"Od dwóch, trzech lat tworzymy bardzo zgraną grupę, która w prawie niezmienionym składzie jeździ na zgrupowania. Zdążyłyśmy się poznać, wiemy kto co lubi, czego potrzebuje. Mamy taki komfort psychiczny, że każdy każdego wspiera. Każdy poda rękę drugiemu, gdy ten będzie tego potrzebował. To jest to, co buduje w nas jedność" - powiedziała 24-letnia zawodniczka Vistalu Gdynia przed ostatnimi dwoma meczami w grupie C. Dzieje się tak, pomimo że w ekipie znajdują się osoby o różnych charakterach i upodobaniach. "Są takie zawodniczki, które więcej wolą przebywać same, inne preferują towarzystwo. Jedne lubią spać o 13., inne o 22. Staramy się sobie pomagać, nie wchodzić sobie w drogę, jeśli ktoś ma potrzebę nie przebywać w grupie, to ma do tego pełne prawo i gdy wszyscy np. piją kawę, może odejść od stołu i iść się przespać" - wytłumaczyła. Z pierwszej fazy turnieju Kulwińska, która debiutowała w kadrze przed pięcioma laty, jest zadowolona i to pomimo porażki z brązowymi medalistkami olimpijskimi Hiszpankami. "To był bardzo dobry start. Gramy pierwszy raz na mistrzostwach w tym składzie, są to też pierwsze w ogóle moje mistrzostwa w karierze. Nie można sobie wymarzyć lepszego początku. Wiedziałyśmy, że z Hiszpankami będziemy musiały stoczyć bardzo ciężki bój. Nasz brak doświadczenia poskutkował tym, że nie udało nam się ich pokonać, ale za to dwa pozostałe mecze zagrałyśmy tak, jak powinnyśmy, oczywiście pomijając kilka błędów, które przydarzyły nam się w meczu z Angolą" - oceniła. Porażka z Hiszpanią była sporym przeżyciem dla Polek, zwłaszcza, że czuły, iż mogą wygrać. "Po Hiszpanii czułyśmy wielki niedosyt. Gdybyśmy grały tak, jak naprawdę potrafimy, skończyłoby się inaczej. Wynik 26:20 nie odzwierciedlał tego, co działo się na boisku. Zasłużyłyśmy na to, żeby przegrać jedną lub dwoma bramkami, ale nic więcej. Tymczasem zrobiła się z tego bardzo duża różnica, a wiadomo - wynik idzie w świat" - dodała. Największym problemem reprezentacji "Biało-czerwonych" są przestoje po okresie bardzo dobrej gry. "Od dawna zmagamy się z tym problemem. W meczach na najwyższym poziomie to skutkuje tym, że przeciwnik odskakuje na trzy, cztery bramki i nie jesteśmy w stanie go dogonić. Brakuje czasu, by to nadrobić" - podkreśliła. W zespole nie znają przyczyn takiego zachowania na boisku. "Nie wiadomo skąd się biorą te przestoje, gdybyśmy wiedziały to byśmy postarały się je wyeliminować. Powody ich powstawania są różne. Za każdym razem jest to coś innego. Raz zdarza nam się przestój w obronie, po którym tracimy kilka głupich bramek, innym razem zdarza się brak koncepcji w ataku, z czego idą kolejne kontry, w których znowu tracimy bramki. Następnym razem przytrafia się jakiś kompletnie głupi błąd, złe podanie, czy "kroki" lub błąd podwójnego kozłowania, z tego też idą bramki dla przeciwnika. To nas właśnie różni od najlepszych na świecie, że w pewnym momencie tracimy na chwilę cały nasz polot, koncepcję gry i wystarczą dwie, trzy minuty by wynik "uciekł" - oceniła Kulwińska. W 1/8 finału podopieczne trenera Kima Rasmussena, jeśli awansują, trafią na drużynę z Europy. Według urodzonej w Gdańsku obrotowej chyba najlepiej byłoby zagrać z Niemkami. "Wiadomo, że są takie drużyny, z którymi bardziej lub mniej chciałybyśmy grać. Nie lubimy agresywnej gry jeden na jeden, wolimy drużyny bardziej poukładane, które grają bardziej schematycznie, trzymają się jednej, własnej koncepcji. Łatwiej nam się wtedy bronić. Taką drużyną są np. Niemki. Mamy jeszcze w pamięci mecz z maja, kiedy udało nam się z nimi wygrać, w dodatku na ich terenie, więc w tym przypadku miałybyśmy większy komfort psychiczny" - przypomniała. Najgroźniejsze wydają się Węgierki - bardzo kreatywne w swoich poczynaniach. "Z Węgierkami nie grałyśmy, więc zarówno dla nas jak i dla nich byłaby to wielka niewiadoma. Ciut łatwiej się gra z takimi drużynami, które się już poznało, wiadomo jak bronią, jak wyprowadzają szybkie ataki. Bałkańska mentalność trochę nas przerasta. Z tego co widziałam one są takimi zadziorami. My też potrafimy się postawić. Kwestia tylko tego, kto pierwszy pęknie" - powiedziała. Niewiele może powiedzieć o Rumunkach, podkreślając, że na razie skupiają się na dwóch pozostałych meczach grupowych: z Argentyną w czwartek oraz z obrończyniami tytułu Norweżkami w piątek. "Nie mam zielonego pojęcia jak Rumunki w tej chwili grają. Jeszcze chyba nikt w naszej ekipie się nie zastanawiał, gdzie i z kim będziemy później grali. Na razie robimy swoje, mamy ze cztery dni do 1/8 finału, a to jest jeszcze bardzo daleko. Na razie myślimy o tym jak pokonać w czwartek Argentynę w stylu, który będzie nas zadowalał i jak postawić się Norwegii" - zakończyła Kulwińska.