Europa rządzi i dzieli w piłce ręcznej, także tej klubowej, więc inny skład półfinałów niż: Barcelona - Füchse Berlin oraz SC Magdeburg - Industria Kielce byłby wielką sensacją. Owszem, czasem któryś zespół z Azji potrafi sprawić niespodziankę, rok temu był to egipski Al-Ahly Kair, który awansował do czwórki kosztem Benfiki Lizbona, ale tym razem trafił w grupie na Barcę. Awansuje zaś tylko zwycięzca, więc faworyta wszędzie wskazać łatwo. Kluczowy pierwszy mecz mistrza Polski. To on miał decydować o grze w półfinale Podobnie jest i w grupie D - tu głównym przeciwnikiem kielczan jest Al-Najma Club - mistrz Bahrajnu. Zarazem jednak zwycięzca ostatniej edycji azjatyckiej Ligi Mistrzów, co samo w sobie jest już dużym osiągnięciem. I choć ma w składzie m.in. reprezentanta Czarnogóry Vuka Lazovicia, to przeciwko kielczanom wystąpił w krajowym składzie. Bahrajn zaś w ostatnich mistrzostwach świata w Polsce i Szwecji wypadł tak jak nasza reprezentacja: my skończyliśmy na 15. pozycji, oni na 16. Było więc jasne, że zwycięzca tej potyczki w Dammamie awansuje do półfinału, bo trzecia drużyna - San Francisco CalHeat to jednak zupełni amatorzy. Tyle że pierwsze spotkanie w Arabii Saudyjskiej, zaczynające całe zmagania, było dla kielczan zaskakująco ciężką przeprawą. Odbywało się w atmosferze sparingu, przy niemal pustych trybunach, przed południem miejscowego czasu. I mistrzowie Polski też trochę rekreacyjnie weszli do gry - szczególnie w ataku byli mało skoncentrowani. Wielkie powroty asów Industrii. Nie wszyscy są w dobrej formie Trener Tałant Dujszebajew od razu posłał do boju czterech graczy, którzy wracają po wyleczeniu kontuzji: Andreasa Wolffa, Alexa Dujszebajewa, Szymona Sićkę i Pawła Paczkowskiego. Niemiec bronił na wysokim poziomie - w pierwszej połowie odbił siedem piłek, miał 37 proc. skuteczności. Sićko kompletnie nie mógł się wstrzelić, zmarnował karnego i pięć innych rzutów. Dobrze na prawym skrzydle radził sobie zaś Paczkowski, a dla Alexa powrót po 6 tygodniach też okazał się dość trudny. Miał dwie udane akcje po kwadransie gry, które pozwoliły Industrii objąć prowadzenie 9:7, ale notował też całą masę strat. Brakowało zaś Arkadiusza Moryty. Kielczanie przez kilkanaście minut gonili swoich rywali, świetnie spisywał się bramkarz mistrza Bahrajnu Ali Saleh. Gdy jednak kielczanie trochę podkręcili tempo, od razu uzyskali dwie, później trzy bramki zaliczki. Można było mieć uwagi do wielu zawodników, znów kiepsko spisywał się Daniel Dujszebajew, teraz także i w defensywie, ale interwencje Wolffa oraz gra z obrotowymi - Arciomem Karaliokiem i Nicolasem Tournatem, wystarczyły do zbudowania przewagi. Gdy w ostatnich sekundach trafił Michał Olejniczak, wynosiła ona cztery bramki (17:13). Co się stało z Industrią? Pięć bramek przewagi i... kompletny zwrot sytuacji Można było liczyć, że kielczanie szybko podwyższą prowadzenie w drugiej połowie i zaczną oszczędzać siły na starcie z San Francisco. Tym bardziej, że podwyższyli na 19:14 i... stanęli. Trener Dujszebajew dość spokojnie reagował na wydarzenia na boisku, choć gra mistrza Polski wyglądała fatalnie. Można podkreślić co najmniej dobrą obronę Al-Najmy, ładnie przesuwającą się po siódmym metrze, ale nie tłumaczy to błędów w chwycie piłki, w podaniu, przy rzucie. A mistrzowie Azji zaczęli odrabiali straty, dwa raz nawiązywali kontakt, aż w końcu w 47. minucie wyrównali na 21:21. I nic nie wskazywało na to, by - mimo zmian na parkiecie - coś w grze kielczan miało się zmienić. A wesoło nie było - za chwilę Dylan Nahi dostał karę dwóch minut, Mohamed Ahmed wyrównał na 22:22. Na szczęście te dwie minuty gry w osłabieniu kielczanie wygrali 1:0 (do tego Igor Karačić zmarnował karnego), zaiskrzyło jeszcze między Tournatem i obrońcą Al-Najmy Hasanem Alim. Mogło dojść do rękoczynów, obu rozdzielali zawodnicy obu drużyn. Sędziowie obu wyrzucili na dwie minuty, choć na dobrą sprawę - powinni dać podwójną karę obrońcy z Bahrajnu: za faul i późniejszą konfrontację. Dramatyczna końcówka meczu w Dammanie. Kielczani sami stworzyli szansę rywalom, a ci już prowadzili Na nic zdały się dwa trafienia przewagi i kolejne okazje nieskutecznego Sićki, w 53. minucie znów był remis (24:24), to szczypiorniści z Bahrajnu mieli akcję na objęcia prowadzenia. Już do końca było nerwowo, kolejne remisy i nieporadność kielczan w ofensywie. Dujszebajew konsekwentnie jednak trzymał na boiku np. Sićkę, który trafił raz, do pustej bramki, a pomylił się osiem razy wówczas, gdy stał w niej bramkarz. Mistrzowie Bahrajnu objęli w 58. minucie prowadzenie, a za chwilę nie trafił z koła Karaliok. Było już bardzo źle, ale na 80 sekund przed końcem przełamał się wreszcie Sićko: wkrętką wyrównał na 26:26. To Al-Najma miała teraz piłkę, na 50 sekund przed końcem trener mistrza Bahrajnu poprosił o przerwę. Jego podopieczni zmarnowali jednak okazję, rzut Mohameda Ahmeda obronił Miłosz Wałach. Szansę dostali więc kielczanie - i wykorzystał ją Szymon Sićko. Reprezentant Polski odkupił winy, trafił z ośmiu metrów i mistrz Polski uniknął kompromitującej wpadki. W środę Al-Najma zmierzy się w Dammamie z z SanFrancisco, w czwartek zaś Amerykanie (o godz. 10.15) będą rywalem mistrza Polski. Industria Kielce - Al-Najma Club 27:26 (17:13) Industria: Wolff (7/19 - 37 proc. obron), Wałach (7/19 - 37 proc.), Błażejewski - Olejniczak 1, Wiaderny 2, Kounkoud 2, Sićko 3, A. Dujszebajew 2, Tournat 4, Karačić 1, D. Dujszebajew, Thrastarson 2, Paczkowski 4, Gębala 1, Karaliok 5, Nahi. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 0/2. Al-Najma: Saleh (15/40 - 38 proc.), Shamlan (3/4 - 75 proc.), Radhi - Madan 1, Abdulredha 2, Mohamed, M. Al-Zaimoor 6, Askani 1, Al-Junaid, Shubbar 2, A. Ali, Mahfoodh 1, H. Ali 4, Habib, A. Al-Zaimoor 1. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 2/5.