- W planie mamy dzień bez piłki ręcznej, bez myślenia o niej, choć wybieramy się na jedno spotkanie, żeby zobaczyć jak grają potencjalne rywalki. Przede wszystkim mamy wyjść trochę do miasta, odpocząć, zresetować głowy, wypić dobrą kawę - opowiadała 28-letnia kapitan drużyny narodowej, która w środę w Nowym Sadzie zagra o półfinał z wicemistrzem świata Francją. Kudłacz przyznała, że wszyscy odczuwają trudy turnieju. - Każdy po ludzku jest zmęczony już w tej fazie mistrzostw. Nie ma nadludzi. Emocje i chęć zwycięstwa jednak przesłaniają nam dolegliwości, powodują że obraz zmęczenia nie jest tak wyraźny. Nie myślimy o nim i czekamy na następny mecz. Chcemy jak najlepiej wykorzystać te dwa dni przed środowym ćwierćfinałem z Francją na przygotowanie się fizyczne i mentalne - wyjaśniła. Do ćwierćfinału MŚ 2013 Polki awansowały, po niezwykle emocjonującym i trzymającym do końca w niepewności meczu z faworyzowaną Rumunią, wygranym 31-29. - W meczu z Rumunią chyba przełomowy był ten moment kiedy Gosia Gapska weszła na bramkę i odbiła nam kilka bardzo ważnych piłek. Zagrałyśmy znakomicie w ataku. Jestem dumna, że w tak ciężkich momentach potrafiłyśmy zachować głowę na karku i nie popełniać takich błędów jak Rumunki, które starały się bardzo szybko oddawać rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Próbowały dogrywać piłki do koła, gdzie nie było możliwości właściwego rozegrania, a my grałyśmy swoje, długo, konsekwentnie na faul, na karne, na czystą pozycję, z której trafiałyśmy - przypomniała. Kudłacz, która występuje w niemieckim HC Lipsk, dość dobrze poznała szczypiornistki francuskie, które w dwóch poprzednich edycjach mistrzostw świata dwukrotnie sięgały po srebrny medal. Na najwyższym stopniu podium stanęły w 2003 roku. - W tym roku grałyśmy cztery mecze z mistrzem Francji Metz, w Lidze Mistrzów i w okresie przygotowawczym. Połowa zawodniczek z tego zespołu gra w reprezentacji, więc mam dość sporą wiedzę, jeśli chodzi o drużynę francuską. To kompletny zespół, z bardzo dobrą obroną, atakiem. Kontratak również świetny z bardzo szybkimi skrzydłami. Będzie ciężkie spotkanie, w którym nie będziemy faworytem, ale to chyba tylko z korzyścią dla nas - oceniła. Według niej "Trójkolorowe" bardzo przypominają sposobem gry "Biało-czerwone". - Grają podobnie jak my - zespołowo. Zawodniczki są bardzo dobre, ale żadna z nich nie ma statusu gwiazdy - zakończyła. Z Nowego Sadu Cezary Osmycki