Po niedawnych mistrzostwach świata, w których Polacy zajęli rozczarowujące 15. miejsce, pracę stracił trener biało-czerwonych Patryk Rombel. Tymczasowo, na dwa spotkania z Francją w eliminacjach mistrzostw Europy, jego miejsce zajął Bartosz Jurecki, ale niespełna miesiąc temu szefowie ZPRP postanowili, że na kilka lat powierzą tę funkcję innemu wspaniałemu niegdyś reprezentantowi - Marcinowi Lijewskiemu. Ten zaś na wstępie dostał dwumecz kończący eliminacyjne zmagania, których stawką jest miejsce w finałowym turnieju mistrzostw Europy. W tych monstrualnie powiększonych rozgrywkach wystąpi niemal połowa kontynentu, zakwalifikowanie się do tego grona jest wręcz obowiązkiem takich drużyn jak Polska. Podopieczni Lijewskiego mogli sobie dzisiaj ten awans zapewnić - wystarczyło im do tego pokonanie w Vigevano Włochów, którzy w tej dyscyplinie kompletnie się nie liczą. Italia świetnie radzi sobie w piłce nożnej, siatkówce, koszykówce czy rugby, ale jakoś piłka ręczna nigdy na tej liście znaleźć się nie mogła. I trudno było zakładać, że jest w stanie poradzić sobie z Polską, skoro to my mamy dwa kluby w najlepszej ósemce Ligi Mistrzów, a Włosi - ledwie jednego naprawdę klasowego gracza z Bundesligi, na dodatek bramkarza. Świetny początek Szymona Sićko. Brakowało jednak wsparcia Polska ruszyła na przeciętnego rywala bardzo odważnie. Włosi rzucili się do żywiołowej obrony, spisywali się w tym elemencie nieźle, ale kompletnie nie mogli znaleźć sposobu na Szymona Sićko. Ten w pierwszych minutach zdobył trzy bramki, dodał dwie asysty - Polska prowadziła 5-2. Wydawało się, że będziemy kontrolować to spotkanie, grać spokojnie. Nic z tego. Gra Polaków wołała o pomstę do nieba - dziury w obronie, kompletnie bezradna prawa strona z Michałem Daszkiem i Arkadiuszem Moryto, a później także Damianem Przytułą. Do tego kiepskie prowadzenie gry przez Piotra Jędraszczyka, przeciętna postawa w bramce, zwłaszcza w rzutach ze skrzydeł, Adama Morawskiego, nieumiejętność wykorzystania w ofensywie Kamila Syprzaka. To wszystko sprawiło, że dobra dla Polaków sytuacja od razu zaczęła się zmieniać. Fatalna ostatnie minuty pierwszej połowy, wszystko się rozsypało. Szok w Vigevano Tragiczne w wykonaniu zespołu Lijewskiego było zwłaszcza ostatnich 13 minut przed przerwą. W 19. minucie Włosi po raz pierwszy objęli prowadzenie - z prawego skrzydła na 9-8 trafił Umberto Bronzo. Lijewski się denerwował, skakał przy linii, instruował zwłaszcza skrzydłowego Mikołaja Czaplińskiego. Niewiele to pomagało, podobnie jak i przerwa na żądanie dla naszego selekcjonera. W 27. minucie gospodarze mieli już trzy trafienia przewagi (13-10), na dodatek Polacy seryjnie łapali kary dwóch minut. W pierwszej połowie byli aż sześć razy wyrzucani z boiska, to też nie pomagało. Dobrze, że w ostatniej minucie trafili Moryto i Czapliński - skończyło się więc na dwóch bramkach straty (13-15). Cztery bramki przewagi Włochów. Bramkarz Italii dorzucił coś ekstra Można było jednak mieć nadzieję, że ten entuzjazm Włochów zostanie jednak przygaszony przez większe umiejętności Polaków - i jednak też większe doświadczenie. Podobnie było przecież w październiku w Katowicach, gdy Italia trzymała się dzielnie przez 30 minut, przegrywała wówczas tylko 9-10. A jednak w drugiej połowie biało-czerwoni odskoczyli, wygrali 30-23. Tylko że upływały kolejne minuty, a sytuacja się nie zmieniała! Nadal nasz zespół nie miał żadnego pomysłu na grę, a i tak bardzo dobrą skuteczność sprzed przerwy podwyższył jeszcze bramkarz Włochów Domenico Ebner. Dochodziła ona do 45 procent, gdy gospodarze, wspierani przez kibiców, odskoczyli w 42. minucie na 23-19. Ten wynik był już szokujący - musieliśmy zacząć się zastanawiać, czy biało-czerwoni będą w stanie przegrać niżej niż siedmioma bramkami, by mieć lepszy bilans w dwumeczu, co było kluczowe w rywalizacji o drugą lokatę. Kamil Syprzak dał sygnał, Polska zaczęła odrabiać straty Wtedy jednak ciężar gry wziął na siebie Kamil Syprzak. Zdobył trzy bramki z rzędu, do tego karę dwóch minut dostał za faul na nim Endrit Iballi. Dwie interwencje zaliczył jeszcze w bramce Jakub Skrzyniarz i coś drgnęło. Zrobiło się tylko 23-22 dla Włochów, Polacy zaczęli wyglądać trochę lepiej, choć w obronie wciąż popełniali masę błędów. To powodowało, że Włosi prowadzili różnicą dwóch bramek, za chwilę nasi gracze zdobywali kontaktowe trafienie - i tak w kółko. Sytuacja zmieniła się dopiero na osiem minut przed końcem - biało-czerwoni grali w osłabieniu, a mimo to się wybronili, zaś za chwilę Damian Przytuła wyrównał na 26-26. O zwycięstwo trzeba było jednak walczyć do samego końca. Mocno kontrowersyjne decyzje podejmowali sędziowie z Serbii, co chwilę przyznawali rzuty karne gospodarzom, a na bramki zamieniał je Pablo Marocchi. Na szczęście defensywa Włochów była już mocno dziurawa, nasi gracze bez większych problemów dochodzili do pozycji rzutowych. Na pięć minut przed końcem był remis 28-28, wtedy Skrzyniarz zatrzymał rzut Bronzo ze skrzydła. Za chwilę trafił z koła Syprzak, Polacy objęli pierwsze po przerwie prowadzenie. Na 50 sekund przed końcem, przy prowadzeniu Polski 30-29, Włosi poprosili o przerwę. Gracze Italii gubili już się w ataku, szukali jakiegoś sposobu. Nie znaleźli go - Skrzyniarz obronił rzut z dystansu Davide Bulzaminiego i Polska jakoś dowiozła wygraną do końca. Także dzięki Przytule, który w końcówce zdobył dwie kluczowe bramki. Włochy - Polska 29-31 (15-13) Włochy: Ebner (14 obron/43 rzuty - 33 proc. skuteczności), Volarević (0/2 - 0 proc.) - Marocchi 11, Bronzo 6, Dapiran 4, Savini 3, Bulzamini 1, Parisini 1, L. Prantner 0, Mengon 2, Arcieri 0, Iballi 1, Bortoli 0, Manojlović 0, Moretti 0, M. Prantner 0. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 6/8. Polska: Morawski (2/19 - 11 proc.), Skrzyniarz (5/17 - 30 proc.) - Sićko 6, Moryto 4, Gębala 4, Daszek 2, Jędraszczyk 2, Syprzak 7, Czapliński 1, Przytuła 4, Olejniczak 0, Komarzewski 0, Walczak 0, Bis 0, Paterek 0, Sroczyk 1. Kary: 16 minut. Rzuty karne: 4/5. W drugim meczu tej grupy, w środę, Łotwa przegrała z Francją 19-38 (9-20). Awans do finałów mistrzostw Europy wywalczą po dwie najlepsze drużyny z każdej z ośmiu grup oraz cztery najlepsze spośród tych, które zajmą trzecie miejsca. Tabela grupy ósmej: 1. Francja 5 - 10 pkt - 181-1212. Polska 5 - 6 pkt - 153-1393. Włochy 5 - 4 pkt - 146-1474. Łotwa 5 - 0 pkt - 102-175 W ostatniej kolejce, w niedzielę, Polska zagra o godz. 18 w Ostrowie Wlkp. z Łotwą, a Francja podejmie Włochy.