Porażki z Czechami i Czarnogórą w eliminacjach mistrzostw Europy 2014 nie napawały optymizmem przed wyjazdem do Zrenjaninu, gdzie będziecie grały w fazie grupowej mundialu... Karolina Szwed-Orneborg: - Alina Wojtas, Karolina Kudłacz i ja grałyśmy przed tamtymi spotkaniami po trzy ważne mecze w tygodniu, po 60 minut, w tym w Lidze Mistrzów. To był niezwykły wysiłek. Jadąc na kadrę ciężko było się ruszać, nawet na treningu. Niestety jesteśmy tylko ludźmi, a to był trudny kres. Humory trochę poprawiły się po wygranych sparingach z Brazylią... - Na zgrupowaniu we Władysławowie miałyśmy więcej odpoczynku, mogłyśmy odejść wreszcie od zadań klubowych i pobyć dłużej ze sobą. Dlatego mecze z Brazylijkami wyglądały już zupełnie inaczej. Teraz mamy nadzieję, że nasza forma wreszcie się ustabilizuje i pokażemy na co nas stać. Z wyjściem z grupy nie powinno być problemów, a i potem w 1/8 finału możecie trafić na zespół, który będzie w waszym zasięgu... - Jasne, że tak. Jeśli nasza forma ustabilizuje się, możemy wygrać z każdym rywalem na świecie. Mamy super zespół, świetne zawodniczki, potrzebujemy tylko grać na równym poziomie. Mówi się, że kobieta zmienną jest, ale ja tego określenia nie lubię. Patrząc na Norweżki czy chociażby Serbki, to one właśnie osiągnęły równowagę, do której my musimy dążyć. Czy zgodzi się pani z tezą, że obecna reprezentacja Polski to mieszanka rutyny z młodością? - To jest "miks", w którym doświadczone zawodniczki wiedzą, kiedy zwolnić, a kiedy przyspieszyć, natomiast młode mają dużo energii. Mimo młodego wieku, wiele z nas grało już za granicą bądź było liderkami w swoich klubach. Chyba się wzajemnie dobrze uzupełniamy. Co Polska może osiągnąć w Serbii? - Stać nas, żeby być czarnym koniem mistrzostw. Mamy motyle w brzuchu już na samą myśl, że będziemy grać w tej imprezie. Jesteśmy głodne zwycięstw, jakiegoś sukcesu. Kto jest faworytem? - Trudno powiedzieć. Hiszpania jest bardzo mocna, to pretendent do złotego medalu. Zespół gospodarzy też będzie się liczył w walce o podium. Właśnie Hiszpanki i broniące tytułu Norweżki będą waszymi rywalkami w grupie. Czy to dobrze, że już w pierwszej fazie turnieju na nie trafiacie? - Bardzo dobrze, że mamy je w grupie. Przyda nam się takie przetarcie. Warto jest zderzyć się na początku z tak mocnymi zespołami, to się przyda w dalszej części turnieju. Zwłaszcza po wejściu do 1/8 finału. Całe szczęście nie mamy pięciu tak silnych drużyn w grupie. Angola, mistrz Afryki, też do słabych nie należy... - Angola jest bardzo dobrym zespołem, ograła m.in. Danię. To są bardzo szybkie dziewczyny, wysoki zespół. Rozmawiał w Zrenjaninie Cezary Osmycki