Z trzech grupowych rywali - Słowenia, Szwecja i Szwajcaria - to właśnie Helweci są drużyną o zbliżonym do Polaków poziomie. Na mistrzostwa wrócili po... 14-letniej przerwie, gdy w 2006 organizowali Euro. Wcześniej grali w 2002 i 2004 roku, zajmując miejsca 13. i 12. Mimo to na tle Polaków, którzy od tamtej pory tylko jeden turniej opuścili (2018), będą dzisiaj faworytem. - Pod względem doświadczenia to zespół od nas mocniejszy i musimy pamiętać, że to nie my jesteśmy w tym meczu faworytem - mówi trener "Biało-Czerwonych" Patryk Rombel. Tym bardziej, że z jego zespołu wypadł najstarszy i najbardziej doświadczony zawodnik, czyli Przemysław Krajewski. Za niego do składu zgłoszony został niemal o połowę młodszy 18-letni Michał Olejniczak, który jest jednak rozgrywającym. W drużynie został zatem jeden lewoskrzydłowy - Piotr Jarosiewicz. W odwodzie czeka ściągnięty z kraju Jan Czuwara. Za Szwajcarami przemawiają też inne elementy. Trener Michael Suter pracuje z kadrą od 2016 roku. To on kilka lat temu wprowadzał we wszystkich kategoriach drużyn narodowych ten sam system. Obecna drużyna w tym składzie i tym systemie gra od kilku lat. I jest to ekipa, której zawodnicy na co dzień grają w Bundeslidze, klubach występujących w Lidze Mistrzów. Bramkarz Nikola Portner wygrał z francuskim Montpellier Champions League w 2018 roku. Mistrzem Niemiec z Flensburgiem jest skrzydłowy Marvin Lier, w ciągle najsilniejszej lidze świata grają też Milosević (Lipsk), Rothlisberger (Stutgart) i Robin (Wetzlar). Z kolei były gracz polskich młodzieżówek, Roman Sidorowicz, występuje w Melsungen. Gwiazdą europejskiego formatu jest Andy Schmid. 37-letni środkowy rozgrywający od lat gra w Rhein Neckar Loewen, zdobywał z "Lwami" mistrzostwo Niemiec. Jest dla drużyny kapitanem, gwiazdą, motorem napędowym, właściwie wszystkim. Początek meczu o 16.00. Transmisja w TVP2 i TVP Sport. Leszek Salva, Goeteborg