13 stycznia "Biało-czerwoni" rozpoczynają udział w mistrzostwach Europy. Trafiliśmy do najmocniejszej grupy, w której zagramy z mistrzami olimpijskimi Francuzami, wicemistrzami Europy Serbami i odradzającymi się Rosjanami. Cel minimum, jaki został postawiony przed ekipą Michaela Bieglera to wyjście z grupy. Do fazy pucharowej awans uzyskają trzy najlepsze drużyny. INTERIA.PL: Trener Michael Biegler mówi, że prezentujecie się coraz lepiej. Mamy mu wierzyć? Sławomir Szmal (kapitan reprezentacji Polski): - Patrząc na mecze eliminacyjne czy dwa ostatnie sparingi na Węgrzech, w których wystąpili zmiennicy, to faktycznie są powody do optymizmu. Dublerzy pokazali, że mogą wnieść realną siłę do drużyny. Jeśli tak samo będzie podczas Euro, to mogę z ręką na sercu powiedzieć, że stworzymy dobry zespół. Liczę na to, że walką i zespołową grą pokażemy, że stać nas wiele. Zdaniem wielu zagracie w "grupie śmierci". - Nie twierdzę tak. Mistrzostwa Europy to naprawdę piekielnie wyrównany turniej i o każdej z grup można tak powiedzieć. To nie jest jak na mundialu, gdzie występują egzotyczni rywale z Azji czy Afryki. Na pewno w naszej grupie nie będzie spektakularnych, wysokich zwycięstw. Myślę, że losy wszystkich meczów będą ważyć się w końcówkach. Wyniki na poprzednich wielkich imprezach nie napawają optymizmem. Nie było nas na igrzyskach w Londynie, słabo wypadliśmy też na poprzednich mistrzostwach świata czy Europy. - Zawsze byliśmy w pierwszej dziesiątce, a przecież zespół jest w trakcie przebudowy. Nie mamy takiego potencjału, aby z każdego turnieju przywozić medale. Na pewno zespół Bieglera to nie jest ta drużyna z 2007 roku, która jako "czarny koń" zdobyła srebrny medal na mistrzostwach świata. Nie ulega jednak wątpliwości, że jesteśmy słabsi niż siedem lat. - Chciałbym się z Tobą spotkać po turnieju, kiedy okaże się, że osiągnęliśmy sukces. Nie bawię się w takie analizy, nie porównuję w głowie naszego składu sprzed lat i tego obecnego. To zadanie dziennikarzy i komentatorów. Dla mnie najważniejsze jest to, że niedługo zaczynamy turniej i na początek gramy z Serbią. Byłoby dobrze, gdybyśmy wygrali. Czyli najważniejsze będzie pierwsze spotkanie? - Nie, musimy dać z siebie maksa we wszystkich trzech meczach. Trener mówił, że jedna wygrana to może być zbyt mało, aby wyjść z grupy. Mi tez się wydaję, że potrzebować będziemy co najmniej czterech punktów. Z Francją nie wygraliśmy jeszcze nigdy w historii. Uda się teraz? - Życzę sobie tego, ale nie za wszelką cenę. Wolę wyjść z grupy i przegrać z "Trójkolorowymi", niż ograć ich i jechać do domu już po fazie grupowej. Zagracie też z naszym odwiecznym rywalem - Rosją. Będziesz chciał się mścić? - Już tak nie podchodzę do poszczególnych meczów. To będzie ostatnie spotkanie w naszej grupie i może się okazać decydujące. Rosjanie przyjeżdżają do Danii osłabieni. - Podczas turnieju noworocznego rozmawiałem z trenerem Białorusinów, moim byłym szkoleniowcem z Rhein-Neckar Loewen. Pytałem go o Rosjan, bo grali niedawno między sobą. Przekazał mi nieciekawe informacje. Pomimo tego, że zabraknie u nich trzech podstawowych zawodników, to i tak będą bardzo mocni. Na każdej pozycji mają po dwóch dobrych zawodników. W drugiej fazie turnieju czekają Chorwaci, Czarnogórcy, Białorusini lub Szwedzi. Z kim byłoby najlepiej zagrać? - To wbrew pozorom też bardzo wyrównana grupa. Szwedzi grają nierówno, potrafią przegrać ze słabymi, ale też niedawno ograli pięcioma golami Hiszpanów. Będą mieli bardzo mocne wsparcie trybun, bo do Danii wybiera się duża grupa ich kibiców. Chorwaci zapowiadają, że wreszcie czas zdobyć złoty medal. Z Białorusinami przegraliśmy w turnieju noworocznym i była to dla mnie duża niespodzianka. Mają dość młody skład. Jedyną gwiazdą jest Rutenka, który gra praktycznie na każdej pozycji. Sam jednak nie da rady pociągnąć gry drużyny przez cały turniej. Za dwa lata w Polsce odbędzie się Euro. Weźmiesz w nim udział? - Nie wiem. Staram się prowadzić profesjonalnie i oczywiście chciałbym zagrać w takiej imprezie, ale rywalizacja w naszej bramce jest bardzo mocna. Czy będę jeszcze potrzebny zdecyduje trener. W Bundeslidze gra sporo bramkarzy po czterdziestce. Ty masz 36. Młodzieniaszek z Ciebie! - Odważnie powiedziane (śmiech). Dziękuję w imieniu swoim i małżonki! Rozmawiał Krzysztof Oliwa