Obaj szczypiorniści we wtorek wieczorem przyjechali do Saragossy, gdzie swoje mecze rozgrywa grupa C mistrzostw świata. Jeden z nich powinien zająć miejsce kontuzjowanego Mariusza Jurkiewicza, drugi będzie trzymany w "odwodzie".- "Grabara" i Marcina powołałem już teraz, żeby potem nie tracić czasu na oczekiwanie aż przyjadą. Obaj są na różnych etapach przygotowań. Grabarczyk trochę już trenował w klubie i był z nami podczas zgrupowań przed mistrzostwami. Lijewski znajdował się z kolei w okresie krótkiego odpoczynku. Dlatego zrobię im specjalny trening. Chciałbym na nim sprawdzić jak się poruszają, jaką mają siłę, kondycję, jak łapią piłki, jak blokują. Wieczorem będę wiedział już coś więcej. Na podjęcie decyzji mam czas do jutra rano - powiedział 51-letni niemiecki szkoleniowiec "Biało-czerwonych". Biegler nie chce o niczym decydować zanim nie zobaczy obu graczy w akcji. - Na razie mam do obsadzenia jedno miejsce po Mariuszu Jurkiewiczu. Co do drugiej zmiany to będę jeszcze musiał się zastanowić, sprawdzić jak obaj nowi zawodnicy się obecnie prezentują - wytłumaczył. Szkoleniowiec uważa, że następny rywal jego podopiecznych w MŚ - Serbia (czwartek, godz. 20.15) prezentuje wyższy poziom niż Słowenia, od której okazali się minimalnie gorsi we wtorkowym spotkaniu. - Serbia jest mocniejszą drużyną od Słowenii. Ma więcej klasowych graczy, większą wiedzę o grze. To nie jest młody zespół, który mógłby ulec presji wyniku. Ale jeśli my zagramy lepiej, to możemy wygrać to spotkanie - ocenił. Aby móc powalczyć o zwycięstwo z drużyną z Bałkanów, jego zespół będzie musiał się ustrzec błędów, które popełniał w poprzednich potyczkach. - Żeby wygrać, musimy przede wszystkim wyeliminować błędy, które do tej pory popełnialiśmy. Nie możemy zaprzepaszczać sytuacji sam na sam z bramkarzem, musimy być jeszcze mocniejsi w obronie. Musimy wybierać lepsze rozwiązania w ataku, na pewno nie takie jak na początku drugiej połowy meczu ze Słowenią - powiedział. W przegranym 24-25 pojedynku ze Słowenią raziła głównie wyjątkowa nieskuteczność w ataku. - Ze Słowenią obrona grała bardzo dobrze, ale nie zdobywaliśmy bramek. W przerwie nie musiałem nic zmieniać, bo wszystko, pomimo błędów, układało się po naszej myśli. W pierwszej połowie powinniśmy strzelić więcej bramek, wtedy na początku drugiej nie byłoby tak szybko takich nerwów - przypomniał trener. Druga połowa w wykonaniu Polaków była już trudna do zaakceptowania. - Zaczęły się problemy w ataku, przestaliśmy grać naszą grę. Rozgrywaliśmy piłkę zbyt długo, a zazwyczaj mieliśmy odwrotne problemy. Ale łatwo jest powiedzieć, że oddawało się rzuty za szybko, czy za wolno, trudniej to wykonać na boisku. Trudno jest podjąć decyzję czy już oddać strzał, czy jeszcze poczekać i podać do lepiej ustawionego kolegi - tłumaczył. Zauważalny był brak na boisku Mariusza Jurkiewicza, który we wcześniejszym meczu z Arabią Saudyjską doznał kontuzji ręki. - Brak Mariusza to nie tylko było osłabienie obrony, której grą on zazwyczaj kierował, ale brakowało też jego pomocy we współpracy z obrotowym w ataku - oświadczył. Szkoleniowiec nie bardzo wie dlaczego Kamil Syprzak otrzymał czerwoną kartkę. - Nie wiem za co Kamil Syprzak dostał czerwoną kartkę. Według mnie to był normalny faul, na pewno nie nadający się na taką karę. Przez to Bartosz Jurecki musiał grać bardzo dużo na kole, co kosztowało go wiele sił - przypomniał. Trener po meczu ze Słowenią nie ganił wszystkiego co zrobili jego gracze. - Powiedziałem zawodnikom po meczu ze Słowenią, że nie byli wcale gorsi od rywali, a po prostu przegrali mecz. To się zdarza. Oczywiście popełniliśmy wiele błędów, oddaliśmy wiele nieudanych rzutów i nad tym trzeba będzie popracować, żeby nie powtórzyło się to w przyszłości - zakończył Michael Biegler. Z Saragossy Cezary Osmycki