Zbigniew Czyż: Jest pan rozczarowany wynikiem i nie najlepszą grą Polaków w meczu z Niemcami? Robert Lis: Trudne pytanie. Wiadomo, że te mistrzostwa Europy są dziwne bo głównym rozgrywającym jest koronawirus. Mówiąc kolokwialnie, na kogo wypadnie, na tego bęc. Nigdy nie wiadomo w jakim składzie zagrają zespoły. W naszej drużyny było widać problemy w grze na środku obrony, zagrali tam zawodnicy, którzy nie są ze sobą zgrani, mowa o Arielu Pietrasiku i Melwinie Beckmanie. W trakcie meczu wypadł jeszcze Bartłomiej Bis, sytuacja była nie najlepsza i to było widać. Nie jest to jednak żadne wytłumaczenie. Niemcy również mieli problemy z koronawirusem, który mocno przetrzebił ich skład. Mówi się, że na dużym turnieju każdy zespół ma jeden słabszy mecz i mam nadzieję, że dla naszej reprezentacji to był właśnie ten mecz. Oczekiwania przed spotkaniem z Niemcami były spore, ale okazuje się, że będąca w przebudowie reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów jest póki co za mocna dla kadry Polski. - Niemcy pokazali się w tym meczu z bardzo dobrej strony, zagrali dużo bardziej agresywnie w obronie. Zneutralizowali nasze poczynania, co było widać przede wszystkim w pierwszej połowie. Michał Daszek nie mógł sobie z tą defensywną poradzić, nie dochodził do pozycji strzeleckich. Zdobył w tej części gry tylko jedną bramkę, a zazwyczaj był zawodnikiem, który brylował na parkiecie. Podobnie Kamil Syprzak w pierwszej połowie otrzymał chyba tylko jedną piłkę na obrocie. Po dwóch zwycięstwach, z Austrią i Białorusią wśród kibiców zapanował duży optymizm i wiara w awans reprezentacji Polski nawet do półfinału. Mecz z Niemcami ostudził chyba jednak bardzo te nastroje? - Ja myślę, że polscy kibice są bardzo specyficzni. Po każdym wygranym meczu jesteśmy niemal mistrzami świata, a gdy przegramy, to słychać glosy, że nie potrafimy grać w piłkę ręczną. Zresztą to dotyczy każdej innej dyscypliny sportu. Widać, że nasza drużyna ma charakter i pomysł na grę. Trzeba się cieszyć, że wyszliśmy z grupy. Myślę, że jeszcze będziemy się cieszyć grą naszej drużyny na Euro, że jeszcze wygramy jakiś mecz i powalczymy. Tak naprawdę przegrana z Niemcami nie przekreśla szans na awans do półfinału. Do fazy zasadniczej turnieju weszliśmy bez punktów. W niej zmierzymy się kolejno, już jutro z Norwegią, w piątek ze Szwecją, w niedzielę z Rosją i we wtorek z Hiszpanią. Rywale wymagający i o punkty będzie bardzo trudno. Z którym przeciwnikiem mamy największe szanse na zwycięstwo? - Jesteśmy w stanie powalczyć z każdym, tym bardziej, że nie wiadomo w jakich ostatecznie składach te drużyny przystąpią do meczów z nami. Oby u nas udało się pozbierać wszystkich zawodników i obyśmy mieli w końcu na tych mistrzostwach pełną reprezentację. To zawsze jest frustrujące, gdy zespół przygotowuje się do turnieju w pełnym składzie, a potem zawodnicy kolejno wypadają trenerowi z gry. Hiszpania ma trochę przemeblowany skład, ale zawsze jest bardzo mocną drużyną. Rosjanie jak na razie rozgrywają fenomenalne mistrzostwa. Norwegia będzie grać z nożem na gardle, oni mają duże ambicje, a podobnie jak my wychodzą do fazy zasadniczej turnieju bez punktów. I Szwecja, która jest zawsze niebezpieczna. Jestem przekonany, że nasza reprezentacja powalczy w każdym spotkaniu. Ważne, aby chłopaki podchodzili do meczów z nastawieniem, że każdy z nich jest spotkaniem o wszystko. Który z naszych reprezentantów po trzech pierwszych meczach w Bratysławie się wyróżnia? - Pod nieobecność Adama Morawskiego, który grał fenomenalnie na ostatnich mistrzostwach świata w Egipcie z bardzo dobrej strony w dwóch pierwszych meczach pokazał się Mateusz Kornecki. Na prawej stronie absolutnym liderem jest Michał Daszek. Wspólnie z Arkiem Moryto tworzą naprawdę fajny duet. Mamy też egzekutora Szymona Sićkę, który niestety jest po kontuzji i widać, że trochę gaśnie, ale na pewno trzyma poziom. Bardzo dobrze gra także Michał Olejniczak, mniej w jego wykonaniu jest już tej młodzieńczej fantazji, a więcej wyrachowania. Podsumowując, uważam, że mamy bardzo dobrą i ciekawą drużynę, która na tych mistrzostwach sprawi nam jeszcze radość. Rozmawiał Zbigniew Czyż