"Argentynki na początku spotkań na tych MŚ prezentowały się znacznie lepiej, potem już było coraz gorzej, co wynika prawdopodobnie ze słabszego przygotowania fizycznego. Przy odpowiedniej koncentracji i wykorzystaniu nadarzających się okazji nie powinno być problemu, aby je pokonać" - powiedział przebywający w Zrenjaninie, gdzie mecze rozgrywa polska grupa, brązowy medalista olimpijski z Montrealu w 1976 roku. Na zakończenie rozgrywek grupy C Polska zmierzy się w piątek z obrońcą tytułu Norwegią. Uznawany przez fachowców za najlepszego obrońcę w historii polskiej piłki ręcznej Kuchta uważa, że Skandynawki nie zastosują taryfy ulgowej, choć awans z pierwszego miejsca prawdopodobnie będą miały niemalże w stu procentach zapewniony. "Z Argentyną dziewczyny powinny dać sobie radę. A z Norwegią znów nie będziemy faworytami, lecz należałoby w meczu z nimi podkreślić naszą dobrą dyspozycję w tych mistrzostwach. Norweżki nie stosują takich taktyk, żeby oszczędzać siły na dalsze mecze turnieju. Oczywiście mogą wystawić mieszany skład, nie pierwszą siódemkę, ale na pewno nie potraktują nas ulgowo. To nie leży w ich naturze" - dodał Kuchta, który jako trener w 1982 roku doprowadził męską reprezentację do brązowego medalu mistrzostw świata. Oceniając dotychczasowe występy "Biało-czerwonych" w MŚ w Serbii Kuchta podzielił je na dwa etapy: jeden gdy występowaliśmy w roli faworytów i drugi to spotkanie z Hiszpanią. "Możemy właściwie pominąć milczeniem wygraną z Paragwajem 40:6. Dysproporcja była tak ogromna, że skupienie się na tym, żeby nie rzucić bramki, było dużym wysiłkiem. Spotkania z Angolą trochę się obawiałem, ale mistrz Afryki mnie rozczarował. Wcześniej na imprezach mistrzowskich ten zespół prezentował się lepiej. Możliwe też, że to nasza drużyna nie pozwoliła im na pokazanie swoich umiejętności" - podkreślił. Porażka z Iberyjkami była, w jego opinii, niezasłużenie wysoka. "Hiszpanię mieliśmy szansę pokonać, gdyby wszystkie formacje przez cały mecz grały dobrze. Pierwsza linia zagrała trochę gorzej, już na początku nie udało nam się zdobyć bramek ze skrzydeł w dogodnych sytuacjach. Do tego doszły niewykorzystane rzuty karne, co przy wyniku bliskim remisu, do przerwy było 11:11, mogło wiele zmienić i spowodowałoby, że na drugą część wyszlibyśmy z większym zapasem bramek. To by ułatwiło grę. Tak się nie stało i to była chyba główna przyczyna porażki 20:26. Chociaż nie zasłużyliśmy na takie jej rozmiary. Na pewno takiej różnicy poziomów nie było" - ocenił. Kuchta uważa, że w 1/8 finału Polska największe szanse mogłaby mieć w konfrontacji z Niemcami. "W 1/8 finału najlepiej chyba by było trafić na Niemki. To zespół najbardziej przewidywalny, który ma ułożoną już grę. Przykładowo Norweżki dużo więcej improwizują, są bardziej kreatywne w grze. Rumunki nie odpowiadają nam od strony siłowej, a Węgierki mają możliwość zmiany systemu gry dużo większy niż Niemki. Ale to już jest taka faza turnieju, która eliminuje możliwość pomyłki" - zakończył były kapitan drużyny narodowej.