Piekło Północy - tak mówi się o hali Flens-Arena, w której kibice Flensburga potrafią stworzyć bardzo gorącą atmosferę. Tym razem jej nie było, bo i ograniczenia pandemiczne w Niemczech nie pozwoliły jej wypełnić. W końcówce zaś było już bardzo cicho na trybunach, bo kielczanie całkowicie kontrolowali to spotkanie. A przecież dotąd nigdy w tej hali meczu nie wygrali, choć zawsze toczyli tu zacięte spotkania. Tym razem w końcu los się odmienił, choć Łomża Vive nie zagrała wielkiego spotkania. Na to jeszcze przyjdzie czas. Mistrzowie Polski zaskoczyli najlepszego gracza mistrzostw Europy Rzadko bowiem zespoły wracające do Ligi Mistrzów po dłuższej przerwie, czy to we wrześniu, czy w lutym, od razu prezentują najwyższą formę. Trener mistrza Polski Tałant Dujszebajew spodziewał się jednak, że w dobrej dyspozycji może być reżyser gry Flensburga, najlepszy gracz ostatnich Mistrzostw Europy Jim Gottfridsson. Od początku jeden z kielczan grał więc wysoko, by maksymalnie utrudnić Szwedowi rozgrywanie piłki. Raz był to Dylan Nahi, raz zaś Alex Dujszebajew. Ta taktyka dała efekt, bo gospodarze początkowo mocno się gubili, a Vive po kilku minutach prowadziło 3-0. I to było kluczowe, bo Flensburg ani razu nie doprowadził do remisu. Gra kielczan była jednak szarpana, stąd pierwsza połowa nie dała im jeszcze komfortowej sytuacji. Głównie dlatego, że w wielu doskonałych sytuacjach rzucali trochę zbyt nonszalancko, a bośniacki bramkarz Flensburga Benjamin Burić po raz kolejny pokazał się z dobrej strony. W pierwszej połowie odbił aż dziewięć piłek, w tym rzut karny Arkadiusza Moryty. Miał jednak godnego rywala, bo kapitalną dyspozycję pokazał też Andreas Wolff, jakby nie było - przez lata gracz największego rywala Flensburga, czyli THW Kiel. Był nawet moment, gdy uciszał miejscowych kibiców, ale właśnie wtedy trener Dujszebajew posadził go na moment na ławkę. Tyle że kapitan Łomży Vive świetnie spisywał się przez całe spotkanie, a Burić - tylko w pierwszej połowie. Dzięki temu goście mieli spory komfort w rozgrywaniu akcji. A Wolff będzie się zapewne śnił przede wszystkim Hampusowi Wanne - innemu mistrzowi Europy, ekspertowi od rzucania karnych. Dwa razy stanął na siódmym metrze i dwa razy przegrał pojedynek z Niemcem, podobnie jak sytuację sam na sam ze skrzydła. Kiepsko grał Gottfridsson, jedynie dobre momenty mieli Mads Mensah Larsen czy Lasse Svan, ale to pewnie by nie wystarczyło do kontaktu z liderem grupy B. Łomża Vive samo jednak podało rękę rywalowi, bo swoimi błędami w ataku powodowali kontrataki przeciwników. Stąd zaledwie dwubramkowa zaliczka kielczan po pierwszej części spotkania. Flensburg - Łomża Vive. Pełna kontrola w drugiej połowie W drugiej połowie było już jednak spokojniej - ani razu gospodarze nie zbliżyli się na mniej niż trzy trafienia. Nadal kapitalnie w bramce spisywał się Wolff, któremu naliczono aż 16 skutecznych interwencji, czyli o jedną więcej niż w pamiętnym spotkaniu w Barcelonie trzy miesiące temu. Mistrzowie Polski trochę gorzej radzili sobie wówczas, gdy ich grę prowadził Michał Olejniczak, ale już w samej końcówce spokój zapewnił Igor Karacić. Jak zwykle ważne trafienia w ostatnim kwadransie zaliczał Alex Dujszebajew - w chwilach, gdy Flensburg mógł jeszcze w coś wierzyć. Końcowe 10 minut zdecydowanie już jednak należało do gości. Po tej wygranej Łomża Vive Kielce jest o krok od bezpośredniego awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów - wystarczą dwie wygrane w Hali Legionów z najsłabszymi ekipami w grupie, czyli Motorem Zaporoże i Dinamem Bukareszt. Niewykluczone też, że mistrz Polski dokona tego z pierwszej pozycji. SG Flensburg-Handewitt - Łomża Vive Kielce 25-33 (12:14) Flensburg: Buric (32 proc., 11/34), Møller (23 proc., 3/13) - Jakobsen 6, Steinhauser 3, Semper 3, Svan 2, Mensah Larsen 2, Gottfridsson 2, Mensing 2, Rød 2, Golla 1, Hald 1, Wanne, Lindskog, Einarsson, Johannessen. Łomża Vive: Wolff (40 proc. 16/40), Kornecki (50 proc., 1/2) - Karacić 6, Nahi 6, Karalok 5, A. Dujszebajew 4, Kulesz 4, Moryto 3, Sićko 2, Thrastarson 2, Tournat 1, Vujović, Sanchez-Migallon, Olejniczak, D. Dujszebajew, Surgiel. Rzuty karne: 2/5 (Flensburg) i 4/5 (Łomża Vive). Kary: 6 i 4 minuty.