Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej wkraczają w decydująca fazę. Dziś, poza Danią, która wywalczyła już awans do półfinału poznamy kolejne dwa zespoły, które powalczą o medale w turnieju. W gronie czterech najlepszych drużyn Starego Kontynentu zabraknie Polaków. W drugiej rundzie mistrzostw nasza reprezentacja wywalczyła jak na razie tylko jeden punkt. - Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że te mistrzostwa Europy są trochę dziwne, mam na myśli zakażenia koronawirusem. Nasza reprezentacja została tym mocno dotknięta, a trener Patryk Rombel niemal do ostatniego momentu przed każdym meczem nie wie jakim składem może dysponować. To na pewno znacznie utrudniło Polakom występ na Euro. Tym niemniej uważam, że nasza postawa, wyjście z grupy, pomijając potem dwie wysokie porażki z Norwegią i Szwecją należy uznać za duży plus w kontekście budowania przyszłości reprezentacji. Nie pozostaje nic innego jak w dalszym ciągu trzymać kciuki za chłopaków, aby dalej walczyli i się nie poddawali – mówi nam brązowy medalista mistrzostw świata z reprezentacją z 2009 roku z Chorwacji. - Myślę, że trwa proces budowy solidnej reprezentacji. Widać, że tworzy się grupa pewnych osób, liderów w tej kadrze. Wymieniłbym w tym kontekście Szymona Sićkę, Michała Daszka, Arkadiusza Morytę, ale też kilku innych zawodników. W większości spotkań nasi szczypiorniści pokazali, że potrafią być razem, mobilizować się nawzajem i to na pewno cieszy. Czego jeszcze brakuje reprezentacji, aby była kompletna? Najlepiej wiedzą to już selekcjoner i cały sztab kadry – dodaje 44-krotny reprezentant Polski. Przed ostatnim meczem z Hiszpanią Polska z dorobkiem jednego punktu zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Grupy 2 w fazie zasadniczej turnieju. Jedyny punkt Polacy wywalczyli w niedzielę, w spotkaniu z Rosją. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki, ale po tym, jak na trzy sekundy przed końcem meczu po rzucie Michała Daszka „Biało-Czerwoni” prowadzili jedną bramką, w ostatniej sekundzie w kuriozalnych okolicznościach dali sobie strzelić bramkę wyrównującą. Rzutu z ponad 10 metrów nie potrafił wybronić Mateusz Zembrzycki. Polacy złożyli protest z uwagi na ich zdaniem błąd kroków, który popełnił rzucający Sergei Kosorotow. Protesty zdały się jednak na nic. ME w piłce ręcznej. Rafał Gliński: Trzeba było iść w "trupa" - Jak patrzymy na powtórki tej sytuacji i analizy wideo to także jestem zdania, że był błąd kroków. Z drugiej jednak strony, w takiej sytuacji trzeba iść w „trupa”. Bramkarz mógł lepiej interweniować, lepiej mógł się także zachować nasz wysunięty obrońca i powinien uniemożliwić Rosjaninowi oddanie tego rzutu. Niestety czasu już się nie cofnie, trzeba brać to co jest. Wielka szkoda straconego punktu, chłopaki zostawili na boisku serce i walczyli. Zwycięstwo na pewno poprawiłoby morale i humory w naszej drużynie – twierdzi zdobywca 42 bramek dla reprezentacji Polski. ME w piłce ręcznej. Polska-Hiszpania. Rafał Gliński: Kolektyw kluczem do wygranej Dziś o 15.30 ostatni mecz Polaków w turnieju. Rywalem w Bratysławie będzie Hiszpania, aktualny mistrz Europy. Dla Hiszpanów to będzie spotkanie o wszystko. Po porażce z Norwegią muszą pokonać Polskę, aby awansować do półfinału mistrzostw. - Powinniśmy wyjść na parkiet jak najbardziej zmotywowani, zmobilizowani, starać się walczyć o jak najlepszy wynik. Jeżeli zagramy w optymalnym składzie, to jesteśmy w stanie z Hiszpanią powalczyć, niemniej wiemy z kim będziemy się mierzyć. Ostatni mecz sparingowy z Hiszpanią i porażka dwoma bramkami pokazuje, że nawet z takim zespołem stać nas na nawiązanie walki. Ale tylko przy założeniu, że będziemy stanowili na parkiecie jedność, kolektyw, nie będziemy popełniać głupich błędów w ataku. Spodziewam się trudnego meczu, bo na pewno chłopaki odczuwają już trudy turnieju – zakończył Rafał Gliński. Rozmawiał Zbigniew Czyż