- Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wyszły z tej grupy. Później zależy na kogo trafimy. Mnie marzy się miejsce medalowe. Jest wiele spotkań i różne rzeczy mogą się zdarzyć - powiedziała Grzyb przed pierwszym meczem, w sobotę (18.00) w Zrenjaninie z Paragwajem. W kolejnej fazie MŚ - rozgrywanej systemem pucharowym - zawodniczka Startu Elbląg także widzi spore szanse na awans. - Wszystkie drużyny z grupy D, z którymi możemy się spotkać w 1/8 finału są w naszym zasięgu i tylko od nas zależy czy to wykorzystamy - oceniła. Za faworyta grupy grającej w Zrenjaninie uważa obrończynie tytułu Norweżki. - Na pewno najmocniejsza jest Norwegia, ale po cichu liczę, że możemy je zaskoczyć i uda się sprawić niespodziankę. Skandynawki to utytułowane zawodniczki, będziemy chciały pokazać, że z nimi też potrafimy grać - zapewniła. Brązowe medalistki poprzednich MŚ w Brazylii - Hiszpanki - też są jak najbardziej do pokonania. Zwłaszcza, że gdy zaczynała reprezentacyjną karierę, jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Polenz, to Polki wówczas górowały. - Pamiętam czasy, gdy wygrywałyśmy z Hiszpanią każdy mecz. Mam nadzieję, że i teraz tak będzie - przypomniała. Jednak przyznaje, że od tamtych czasów bardzo wiele się zmieniło. - Są nowe zawodniczki, zmienił się trener, który ma całkowicie inną wizję. W tamtych czasach inaczej się grało w piłkę ręczną - stwierdziła. Duński szkoleniowiec drużyny narodowej biało-czerwonych Kim Rasmussen jest konsekwentny i do treningów podchodzi bardzo poważnie, ale daje też swoim podopiecznym czas na relaks. - Szkoleniowiec zwraca uwagę na to, że jak jest praca to jest praca, nie ma żadnych wygłupów. Ale jak jest zabawa to jest zabawa. Mamy integracyjne spotkania. Trener wymyśla nam różne konkursy. Np. rzucanie kartami do miski z daleka na punkty. Dzielimy się zazwyczaj na drużyny. I przegrany zespół musi np. przygotować dla pozostałych dziewczyn jakąś śmieszną scenkę - opowiedziała. Kinga Grzyb już bardzo tęskni za rodziną, a przede wszystkim za swoją trzyletnią córeczką Amelią. - Już bardzo tęsknię za Amelką. Na razie jest z tatusiem w Elblągu. Rodzina mnie wspiera. Możliwe, że mąż (Wojciech Grzyb - piłkarz, były kapitan Ruchu Chorzów, z którym w sezonie 2011/2012 wywalczył wicemistrzostwo kraju - PAP) przyjedzie do Serbii. Jest ciężko, nie możemy rozmawiać przez skype'a, bo córeczka płacze, a ja się kompletnie rozklejam, więc wolę unikać takich sytuacji. Ale nadrobimy to w czasie świąt - zakończyła Grzyb, która debiutowała w reprezentacji w listopadzie 2001 roku i brała udział m.in. w MŚ 2005 (19. miejsce) i 2007 (11.) oraz mistrzostwach Europy w 2006 (8. lokata).