Pierwsze spotkania 20. serii rozegrane zostały w grupie spadkowej ORLEN Superligi Kobiet. Zgodnie z przewidywaniami na ostatnie miejsce w tabeli spadły zawodniczki Galiczanki Lwów, które uległy na wyjeździe Handball JKS-owi Jarosław 27:31 (15:16). W zespole prowadzonym przez Michała Kubisztala ponownie dały o sobie znać Sylwia Matuszczyk, Edyta Byzdra oraz Valentina Kozimur, która zanotowała aż 12 asyst. Jarosławiankom pomagały również same zawodniczki z Lwowa, popełniając aż 20 błędów, co również miało wpływ na końcowy wynik. Powrót blasku "Świętej Wojny" - Patrząc na układ tabeli byliśmy delikatnym faworytem, jednak z drugiej strony znaliśmy ciężar gatunku tego spotkania. Jeśli myślimy o utrzymaniu w ORLEN Superlidze Kobiet, musimy takie mecze wygrywać. Galiczanka Lwów posiada młode zawodniczki, które nie mają nic do stracenia i będą walczyć o każdą piłkę. Nie ustrzegliśmy się błędów, ponieważ posiadaliśmy przewagę sześciu bramek, by potem oddać beztrosko trzy piłki i utrzymywać przy tlenie rywalki - przyznał Michał Kubisztal, trener Handball JKS-u Jarosław. W drugim spotkaniu AWS Energa Szczypiorno Kalisz pokonała Start Elbląg 34:28 (17:15) i opuściła ostatnie miejsce w tabeli ORLEN Superligi Kobiet. Pierwsza połowa sobotniego meczu była bardzo wyrównana, jednak to zawodniczki z Elbląga potrafiły wypracować sobie dwubramkową przewagę. Po zmianie stron trener beniaminka z Kalisza zdecydował się na wyłączenie z gry Vitorii Macedo, z czym nie potrafiły poradzić sobie zawodniczki rywalek. Start Elbląg zaczął notować liczne straty, a AWS Energa Szczypiorno Kalisz zdobywać kolejne bramki, które przybliżały ten zespół do zdobycia trzech punktów. Pojedynek bramkarek W grupie mistrzowskiej ORLEN Superligi Kobiet KPR Gminy Kobierzyce pokonał Młyny Stoisław Koszalin 28:23 (14:11). Niedzielny mecz można określić mianem pojedynku bramkarek, bowiem wyśmienicie spisywały się Viktoriia Saltaniuk i Natalia Filończuk. Pierwsza z nich odbiła 11 piłek (34 % skuteczności), natomiast zawodniczka Młynów Stoisław Koszalin zanotowała aż 22 udane interwencje, zachowując przy tym 45% skuteczności. - Popełniliśmy dzisiaj za dużo prostych błędów. Poza tym graliśmy dwanaście minut w osłabieniu, a Kobierzyce tylko cztery. Bardzo dobrze funkcjonowała dziś nasza bramka, ale rywalek też. Szkoda niewykorzystanych sytuacji stuprocentowych i strat, po których poszły kontry i straciliśmy kilka łatwych bramek. Myślę, że mecz mógł trzymać w napięciu do samego końca i mogliśmy w nim powalczyć o coś więcej - przyznał Krzysztof Przybylski, trener Młynów Stoisław Koszalin. Pewne zwycięstwa Aktualne mistrzynie Polski z Lubina nie dały żadnych szans Piotrcovii Piotrków Trybunalski. Przyjezdne nie potrafiły znaleźć sposobu na świetnie dysponowane KGHM MKS Zagłębie i po zaledwie kilku minutach przegrywały aż 1:7. Liderki ORLEN Superligi Kobiet były niezwykle skuteczne w ataku, twardo grały w obronie i do przerwy wypracowały sobie 11 bramek w przewadze. Trenerka Bożena Karkut mogła rotować składem, a na parkiecie pojawiła się m.in. powracająca do gry Kinga Grzyb. Ostatecznie KGHM MKS Zagłębie Lubin pokonało Piotrcovię Piotrków Trybunalski 39:21 (20:9). Trudna sytuacja Galiczanki. Zapowiedź 20. serii ORLEN Superligi Kobiet - To było naprawdę bardzo dobre spotkanie w obronie. Z tego szły kontry i łatwe bramki. Postawa MVP meczu Ady Górnej pokazuje, że nasze skrzydła nie tylko zdobywają bramki, ale także obsługują koleżanki podaniami - przyznała Bożena Karkut, trenerka KGHM MKS Zagłębia Lubin. W podobnych nastrojach po 20. serii ORLEN Superligi pozostają zawodniczki MKS-u FunFloor Lublin, które pokonały MKS URBIS Gniezno 37:31 (19:12). Wyrównany był jedynie początek spotkania, a wraz z upływem czasu rosła przewaga lublinianek. Bardzo dobrze dysponowana w bramce była Weronika Gawlik, a bramki zdobywały m.in. Magda Więckowska i Romana Roszak. W drugiej odsłonie rywalki starały się odrobić straty za sprawą m.in. Moniki Łęgowskiej, jednak obraz gry nie uległ zmianie i lublinianki powróciły na drugie miejsce w tabeli ORLEN Superligi Kobiet.