Partner merytoryczny: Eleven Sports

Mistrz Polski zaskoczony w Danii. I nie to jest najgorsze. Fatalny upadek reprezentanta Polski

Wicemistrzowie Danii z klubu Fredericia byli do środy jedyną drużyną w całej Lidze Mistrzów, która w pierwszych pięciu kolejkach nie zdobyła choćby punktu. I w środę w Odense miało tak pozostać - "Nafciarze" z Płocka przyjechali po swoją drugą zdobycz w sezonie. Tyle że najlepszy zespół Orlen Superligi zagrał słabo, momentami wręcz bardzo słabo. I przegrał 25:28 (11:13), a na dodatek, prawdopodobnie na jakiś czas, stracił Michała Daszka. Wówczas zaś ucierpi też na tym reprezentacja Polski.

Michał Daszek przez niespełna 20 minut świetnie grał w Odense. Do czasu kontuzji barku
Michał Daszek przez niespełna 20 minut świetnie grał w Odense. Do czasu kontuzji barku/Piotr Matusewicz/East News

Zeszłotygodniowa wygrana nad Eurofarmem Pelister pozwalała wierzyć, że w Lidze Mistrzów drużyna Xaviera Sabate jest wreszcie w stanie odwrócić złą kartę i wygrać dwa mecze z rzędu. Nie da się ukryć, że cztery kolejne porażki na starcie sezonu sprawiły duży kłopot, "Nafciarze" zostali w ogonie tabeli, właśnie z Fredericią i Eurofarem. I wszystko wskazuje na to, że dwie z tych trzech ekip pożegnają się z Ligą Mistrzów już po fazie grupowej.

Zwycięstwo w Danii dałoby płocczanom duży komfort, porażka - jeszcze bardziej zwiększyłaby presję w kolejnych tygodniach. A że teraz mistrzów Polski czeka dwumecz z Telekomem Veszprem, tym bardziej istotny był wynik tego starcia.

Nieszczęśliwy upadek Michała Daszka, uraz barku może być poważny. Tuż przed meczami reprezentacji Polski

Tymczasem mecz w Odense od początku układał się dla gości źle. Mieli ogromny problem z wysoko ustawioną obroną rywali, szczególnie na środku. A i w obronie też było kiepsko, choćby Kubańczyk Reinier Taboada robił co chciał, "wjeżdżał" między rywali. Jedynie Michał Daszek od czasu do czasu miał pomysł, jak pokonać bramkarza Sebastiana Frandsena, niemniej i tak inicjatywę cały czas miała Fredericia. A po kwadransie gospodarze prowadzili już czterema bramkami.

Nie to okazało się jednak największym problemem Orlenu Wisły. Przed upływem 20. minuty na parkiet upadł, faulowany, Daszek. Sam faul brutalny nie był, takich jest wiele. Tyle że skrzydłowy reprezentacji Polski pechowo spadł z wysokości, na bark. I przy pomocy lekarza opuścił boisko, a później udał się do szatni. Niewykluczone, że najbliższe mecze reprezentacji Polski w eliminacjach mistrzostw świata odbędą się bez niego.

Trener wicemistrza Danii Gudmundur Gudmundsson/EPA/Tamas Vasvari/PAP/EPA

Płocczanom udało się zmniejszyć stratę do jednej bramki, remisu jednak nie było. A gdy w 26. minucie gospodarze znów podwyższyli wynik, tym razem na 13:9, Xavier Sabate nie wytrzymał. Poprosił o przerwę. Na tyle trafił do swoich zawodników, że ci zmniejszyli straty o połowę. 

Ta przyzwoita końcówka pierwszej połowy sprawiła, że w płockim obozie odżyły nadzieje na dobry wynik, ale kluczowa musiała być zmiana stylu gry. Owszem, w drugiej połowie goście lepiej radzili sobie w ataku, ale tego samego nie można powiedzieć o obronie. Mimo wciąż dobrej postawy w bramce Viktora Hallgrimssona, często stawianego  trudnych sytuacjach przez kolegów z pola.

Była nadzieja na dobry wynik, dwie bramki straty, aż osiem minut do końca. "Nafciarze" zaczęli psuć na potęgę

W 39. minucie gospodarze prowadzili już 18:14, gdy trzecią karę dwóch minut dostał ich filar defensywy Lasse Balstad. Z karnego trafił Zarabec, efektowną przerzutką nad bramkarzem, ale grając w osłabieniu wicemistrzowie Danii i tak zdobyli dwie kolejne bramki. Odskoczyli więc na pięć, sytuacja płocczan zrobiła się bardzo nieciekawa.

I nawet gdy udało się odrobić dwie bramki, gdy w końcu coś dobrego zadziało się w defensywie, szwankować zaczęła ofensywa. Bo w ataku goście stwarzali sobie sytuacje, Miha Zarabec czy Gergo Fazekas potrafili mijać przeciwników, ale problemem były... interwencje Frandsena. Rosły bramkarz bronił bowiem dobrze, w ważnych momentach. 

W 51. minucie taka szansa znów się pojawiła. Gospodarze grali przez minutę w podwójnym osłabieniu, przez kolejną - bez jednego gracza. A Zarabec z karnego trafił na 21:24. Za chwilę Mihić rzucił do pustej bramki, obie ekipy dzieliły już tylko dwa trafienia.

Fredericia jednak dość spokojnie wygrała, mistrzowie Polski pudłowali w znakomitych sytuacjach, a bezlitosny dla nich był niewysoki środkowy William Andersson. I tak doszło do niespodzianki, kibice w Odense świętowali historyczne zwycięstwo swojej drużyny w Lidze Mistrzów.

Fredericia Håndbold Klub - Orlen Wisła Płock 28:25 (13:11)

Fredericia: Frandsen (10/31 - 32 proc.), Fries (0/3 - 0 proc.) - Andersson 9, Andersen 6, Taboada 6, Martinusen 3, Kjeldgaard 2, Bastad 1, Pewnow 1, Kristensen, Nielsen, Bisgaard, Jaegerum, Vidarsson, Mossestad, Ólafsson.

Kary: 14 minut. Rzuty karne: 4/4.

Orlen Wisła: Hallgrimsson (9/36 - 25 proc.), Alilović (0/1 - 0 proc.) - Zarabec 5, Fazekas 5, Daszek 4, Szita 4, Mihić 3, Cokan 2, Piroch 1, Serdio 1, Sroczyk, Panić, Susnja, Sisko, Terzić, Dawydzik.

Kary: 8 mint. Rzuty karne: 8/9.

23.10.2024
18:45
Zakończony
Kasper Andersen
3' , 6' , 15' , 37' , 43' , 53'
Dranquet Taboada
9' , 17' , 31' , 38' , 46' , 55'
Anders Martinusen
10' , 12' , 41'
William Andersson
14' , 21' , 23' , 32' , 39' , 48' , 51' , 54' , 59'
Mads Andersen
19' , 26'
Michał Daszek
4' , 7' , 16' , 19'
Zoltan Szita
11' , 26' , 48' , 50'
Lovro Mihić
12' , 22' , 52'
Tim Cokan
19' , 44'
Miha Zarabec
28' , 39' , 42' , 45' , 51'
Gergo Fazekas
33' , 36' , 54' , 55' , 59'
Wszystko o meczu
Michał Daszek: Sporo niepotrzebnych emocji z naszej strony. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Michał Daszek/Andrzej Iwanczuki/REPORTER
Xavier Sabate/Foto Olimpik/Nur Photo via AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem