Słowenia to dla kielczan wyjątkowo niewdzięczny teren. Do dzisiaj nie wygrali W Celje ani razu, choć próbowali trzykrotnie. W tamtejszej hali w tym sezonie poległ już THW Kiel, a i dla mistrza Polski termin spotkania był bardzo niefortunny. Tuż po turnieju IHF Super Globe, gdy w sześć dni kielczanie musieli zagrać trzy spotkania w zupełnie innym klimacie, a do tego w niepełnym składzie. Do kontuzjowanego już wcześniej Benoita Kounkouda dołączyli jeszcze Paweł Paczkowski i Dylan Nahi, co powodowało spore utrudnienia dla Tałanta Dujszebajewa w doborze skrzydłowych. Zwłaszcza, że przemęczony jest też Arkadiusz Moryto. Pierwszy gol młodego Polaka w Lidze Mistrzów Tymczasem pierwsze minuty nie wskazywały na jakiekolwiek zmęczenie mistrzów Polski. W 8. minucie kielczanie prowadzili 5-2, trzy bramki na koncie miał już Nedim Remili, a cztery skuteczne interwencje bramkarz Andreas Wolff. Może i defensywa Łomży nie wyglądała zbyt dobrze, bo sytuację często ratował bramkarz, za to w ataku nie było się do czego przyczepić. Słoweńcy starali się prowokować do rzutów Remiliego, który w tym sezonie nie prezentował się dotąd za dobrze, robili też miejsce gościom na skrzydłach. Choćby Szymonowi Wiadernemu, który w 12. minucie zdobył swoją pierwszą w karierze bramkę w Lidze Mistrzów. Wtedy mistrzowie Polski wygrywali 8-4. I wtedy też mecz zaczął zmieniać swoje oblicze. Mocne wejście Sićki i Thrastarsona przełamało niemoc Łomży Celje Pivovarna Laško to zespół oparty na zawodnikach młodych, ale sporo już potrafiących. Grający bardzo szybko i w starciu z Łomżą coraz częściej z tej szybkości korzystający. Kielczanom coraz mniej wychodziło w ataku, denerwowali się, zwłaszcza Nicolas Tournat, na decyzje francuskich sędzi - sióstr Bonaventura. Te może i były czasem kontrowersyjne, ale nie zmieniały faktu, że to mistrzowie Polski grali zbyt nerwowo. W efekcie, w 19. minucie, po trafieniu z koła Stefana Žabicia, był już remis 9-9. A później to gospodarze mieli przeważnie inicjatywę. Dopiero w samej końcówce, dzięki świetnemu wejściu do gry Szymona Sićki i Haukura Thrastarsona, Łomża odzyskała prowadzenie. Kapitalna była ostatnia akcja lewego rozgrywającego reprezentacji Polski - na trzy sekundy przed końcem Sićko oszukał Ante Ivankovicia, zdobył bramkę, a do tego jeszcze gracz Celje Amir Muhović dostał karę dwóch minut. Świetny start kielczan w drugiej połowie, a później znów niemoc Można się było jednak obawiać, jak kielczanie zdołają wytrzymać to spotkanie w drugiej połowie. Zwłaszcza, że Słoweńcy naprawdę biegali sporo - szczególnie po przechwycie lub starcie bramki. Tyle że zaraz po przerwie swoją świetną serię kontynuował Sićko, który do 39. minuty zdobył kolejne trzy bramki, a i w bramce klasą dla siebie był Andreas Wolff. Po interwencjach Niemca gole w kontrach rzucali Daniel Dujszebajew i Arkadiusz Moryto, Łomża odskoczyła na 21-17. Po 40. minucie znów jednak zrobiło się nerwowo. Kielczanie prowadzili czterema bramkami, mieli kilka świetnych okazji, grali w przewadze, a i tak nie mogli znaleźć sposobu na bramkarza Nebojšę Bojicia. Na wielki szacunek za gest fair-play zasłużył w 48. minucie Wolff, który obronił barkiem rzut karny Aleksa Vlaha. Wyglądało to jednak tak, jakby dostał piłką w twarz, na co sędziujące to spotkanie Francuzki przerwały grę. Słoweńcowi groziła czerwona kartka, ale Niemiec od razu pokazał, że dostał właśnie w bark, nie w głowę. Zaraz po tym Celje zdobyło kontaktowe trafienie na 23-24. Zażarta walka w samej końcówce, decydowały detale! I tak już było do końca, kielczanie prowadzili to jedną, to dwoma bramkami. Nie mogli się mylić w ataku, choć Bojić zanotował naprawę świetne wejście do bramki gospodarzy, a jego skuteczność w pewnym momencie wynosiła 50 procent. Nie zawodził jednak Sićko, w ważnym momencie z trafieniem wrócił Moryto. Jedni i drudzy mieli ogromne pretensje do pań Bonaventura, ich decyzje dodawały jeszcze dramaturgii temu spotkaniu. Do tego na cztery minuty przed końcem doszły jakieś problemy z zegarem, które spowodowały długą przerwę. Nic się jednak nie zmieniło, choć kielczanie mieli szansę na trzy gole przewagi - Michał Olejniczak nie trafił jednak w bramkę. Dwukrotnie Słoweńcy zdobywali kontaktowe trafienie, ale banalny błąd ich gracza Matica Suholežnika, a także dobra skuteczność Sićki (9/11 w całym meczu!) i ponownie Remiliego pozwoliły kielczanom cieszyć się ostatecznie ze zwycięstwa. Celje Pivovarna Laško - Łomża Industria Kielce 30-33 (16-17) Celje Pivovarna: Gaberšek (3 obrony/22 rzutów - 14 proc. skuteczności), Bojić (6/20 - 30 proc.) - Marguč 4, Muhović 1, Mazej 2, Mlakar 1, Strmljan 4, Vlah 8, Žabić 2, Knez, Cokan 2, Antonijević, Ivanković 2, Janc, Suholežnik 2, Martinković 2. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 5/7. Łomża Industria: Wolff (9/35 - 26 proc.), Kornecki (0/4 - 0 proc. - Tournat 2, Wiaderny 2, Karaliok 1, A. Dujszebajew, Gębala, D. Dujszebajew 3, Sićko 9, Sanchez-Migallon 1, Remili 6, Thrastarson 2, Moryto 5, Olejniczak, Karačić 1. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 2/3.