"Biało-czerwone" straciły szansę awansu do półfinału. - Niezła pierwsza połowa, a w drugiej tracimy prawie 20 bramek, szkoda gadać. Szczerze mówiąc nie ma słów, które by to usprawiedliwiły - skomentowała Stachowska. - Jesteśmy bardzo rozczarowani. W drugiej połowie opadliśmy z sił. Jeszcze w pierwszej udawało się realizować założenia taktyczne w stu procentach, w drugiej, w ciągu 15 minut, zupełnie o nich zapomnieliśmy. Po przerwie cały czas byliśmy dwa kroki za Dunkami, a one są zbyt mocnym zespołem, żeby tego nie wykorzystać - Kim Rasmussen, ocenił trener reprezentacji Polski. - Ciężko powiedzieć, co się stało w drugiej połowie. W pierwszej zagrałyśmy bardzo dobrze w obronie, mnie też się udało trochę pomóc. Po przerwie nasza defensywa wyglądała słabo. Nie wywierałyśmy presji na Dunki, które sobie swobodnie oddawały rzuty - przyznała Izabela Prudzienica, bramkarka reprezentacji Polski. - Cieszę się, że dostałam szansę gry i w pierwszej połowie dołożyłam swoją cegiełkę. Szkoda, że moje bramki nie zamieniłyśmy na dwa punkty. Końcowy wynik chyba nie odzwierciedla do końca przebiegu spotkania. Przegrałyśmy aż dziewięcioma bramkami, a to bardzo boli. W pierwszej połowie grałyśmy konsekwentnie. Potem przestałyśmy wykonywać zalecenia trenera i w tym chyba tkwi główna przyczyna porażki - powiedziała Aleksandra Zych, rozgrywająca reprezentacji Polski. - Jakoś tak to dziwnie wyglądało, że w drugiej połowie zupełnie zapomnieliśmy, co robiliśmy w pierwszej. Na spokojnie musimy przeanalizować, co było przyczyną porażki. Czy to Dunki ruszyły z większym animuszem, czy to my stanęliśmy - powiedział Antoni Parecki, asystent trenera głównego reprezentacji Polski. - W pierwszej połowie graliśmy nieźle w obronie, ale mieliśmy kłopoty z przeprowadzeniem szybkich akcji ofensywnych i robiliśmy zbyt wiele błędów. W tym czasie Polki skutecznie grały w defensywie. W drugiej połowie wszystkie formacje w mojej drużynie funkcjonowały wspaniale - powiedział Jan Pytlick, trener reprezentacji Danii. Z Debreczyna Cezary Osmycki