Wygrana pięcioma golami nie oddaje przebiegu spotkania, bo gospodarze, którzy przed tym sezonem wzmocnili skład, długo dotrzymywali mistrzom Polski kroku. Ba! Na początku drugiej połowy prowadzili czterema golami i dyktowali warunki gry i można było w tym momencie mieć poważne wątpliwości, czy obrońcy trofeum odwrócą losy spotkania. Kielczanie po dobrym początku, kiedy prowadzili jedną - dwiema bramkami aż do 24. minuty, zdawali się kontrolować sytuację. Świetnie w bramce spisywał się Filip Ivić, a w ataku Krzysztof Lijewski. Można było jedynie pomarudzić na stosunkowo niewielkie wykorzystywanie siły zespołu, bo większość bramek padała po indywidualnych akcjach a to "Lijka", a to Pawła Paczkowskiego, a to Piotra Chrapkowskiego. Plus rzuty z drugiej linii Lijewskiego, Bieleckiego i Mariusza Jurkiewicza i dwie kontry po niezłych akcjach w obronie. Mimo wszystko jednak dobra gra i korzystny wynik nie trwały wiecznie. W 24. minucie Ivan Pesić obronił rzut karny Karola Bieleckiego i dał sygnał kolegom do ataku. Zdobyli pięć goli z rzędu, Pesić odbił dwa kolejne rzuty kielczan i do szatni nieoczekiwanie to Białorusini schodzili prowadząc, i to różnicą aż trzech goli - 14-11. Gdy po zmianie stron dorzucili szósty raz z rzędu i wygrywali 15-11 niewielki znak zapytania zaczął rosnąć w oczach. Jeszcze w 39. minucie nic się nie zmieniło, Mieszków wygrywał 18-15, ale mistrzowie Polski podwyższyli obronę i wyciągnęli dwie kontry (Lijewski i Reichmann) w kilkadziesiąt sekund. Plus dwa świetnie wykorzystane przez Mateusza Jachlewskiego dogrania do skrzydła i błyskawicznie, w niecałe dwie minuty, zrobił się remis po 18. A za chwile okazało się, że to był tylko wstęp. Skrzydło, kontra, kontra, dwa razy gol z koła i znów kontra. I w ten prosty i szybki sposób z wyniku 18-15 dla Brześcia zrobiło się 25-21 dla Kielc. Okres między 39. i 57. minutą Vive Tauron Kielce wygrało 14-4 i zdemolowało przeciwnika. W całym meczu Ivić odbił 16 rzutów, ale to w pierwszej połowie miał ponad 40 procent skuteczności. Pokaz siły w kwadrans rozbił nadzieje Białorusinów i pokazał, że kielczanie nawet osłabieni brakiem kontuzjowanych Michała Jureckiego i Deana Bombaća, są w stanie zagrać na najwyższym poziomie. Jeszcze nie przez cały mecz, jeszcze nie z najmocniejszym przeciwnikiem, ale jednak jakość w grze pozostała. Dwa punkty są tym bardziej cenne, że Mieszków zaprezentował się z dobrej strony, bo i oni mogą się chwalić, że triumfatora Ligi Mistrzów długimi okresami pędzili w kozi róg i kolejne drużyny, które przyjadą nad polsko-białoruską granicę będą musiały wspiąć się na naprawdę wysoki poziom. W 2. kolejce Champions League Vive Tauron Kielce zmierzy się w hali Legionów ze szwedzkim IFK Kristianstad. lech Mieszków Brześć - Vive Tauron Kielce 24-29 (14-11) Mieszków: Pesić, Mijatović - Atman 3, Stojković 6 (3 z karnych), Kristopans 4, Vukić, Szyłowicz 3, Nikulenkau, Rutenka, Babiczew 1, Jamali 1, Szumak 1, Tioumentsew 2, Ostroushko, Prodanović 2, Razgor. Vive Tauron: Ivić - Strlek 2, Jachlewski 3, Bielecki 3 (1), Chrapkowski 1, Jurkiewicz 1, Zorman 1, Lijewski 6, Paczkowski 2, Reichmann 3, Djukić 1, Aginagalde 3, Kus 3 (2). Sędziowali: Csaba Dobrovits i Peter Tajok (Węgry). Kary: 8 - 10 min. Po meczu powiedzieli: Rastko Stojković (obrotowy Mieszkow Brześć): - Do czterdziestej drugiej minuty wierzyłem, że możemy wygrać. Świetny mecz zagrał jednak Filip Ivić, który momentami zamurował bramkę. Obrona rywali spisywała się bardzo dobrze, ze wsparciem bramkarza dała im zwycięstwo. Bardzo fajnie zmierzyć się po raz kolejny z Vive, to dodatkowa motywacja zagrać z najlepszą drużyną w Europie. Jestem bardzo szczęśliwy, że mojemu byłemu zespołowi udało się wygrać Ligę Mistrzów w poprzednim sezonie. Julen Aginagalde (kołowy Vive Tauronu Kielce): - Dobrze prezentowaliśmy się w obronie i przy wielu okazjach wyprowadzaliśmy kontrataki. To był nasz klucz do zwycięstwa. Dla nas to był bardzo trudny mecz, zostawiliśmy na parkiecie dużo zdrowia. Walczyliśmy wspólnie i to było widać, każdy z zawodników żył meczem, na parkiecie i na ławce. Tomasz Strząbała (drugi trener Vive Tauronu Kielce): - W pierwszych trzydziestu minutach po skutecznych interwencjach bramkarza nie zbieraliśmy piłek. W drugiej połowie po dobrych akcjach w defensywie wyprowadzaliśmy skuteczne kontry. Na pewno to był trudny mecz, ponieważ zespół z Brześcia zaczął wcześniej przygotowania i miał niemal pełny skład do dyspozycji.