rundzie zremisowali z Francją. Ale ekipę Karabatica stawiam trochę wyżej. Mają doświadczony skład, do którego w ostatnich latach doszło sporo młodych zawodników. Taki Nedim Remili już od trzech lat gra w reprezentacji, a przecież ma dopiero 23 lata i już jest silnym punktem zespołu. Takich zawodników ten zespół ma znacznie więcej - chwalił "Trójkolorowych" kielczanin. Po raz pierwszy od 2005 roku na mistrzostwach nie ma reprezentacji Polski. - Niestety, od najlepszych drużyn świata dzieli nas przepaść. Przyzwyczailiśmy się do sukcesów kadry Bogdana Wenty. Ale wtedy większość zawodników reprezentacji grała w niemieckiej Bundeslidze. Tacy szczypiorniści jak Karol Bielecki czy Sławomir Szmal zakończyli karierę, a ich następców nie widać - powiedział Tłuczyński, który dla sympatyków polskiej reprezentacji nie ma dobrych wieści. - Obawiam się, że na sukcesy przyjdzie nam długo poczekać. Mamy bardzo słabą ligę. Hegemon Vive, a później długo, długo nic. Jeśli nasi zawodnicy nie będą grać w najsilniejszych ligach Europy, to o doścignięciu najlepszych można będzie tylko pomarzyć - podsumował były kadrowicz. Mistrzostwa świata zakończą się 27 stycznia. W tym dniu w duńskim Herning rozegrane zostaną mecze o trzecie miejsce i o złoto. Andrzej Tłuczyński, starszy brat Zbigniewa, w reprezentacji Polski w latach 1979-89 wystąpił w 67 spotkaniach. Przez sześć lat (1978-1984) grał w Koronie Kielce. Później występował w klubach francuskich, m.in. w Creteil i Belfort. Autor: Janusz Majewski